Brytyjczycy piją tylko do 23.00
Plany uruchomienia w Wielkiej Brytanii całodobowej sprzedaży alkoholu w pubach napotykają sprzeciw. Przeciwny temu jest m.in. lider Partii Konserwatywnej Michael Howard, co podkreślił wywiadzie dla telewizji BBC.
13.01.2005 | aktual.: 13.01.2005 21:02
Zdaniem Howarda trzeba najpierw uregulować kwestie związane z problemami upijania się Brytyjczyków. Dlatego wejście w życie nowej ustawy powinno zostać - według niego - odłożone.
Premier Wielkiej Brytanii Tony Blair zadeklarował się jako zwolennik tej ustawy.
Moim zdaniem, większość przestrzegających prawa obywateli brytyjskich powinna mieć możliwość wypicia szklaneczki po wizycie w teatrze lub kinie. Nie powinniśmy utrzymywać ograniczeń, których nie ma żadne miasto w Europie - powiedział Blair w Izbie Gmin.
Ustawa legalizująca całodobową sprzedaż alkoholu została uchwalona przez parlament w lipcu 2003 r. i wchodzi w życie w listopadzie br. Stała się ona obiektem licznych krytycznych uwag ze strony lekarzy i policjantów, którzy obawiają się wzrostu przestępczości i uzależnienia od alkoholu.
Obecne przepisy zobowiązują puby do zamykania swoich podwoi o godz. 23.00. Kluby, dostępne jedynie dla członków, mogą być czynne do 2.00 nad ranem. Powoduje to, że zanim zabrzmi ostatni dzwonek, wysiadujący w pubach Brytyjczycy piją szybko i "ile się da". Potem zataczają się na ulicach, nierzadko wywołując bójki i inne incydenty.