Brytyjski rząd: COVID-19 wydostał się z chińskiego laboratorium
Zdaniem brytyjskiego rządu, wyciek z laboratorium w Wuhan w Chinach jest obecnie uważany za najbardziej prawopodobne źródło pandemii Covid – informuje portal The Telegraph. W związku z powyższym premier Wielkiej Brytanii, Boris Johnson, podjął decyzję o wzmocnieniu zabezpieczeń w rodzimych laboratoriach, by nie dopuścić do podobnych wycieków. Jak poinformował: "Brytyjska strategia bezpieczeństwa biologicznego zostanie odświeżona, aby chronić przed naturalną chorobą odzwierzęcą i wyciekami laboratoryjnymi".
Jak informuje The Telegraph, w brytyjskim rządzie narasta podejrzenie, że Covid-19 wyciekł z Instytutu Wirusologii Wuhan, który zbierał i eksperymentował z niebezpiecznymi koronawirusami nietoperzy na lata przed pojawieniem się wirusa w tym mieście. Dlatego poproszono o przygotowanie analizy, dzięki której można znaleźć dowody na potwierdzenie tej tezy.
Hamish de Bretton-Gordon, ekspert ds. chemicznego i biologicznego zwalczania terroryzmu oraz były oficer armii brytyjskiej, który przygotowywał raport, stwierdził, że w jego ocenie tzw. teoria transferu zoonotycznego, który zakłada, że wirus przedostał się z nietoperza na człowieka w warunkach naturalnych, nie ma sensu.
Koniec piątej fali COVID-19? "To nie jest w Polsce jeszcze ten moment"
Ekspert poinformował, za to, że w ciągu ostatnich 15 lat w brytyjskich laboratoriach zajmujących się niebezpiecznymi patogenami doszło do ponad 100 naruszeń standardów bezpieczeństwa. I to właśnie tu dopatruje się emisji wirusa.
- Przecieki laboratoryjne są dość powszechne, na czele z ospą, świńską grypą, wąglikiem, pryszczycą i oryginalnym wirusem Sars, o których wiadomo, że wydostały się z obiektów w ostatnich dziesięcioleciach - wyjaśnił Hamish de Bretton-Gordon.
Fatalne standardy bezpieczeństwa
Brytyjski specjalista poinformował, że "wyciekom" winne są fatalne standardy bezpieczeństwa. Ocenił on, że bezpieczeństwo biologiczne jest obecnie "w szokującym stanie" i nadszedł czas, na jego reformę, bo opiera się ono na Konwencji użyciu o broni biologicznej i toksycznej, która była ratyfikowana zaledwie przez 22 państwa w 1975 r.
Systemy nadzoru biologicznego w przestrzeni publicznej?
Hamish de Bretton-Gordon jest zdania, że kluczowe dla walki z zagrożeniami biologicznymi są systemy nadzoru, które mogą szybko wykrywać patogeny w powietrzu. Instalacje takie powinny być montowane na dworcach kolejowych i lotniskach.
Czytaj też: Królowa Elżbieta II jest zakażona koronawirusem
- Gdybyśmy mieli wszystkie nasze laboratoria biologiczne połączone w sieć z takim systemem, moglibyśmy od razu wykryć wyciek – wyjaśnia pułkownik. - Gdyby podobne detektory były zamontowane na stacjach i lotniskach w Wuhan, można, by zapobiec około czterem milionom podróży w pierwszym tygodniu [rozprzestrzeniania choroby – przyp. red.].
Kolejny wyciek nie będzie wypadkiem?
Brytyjski specjalista zauważył, że kolejny wyciek z laboratorium nie musi być wcale przypadkowy.
- Martwię się, że następnym razem może to nie być wypadek (…). Jeśli ktoś nie ma moralności i skrupułów, dlaczego nie miałby zarazić swojego wroga? - mówi Hamish de Bretton-Gordon
W ubiegłym roku komisja ds. oceny ryzyka i planowania ryzyka Izby Lordów ostrzegła, że laboratoria na całym świecie są w stanie stworzyć wirusy, które mogą wywołać pandemię podobną w przebiegu do Covid-19.
Jak informuje The Telegraph, tezę poparto dowodami, które wskazywały, że laboratoria w Chinach i USA manipulowały koronawirusami przed pandemią, aby uczynić je bardziej zakaźnymi dla ludzi.
Wcześniej, w lutym, w próbkach z chińskiej firmy biotechnologicznej odkryto wczesną wersję Covid-19, która wydawała się być wyhodowana w laboratorium. Wariant ten miał mutacje, które wypełniały lukę między koronawirusem nietoperzy a najwcześniejszym szczepem Wuhan, mogła być to więc pierwotna wersja wirusa. Próbki zawierały też DNA chomików i małp, co sugeruje, że wirus mógł być testowany na zwierzętach.
Źródło: The Telegraph