Brytyjczycy wydają miliony na tłumaczy
Brytyjskie ministerstwo pracy i emerytur ujawniło, że administracja publiczna obecnie korzysta z tłumaczeń aż 165 języków, w tym nawet języka Pidgin English (uproszczonej formy języka angielskiego). Jednak największą popularnością cieszy się wciąż język polski.
19.03.2012 | aktual.: 20.03.2012 12:23
Pracownicy biur pośrednictwa pracy przywykli już do interesantów mówiących zdania w stylu "I wan go job but I no well". To zdanie, wypowiedziane w Pidgin English, międzynarodowym języku o uproszczonej morfologii i składni, utworzonym na bazie angielskiego i chińskiego, wymieszanego z wieloma językami miejscowymi. Jednak nawet tak egzotyczny język jest bez problemu tłumaczony przez fachowców opłacanych przez brytyjskiej ministerstwo.
Dlatego też osoby władające Pidgin English bez problemu załatwią sprawę w każdym urzędzie, mogą też szybko złożyć wnioski o przyznanie zasiłków (benefitów). Co prawda tym dialektem posługuje się tylko 2% Nigeryjczyków, ale to wystarczyło, aby brytyjska administracja zatrudniła tłumacza Pidgin English.
Brytyjskie media od razu przeanalizowały ogólnokrajowe wydatki na tłumaczenia. Doliczono się milionów funtów wydawanych na to, aby imigranci nie mówiący po angielsku mogli łatwo i swobodnie uzyskać świadczenia socjalne. Obecnie Department for Work and Pensions oferuje pomoc tłumaczów w 165 językach całego świata. Zatrudnieni fachowcy nie mają powodów do narzekania na brak zajęcia. Tylko w okresie od jesieni 2010 do jesieni 2011 roku, doliczono się prawie 272 tysięcy zleceń na tłumaczenia.
Polski najpopularniejszy
Największą popularnością cieszy się język polski. We wspomnianym okresie doliczono się 51 tysięcy tłumaczeń. 22 tysiące razy korzystano z pomocy tłumaczy języka słowackiego i czeskiego. Kolejne miejsca zajmują portugalski, wietnamski, włoski, etiopski, urdu. W analizowanym okresie raz zdarzyła się potrzeba tłumaczenia na kanadyjski francuski i islandzki. Co ciekawe, nie było potrzeby tłumaczeń na języki baskijski, kataloński i wspomniany Pidgin. Jednym z języków oferowanych przez angielską administrację jest… walijski. Z usług tego tłumacza korzystano trzy razy.
Ministerstwo pracy i emerytur na obsługę tłumaczeń podpisało kontrakty z wieloma firmami. Jedną z nich jest Interpreting Service Limited, która rocznie otrzymuje z budżetu kwotę rzędu 3,5 mln funtów. - To jakiś absurd. Powinno być raczej tak, że każdy imigrant przyjeżdżający do Wielkiej Brytanii powinien się uczyć angielskiego - mówi sir Andrew Green z Migration Watch. Podobnego zdania jest Jonathan Isaby z Taxpayers' Alliance, który uważa, że generalnie imigranci powinni wykazać więcej zapału do nauki języka angielskiego.
Małgorzata Słupska