Brytyjscy eksperci wojskowi przestrzegają przed atakiem na Syrię
Brytyjscy eksperci wojskowi, pytani przez "Daily Mail", mają duże zastrzeżenia co do ewentualnego ataku na Syrię, przestrzegając przed skutkami zaangażowania w konflikt będący reakcją na domniemane użycie broni chemicznej przez władze w Damaszku.
27.08.2013 | aktual.: 27.08.2013 17:17
W opinii generała Michaela Rose'a, byłego dowódcy sił specjalnych SAS i sił ONZ w Bośni i Hercegowinie w latach 1994-95, na eskalacji konfliktu najbardziej ucierpi syryjska ludność cywilna. Dlatego uważa on, że należy wprowadzić embargo na dostawy broni dla Syrii i strefy zakazy lotów.
- Wiarygodność USA zależy od tego, czy prezydent Barack Obama podejmie działania po tym, gdy stwierdził, że nie będzie tolerował użycia broni chemicznej w konflikcie. Nie jestem przeciw atakowi wojskowemu, ale musi on opierać się na dobrym rozpoznaniu wywiadowczym, tak dalece konkretnym, że określającym, która jednostka wojskowa użyła broni chemicznej - wskazał generał.
- Jeśli takiej pewności nie będzie, interwencja zostanie odczytana jako poparcie dla zbrojnych przeciwników Baszara al-Asada, a to nie jest w interesie Zachodu. Nie wiemy, jaki będzie wynik naszej zbrojnej interwencji, i możemy wynieść do władzy ludzi jeszcze gorszych niż on - obawia się gen. Rose.
- Bez względu na to, jak brutalny byłby reżim Asada, alternatywa w postaci przyspieszenia wyścigu zbrojeń pogorszy sytuację syryjskiej ludności cywilnej - ostrzegł.
"Bliski Wschód to beczka prochu"
Były doradca wojskowy premiera Gordona Browna kontradmirał Lord West także sądzi, że pierwszym krokiem musi być ustalenie ponad wszelką wątpliwość, że to Baszar al-Asad użył broni chemicznej, a nie jego przeciwnicy dla wywołania interwencji Zachodu. Następnym krokiem powinno być skłonienie Rosji do podpisania się pod rezolucją ONZ potępiającą sprawcę jej użycia.
- Bliski Wschód to beczka prochu. Nie da się przewidzieć z góry, jakie będą skutki akcji wojskowej i czy wbrew naszym intencjom nie zaangażujemy się w konflikt na większą skalę - przestrzegł.
"Zachód nie ma dobrych opcji, tylko mniej złe"
Z kolei według Lorda Kinga, ministra obrony w okresie pierwszej wojny w Zatoce Perskiej z 1991 r., "Zachód nie ma dobrych opcji, tylko mniej złe". - Miałbym obawy przed zaangażowaniem wojskowym w obliczu konfliktu sunnitów z szyitami, który może ogarnąć cały region. Z tego powodu znalezienie dyplomatycznego i politycznego rozwiązania jest pilne - zaznaczył.
King sądzi, że kryzys w Syrii należy rozwiązać środkami niewojskowymi, a w wypracowaniu rozwiązania muszą uczestniczyć Rosjanie; przypieranie ich do muru uważa za niewskazane.
Kto użył broni chemicznej?
Zdaniem byłego dowódcy sił brytyjskich w Afganistanie gen. Richarda Kempa w przypadku stwierdzenia, że to reżim Asada dokonał ataku chemicznego, ograniczony w skali, selektywny atak "jest nie tylko usprawiedliwiony, ale konieczny", musi być jednak poprzedzony najlepszą dostępną analizą chemiczną i wywiadowczą stwierdzającą, kto użył broni chemicznej.
Kemp przestrzega przed zaangażowaniem w dłuższą operację lotniczą lub lądową, która spowoduje, że wszystkie strony konfliktu obrócą się przeciwko Zachodowi. Ostrzega też przed dostawami broni przeciwlotniczej i przeciwpancernej dla sił antyrządowych, kontrolowanych przez dżihadystów będących - jak ich nazwał - "przysięgłymi wrogami Zachodu".