Budowy są niebezpieczne jak kopalnie
Przez ostatnie trzy miesiące na wrocławskich budowach zginęły aż trzy osoby.
A sześć po ciężkich wypadkach jeszcze długo będzie wracało do zdrowia. Statystyki są dramatyczne, bo to więcej niż przez całe półrocze 2009 roku.
- W budownictwie jest niebezpiecznie jak na kopalni i nie można tego bagatelizować - mówi Jarosław Głowacki, nadinspektor z Okręgowej Inspekcji Pracy we Wrocławiu.
Okazuje się, że najczęściej wypadki na budowach zdarzają się w firmach, które zatrudniają nie więcej niż 10 osób, a przyczyną śmierci jest upadek z wysokości. Statystycznie najbardziej na niebezpieczeństwo narażeni są pracownicy, których staż pracy nie przekracza roku.
- Co ciekawe, im niższa wysokość, na której budowlańcy pracują, tym więcej jest upadków. Spadając z kilku metrów też można zginąć, a wielu o tym zapomina - przypominają wrocławscy inspektorzy.
Co prawda nie śmiertelny, ale ciężki wypadek zdarzył się ostatnio we Wrocławiu na początku września na budowie przy ul. Litewskiej. Pracownik chodził z deskami po krawędzi budowli bez żadnych zabezpieczeń i spadł. - Wobec takiej nonszalancji i braku nadzoru nie będziemy mieli skrupułów - zapowiada Głowacki.
Inspektorzy pracy planują na październik i listopad zmasowane kontrole - przede wszystkim niewielkich firm budowlanych.
Ostatnio weszli na place budów, na których powstają inwestycje związane z Euro 2012. Nie ma na nich rażących wykroczeń, ale nie obyło się bez mandatów.
- Na stadionie maślickim skontrolowaliśmy 10 firm. Osiem razy musieliśmy wstrzymać prace budowniczych, bo robotnicy pracowali bez odpowiedniego zabezpieczenia - opowiada Mirosław Hanusewicz z OIP we Wrocławiu.
Inspektorzy szefowi kontraktu wlepili dwa mandaty na 3 tys. zł.
Budowniczy autostradowej obwodnicy Wrocławia dostali cztery kary. Tam też pracownicy nie byli zabezpieczeni przed upadkami z wysokości. Pracownikom w jednym wypadku zagrażała źle zrobiona instalacja elektryczna. Kilka osób pracowało też na budowie bez odpowiednich uprawnień.