Brytyjska poczta The Royal Mail już nie jest monopolistą

Nowe regulacje wprowadzają duże zmiany przede wszystkim dla biznesu, a więc najbardziej lukratywnego segmentu rynku.

Regulator rynku usług pocztowych Postcomm jak dotąd przyznał 13 licencji operatorom stającym do konkurencji z kontrolowaną przez rząd Royal Mail, której historia sięga czasów panowania Karola II (1630-1685).

Na usługi prywatnych firm pocztowych może w pierwszym rzędzie przestawić się biznes, wysyłający znaczną liczbę przesyłek i zdolny do wynegocjowania specjalnych stawek, co zresztą i tak już dzieje się od pewnego czasu.

Z tego powodu, jedyną zmianą, którą odczują indywidualni klienci poczty, będzie to, że będą więcej płacić za znaczki. Royal Mail dało bowiem jasno do zrozumienia, że w nowych konkurencyjnych warunkach musi mieć większą swobodę podnoszenia opłat za swoje usługi.

Od 2003 roku brytyjski rynek usług pocztowych był częściowo otwarty dla konkurencji, gdy Postcomm zezwolił firmom prywatnym na oferowanie usług klientom wysyłającym listy i przesyłki w liczbie nie mniejszej niż 4 tys. jednorazowo.

Obecnie ten próg liczbowy został zniesiony, prywatne firmy pocztowe mogą pobierać od biznesu listy i przesyłki w mniejszej ilości.

Royal Mail obawia się, że prywatni operatorzy przechwycą resztę najbardziej intratnego segmentu usług dla biznesu, pozostawiając jej obowiązek codziennego doręczania listów do odległych miejscowości, do czego jest zobowiązana ustawowo i do czego faktycznie dokłada.

Wśród 13 operatorów, którzy będą mogli dostarczać listy są znani międzynarodowi potentaci - firmy spedycyjne DHL i TNT. DHL wchodzi w skład grupy Deutsche Post, a TNT jest firmą holenderską.

Postcomm przewiduje, że udział Royal Mail w brytyjskim rynku usług pocztowych zmniejszy się do 2010 roku z obecnych 97 do 90 proc.