Brytyjska prasa wątpi w wyborczy triumf Łukaszenki
Zadeklarowany oficjalnie wynik niedzielnych
wyborów prezydenckich na Białorusi jest "nieprawdopodobny" dla
dziennika "The Independent", ponieważ liczba głosów oddanych na
Alaksandra Łukaszenkę jest "podejrzanie wysoka".
20.03.2006 | aktual.: 20.03.2006 10:56
Według Centralnej Komisji Wyborczej, na Łukaszenkę oddano 82,6% głosów, wobec 6%, jakie otrzymał główny kandydat opozycji Alaksandr Milinkiewicz; frekwencja wyniosła 92%.
Inne gazety "The Guardian" i "The Daily Telegraph" piszą, iż opozycja demonstrowała publicznie przeciwko rządom białoruskiego prezydenta pomimo zmobilizowania aparatu represji.
"Białoruś jest rządzona na modłę rosyjską. Kontrola nad 80. procentami gospodarki znajduje się w rękach państwa, budząca grozę tajna milicja wciąż działa pod szyldem KGB, a rządowa telewizja nadaje antyzachodnią propagandę" - pisze "The Independent".
"Wprawdzie prezydent Władimir Putin nie okazuje Łukaszence nadmiernej osobistej sympatii, Moskwa faktycznie jednak wspiera jego reżim, sprzedając mu gaz i ropę po subsydiowanych cenach, co przekłada się na miliardy dolarów rocznie" - dodaje gazeta.
Niedzielną, wielotysięczną demonstrację opozycji na Placu Październikowym w Mińsku, dziennik "The Daily Telegraph" nazywa "wyzwaniem rzuconym Łukaszence przez prozachodnią opozycję". Cytowane przez gazetę wypowiedzi uczestników wiecu są pesymistyczne, nie spodziewają się oni powtórzenia na Białorusi ukraińskiego scenariusza pokojowej rewolucji.
"Łukaszenka nie dopuścił do tego, by jego dorobek mówił sam za siebie. Zamiast tego zgniótł opozycję, podporządkował sobie media i ubezwłasnowolnił parlament" - podkreśla "The Daily Telegraph".
Dla "Guardiana" wybory na Białorusi były "niezdarnie wyreżyserowane", a uznanie wyborów za nierzetelne może oznaczać wprowadzenie dyplomatycznych działań przeciwko władzom Mińsku ze strony UE.