Brytyjscy muzułmanie wierzą, że zakładnik żyje
Wierzymy, że Ken Bigley żyje, bo nie ma dowodu
na to, że został zabity - powiedzieli w Londynie członkowie delegacji Rady
muzułmanów w Wielkiej Brytanii, którzy od piątku zabiegali w
Bagdadzie o jego uwolnienie.
Delegaci Daud Abdullah i Musharaff Hussain uważają, że udało im się dotrzeć z wiadomością o porwaniu Bigleya i przesłaniem, że porwania i zabójstwa są sprzeczne z nauką islamu, do milionów Irakijczyków.
Rozmawialiśmy z wieloma bardzo wpływowymi ludźmi, którzy mogą mieć wpływ na tę sprawę. Nasi rozmówcy wyrażali optymizm co do tego, że Ken żyje i może być uwolniony - powiedział Abdullah. - Udzieliliśmy wywiadu w radiu i telewizji. Daliśmy ogłoszenia do dwóch największych irackich gazet. Zrobiliśmy wiele, ale nie wszystko, co było możliwe, ponieważ Bagdad to teraz niebezpieczne miejsce.
Delegaci Rady opowiedzieli się za niezależną weryfikacją informacji przekazanej przez amerykańskie władze w Iraku, które twierdzą, że w irackich więzieniach przetrzymywane są tylko dwie kobiety. Taką weryfikacje mógłby - zdaniem Abdullaha - przeprowadzić Międzynarodowy Czerwony Krzyż.
Anna Gumułka