Brytyjski wywiad odrzuca zarzuty szpiegowania Donalda Trumpa
Brytyjskie służby wywiadowcze uznały za "nonsens" zarzuty, jakoby podsłuchiwały w trakcie ubiegłorocznej kampanii wyborczej obecnego prezydenta USA Donalda Trumpa, zmuszając Biały Dom do zapewnienia, że rzecznik prezydenta "nie będzie ich powtarzał".
17.03.2017 | aktual.: 17.03.2017 18:18
"Zarzuty kuriozalne, powinny zostać zignorowane"
W trakcie czwartkowej konferencji prasowej w Białym Domu rzecznik prezydenta Donalda Trumpa Sean Spicer powołał się na informację komentatora Fox News Andrew Napolitano. Ten, w oparciu o trzy anonimowe źródła, zarzucił brytyjskiej agencji wywiadowczej GCHQ zainstalowanie na prośbę byłego prezydenta Baracka Obamy podsłuchów w Trump Tower i szpiegowanie ówczesnego kandydata Partii Republikańskiej przy wykorzystaniu amerykańskich systemów bezpieczeństwa.
Słowa Spicera wywołały reakcję unikającego zwyczajowo wystąpień publicznych GCHQ, która w oświadczeniu prasowym oceniła, że zarzuty są "absolutnie kuriozalne i powinny być zignorowane".
Rzecznik premier Theresy May podkreślił z kolei, że Downing Street podjęło dyplomatyczną interwencję i - przez brytyjskiego ambasadora w Waszyngtonie - uzyskało zapewnienie ze strony amerykańskich władz, że Spicer nie powtórzy swojej wypowiedzi w przyszłości.
- Nie chcę wchodzić w szczegóły prywatnych rozmów, ale jasno powiedzieliśmy, że ta opinia jest kuriozalna - powiedział rzecznik. Jak dodał, członkowie tzw. porozumienia wywiadowczego Pięciu Oczu - w którego skład wchodzi Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Australia, Nowa Zelandia i Kanada - nie mają możliwości używania swoich wzajemnych systemów, co wyklucza nawet techniczną możliwość przeprowadzenia manewru, o który oskarżono Brytyjczyków.
To głupie i niebezpieczne
Słowa Spicera skrytykował także sir Malcolm Rifkind, były konserwatywny minister spraw zagranicznych w rządzie Margaret Thatcher i były szef komisji ds. wywiadu i bezpieczeństwa, który zażądał, aby Biały Dom nie tylko wycofał zarzuty, ale też wystosował oficjalne przeprosiny.
- To głupie i niebezpieczne. Prezydent Trump powinien w większym stopniu kontrolować nie tylko swojego rzecznika prasowego, ale też zachowania w Białym Domu, które pozwalają Spicerowi w ogóle wystosować tak głupie zarzuty - zaznaczył w rozmowie z BBC Radio 4 Rifkind.
Z kolei Tim Farron, lider opozycyjnych Liberalnych Demokratów, nazwał całą sytuację "zawstydzającą" i "psującą relacje brytyjsko-amerykańskie".