Brzytwa Hausnera
Będzie kolejna weryfikacja rent? Wielkie sprawdzanie rencistów w wieku od 20 do 55 lat (około pół miliona ludzi) zapowiada wicepremier Jerzy Hausner. Oszczędzi się tych, którzy mają mniej niż 10 lat do emerytury. Cała operacja rentowych cięć ma potrwać trzy lata.
07.10.2003 07:44
Projekt Hausnera już budzi emocje. Przez ostatnie dwa lata o "przymusowych cięciach" w ZUS było głośno. Stowarzyszyli się "poszkodowani przez orzeczników ZUS". Głośno artykuowali swoją krzywdę. Mówiło się, że ZUS-owskie nożyce tną niesprawiedliwie. Każą kulawemu iść do pracy, a temu, który ma pieniądze, pozwalają pobierać rentę i mnożyć miliony. Media ukazywały korupcyjne wątki w orzekaniu o zdolności do pracy.
Czy kolejna weryfikacja to zmieni? Nowi orzecznicy znów będą "poprawiać" diagnozy swoich poprzedników według wskazówek z Warszawy? Utrwali się powiedzenie: "etyka orzecznika"?
Tak mówią ci, którym się pomysł Hausnera nie podoba. Zwolennicy rentowych cięć też mają swoje racje. Przypominają, że aż 13 proc. Polaków ( między 20 a 64 rokiem życia) otrzymuje rentę, Wydajemy na to 3,98 proc PKB - dwa i pół razy więcej niż Czechy, więcej niż Norwegia. Podobna weryfikacja w Holandii przyniosła ponoć 30-procentowe oszczędności, choć sprawdzano tylko zdrowie rencistów do 40 roku życia.
Pojawiły się już wstępne obliczenia, ile zaoszczędziłby nasz budżet, gdyby ponad 10 procent rencisytów utraciło świadczenia. W 2007 roku byłoby to ponad 600 mln zł.
Krytycy tego rodzaju cięć twierdzą, że to niewiele. Duże pieniądze marnotrawione są gdzie indziej. W fundacjach, które trudno prześwietlić, żeby nie narazić interesów kolegów i partii, w wynagrodzeniach wciąż rosnącej armmi urzędników.
Będą ciąć głębiej...
W bydgoskim oddziale ZUS nie chcą dyskutować o pomyśle wicepremiera. - Dopiero gdy wejdą w życie odpowiednie ustawy czy rozporządzenia w tej sprawie - informuje nas rzeczniczka Alina Szałkowska - możemy o tym porozmawiać. Na razie to tylko projekt i co najwyżej nasza centrala może wyrażać na jego temat swoje opinie.
W 2002 r od decyzji bydgoskiego ZUS w sprawie rent z tytułu niezdolności do pracy było 4997 odwołań. Połowę z nich sąd uwzględnił. To potwierdza teorię, że renty cięto ostatnio na siłę, żeby nie powiedzieć "na zlecenie".
O to, co myśli o pomyśle Jerzego Hausnera, zapytaliśmy poseł Annę Bańkowską, byłą prezes ZUS.
- Jestem za solidnym przejrzeniem rent. Gdyby to miały być odgórnie ustalone cięcia - jestem temu przeciwna. Człowiek niezdolny do pracy powinien otrzymać należne mu świadczenia. Wielu już poczuło się skrzywdzononymi z powodu zabrania renty. Straciło jedyne źródło utzymania. Myślę, że dyskusja na temat temat projektu będzie trudna. Dotyka bardzo delikatnej społecznie sfery.
W centrali na razie spokój. - O ewentualnej weryfikacji nie rozmawiamy - mówi Kinga Kaczmarek z biura prasowego ZUS - Na razie słuchamy w radiu i czytamy w prasie, co na ten temat mówi wicepremier Hausner. Minister Gospodarki, Pracy i Ubezpieczeń Społecznych jest naszym szefem, więc gdy wyda polecenia, będziemy je realizować.
Pytam, czym się będzie róźnić kolejna weryfikacja od tej, którą ZUS stosuje od paru lat. - Będzie głębsza - słyszę.
Głębokość dotychczasowej możemy zademonstrować liczbowo (dane uzyskaliśmy w centrali ZUS). W 1999 roku mieliśmy 2 mln 704 tysiące rencistów. W 2002 r - 2 mln 400 tys., czyli o 304 tysiące mniej.
Grażyna Ostropolska