Brytyjczycy odpowiedzialni za bezpieczeństwo afgańskiej prowincji Helmand
Ponad trzy tysiące brytyjskich żołnierzy - w
tym 16. brygada powietrznodesantowa - zostanie do końca czerwca
rozmieszczonych w jednej z najbardziej niebezpiecznych prowincji
Afganistanu - Helmand. Dwa tysiące Brytyjczyków już jest w tym
kraju.
02.05.2006 | aktual.: 02.05.2006 11:27
Brytyjczycy formalnie przejęli z rąk Amerykanów odpowiedzialność za Helmand - pisze londyński "The Independent", który jako jedyna gazeta odnotowuje to wydarzenie. Docelowo brytyjskie siły w Afganistanie liczyć będą 5,7 tys. żołnierzy i oficerów.
Helmand w południowym Afganistanie jest jednym z ważnych ośrodków uprawy opium w tym kraju, a talibowie zachowali tam swoje wpływy.
Tylko w czasie ostatniego weekendu na południu Afganistanu w zamachach samobójczych i bombowych zginęło dwu cywilów. Wiele osób zostało rannych, w tym także trzej kanadyjscy żołnierze. W operacji oddziałów kanadyjskich zginęło następnie 20 antyrządowych partyzantów. W połowie marca talibowie na rozkaz swego przywódcy mułły Omara zabili czterech zagranicznych zakładników - trzech Albańczyków i Niemca; ich ciała zostały porzucone na pograniczu prowincji Kandahar i Helmand.
"W najbliższych tygodniach kilka tysięcy brytyjskich żołnierzy zostanie rozmieszczonych w Helmand - jednej z najbardziej niebezpiecznych prowincji Afganistanu. Mimo to ich rola wzbudza kontrowersje" - stwierdza gazeta.
Brytyjczycy akcentują, że nie są w Afganistanie w ramach amerykańskiej wojny z terroryzmem, ani nie przyjechali tam po to, by położyć kres uprawie opium, lecz po to, by kierować odbudową prowincji z wojennych zniszczeń. Jednak minister obrony John Reid w ubiegłym tygodniu nie wykluczył podejmowania przez nich operacji ofensywnych, w tym ataków zaczepnych wobec partyzantów.
Z kolei cytowany przez dziennik dowódca brygady Ed Butler zaprzeczył, jakoby działania zaczepne wchodziły w grę, choć przyznał, iż wyzwanie, przed którym stanęli Brytyjczycy, jest "złożone i skomplikowane".
Podkreślił też, iż przemocy nie da się wytłumaczyć tylko przez działania talibów, czy nawet Al-Kaidy, ponieważ ma ona swe źródła w plemiennej strukturze społecznej, w sporach dortyczących podziału wody czy praw do ziemi. Jej korzenie sięgają feudalnych zaszłości i historycznych antagonizmów.
"Rząd W. Brytanii wziął na siebie długofalowe zobowiązanie, tak samo, jak armia. Wiemy, że nasza obecność przyczyni się do zmian na lepsze dopiero w dłuższym czasie" - podkreśla Butler.
W ocenie dyrektora agendy ONZ do walki z przemytem narkotyków (UNODC) Antonio Marii Costy, Afganistan w zeszłym roku "wyeksportował" 1,2 tys. ton opium i 420 ton morfiny i heroiny. Korzyści z przemytu narkotyków z Afganistanu do Azji Środkowej i dalej do Rosji i Europy czerpią talibowie, a także przestępcze syndykaty.