Brytyjczycy ostrzegają: polscy lekarze są niebezpieczni
Polscy lekarze pracujący w Wielkiej Brytanii w większości nie przechodzą ani testów językowych, ani kompetencyjnych - alarmują brytyjskie media. Według nich stanowi to niebezpieczeństwo dla pacjentów.
13.10.2010 15:00
Bulwarówka "Daily Mail" ostrzega przed niebezpieczeństwem zatrudniania na dodatkowe dyżury lekarzy z innych krajów. Często przylatują oni tylko na weekendy i według informacji dziennika za swoja prace otrzymują nawet 200 funtów na godzinę (ok. 1000 zł).
Najwięcej takich dojeżdżających lekarzy jest z Polski, Niemiec, Litwy, Węgier, Włoch i Szwajcarii. Choć dziennik zauważa, że nie ma oficjalnych statystyk, ile lekarzy przylatuje na Wyspy, by pracować na "nadgodziny", których nie mogą wypełnić brytyjscy lekarze. - Rosnąca liczba takich lekarzy to wynik reformy systemu zdrowotnego wprowadzonej w 2004 r. Lekarze nie mają już obowiązku opiekować się pacjentami po godzinach pracy ich gabinetów - wyjaśnia "Daily Mail".
Ich rolę – jak wyjaśnia bulwarówka – przejmują firmy prywatne, które zatrudniają lekarzy z zagranicy. - Nawet trzy czwarte z tych lekarzy nie musiało zdawać ani testów językowych, ani kompetencyjnych – ostrzega "Daily Mail". To według dziennika prawie 1500 medyków. Dziennikarze twierdzą, że stwarza to zagrożenie dla pacjentów.
Według bulwarówki w 2008 r. z powodu problemów komunikacyjnych niemieckiego lekarza zmarł pacjent. Nie mówiący dobrze po angielsku, lekarz podał mu dziesięciokrotnie wyższą niż zalecana dawkę leku. – Nie wyciągnięto z tego wydarzenia żadnej nauki, nie wprowadzono zmian. To tylko kwestia czasu, aż umrze kolejna osoba – powiedział "Daily Mail" syn zmarłego Stuart Grey.