Bronisław Komorowski: w II turze wybór między Polską ufającą obywatelom i tą, która na nich czyha
W II turze wyborów prezydenckich mamy wybór między Polską, która ufa swoim obywatelom, i tą, która na nich czyha - przekonywał w Krakowie prezydent Bronisław Komorowski. Ocenił, że on i jego kontrkandydat Andrzej Duda to dwie kompletnie różne wizje kraju. Studentka UJ Karolina Śliwińska mówiła, że studiuje na wydziale prawa UJ, "tym samym, na którym swój etat blokuje od lat pan poseł Andrzej Duda". - Apeluję panie pośle, to szansa dla wielu młodych naukowców na zrobienie swojej kariery: proszę dla nas zwolnić ten etat - powiedziała.
- Wczorajsza debata pokazała w sposób jednoznaczny, że są dwie kompletnie od siebie oddalone wizje Polski i pomiędzy tymi wizjami będziemy dokonywali wyboru w niedzielę - mówił Komorowski na spotkaniu z wyborcami w Krakowie.
Jak podkreślił, "jest aktualna, jest możliwa Polska, którą już raz mieliśmy, nie tak wiele lat temu". - Polska, która stawia na opresyjność wobec własnych obywateli, która jest pełna podejrzliwości, nieufności wobec każdego obywatela, podejrzewając go, że to tylko kwestia udowodnienia, a na pewno coś ma na sumieniu, tylko trzeba to wydobyć, np. w śledztwie - podkreślił Komorowski.
Myśmy - mówił prezydent - "nie tak dawno to przerabiali - Polskę, która była nastawiona na prowokowanie obywateli do popełniania złych rzeczy, po to, by ich przyłapać i przykładnie postawić przed sądem". - To nie jest tak odległa perspektywa - dodał.
- Można traktować jako niesmaczne żarty, to co zapowiada eurodeputowany PiS, najbliższy współpracownik Andrzeja Dudy - Janusz Wojciechowski. Już szykuje klatkę dla prezydenta. (...) Ale dla mnie to jest sygnał o tym, że oni tak naprawdę myślą, że im to jest naprawdę w głowie, że oni nie tylko tak są skłonni traktować urząd prezydenta, osobę prezydenta, głowę polskiego państwa, ale im w głowach i w sercach ciągle kołaczą się myśli, a może jeszcze raz wzorem Zbigniewa Ziobro, Mariusza Kamińskiego, Antoniego Macierewicza, doświadczeń z czasów IV RP - powiedział prezydent.
- To jest w nich głęboko, to jest od czasu do czasu łatwo zobaczyć w różnych sytuacjach - mówił Komorowski.
W piątek wieczorem europoseł PiS Janusz Wojciechowski napisał na twitterze: "według standardów UE dla kur zalecany jest wolny spacer (ang. free-walking hen), a nie klatka. Odwrotnie dla prezydenta Komorowskiego". Dwie godziny później przeprosił. "Przepraszam, miałem na myśli Pałac Prezydencki, jako "złotą klatkę", w której Pan Prezydent czuje się lepiej, niż na ulicy. Mea culpa!" - napisał w kolejnym wpisie.
Prezydent przekonywał, że 24 maja "to naprawdę jest wybór między Polską, która ufa swoim obywatelom, a Polską, która na swoich obywateli czyha i chce wydobyć z nich to, co jest złe, licząc, że w każdym coś się znajdzie". - To naprawdę będzie wybór między Polską, która stawia na wolność obywateli, na ich swobodne sumienie, i Polskę, która chce, aby to kodeks karny regulował kwestie sumienia, zastępował wolne sumienie wolnego człowieka - stwierdził prezydent.
- To naprawdę będzie wybór między Polską, która stawia na kompromis, który jest warunkiem sensownej polityki, na kompromis, który pozwala na znalezienie równowagi pomiędzy często sprzecznymi albo odległymi od siebie oczekiwaniami różnych grup społecznych, różnych grup ideowych i różnych nurtów światopoglądowych, a Polską, która stawia na to, aby przeforsować tylko swoje, tylko jedynie słuszną rację, kosztem innych, nie szanując tego, że świat i polski świat zawsze się składał i będzie się składał z ludzi o różnej wrażliwości - mówił Komorowski.
"To absolutnie poważny wybór"
- To będzie absolutnie poważny wybór. Prawdziwy wybór tego, czy jesteśmy za kontynuowaniem marszu poprzez polską wolność, czy jesteśmy za tym, aby samemu, własnymi rękami, wrzucając do urny inną kartę wyborczą, polską wolność wystawić na ryzyko, na niepewną zmianę - podkreślił prezydent.
Podziękował mieszkańcom Krakowa za poparcie go w I turze wyborów prezydenckich. - Wygrać w Krakowie, mieszkając w Warszawie - to duże osiągnięcie i dobra zapowiedź na przyszłość. Przegrać w Krakowie, mieszkając w Krakowie - kiepska prognoza na przyszłość - powiedział Komorowski, nawiązując do swojej wygranej w stolicy Małopolski w I turze i do faktu, że jego kontrkandydat Andrzej Duda pochodzi z Krakowa.
- Czym sobie zasłużyłem? Być może tym, że naprawdę czuję, że jestem z całej Polski, a więc także i z Krakowa - dodał prezydent.
W spotkaniu z prezydentem uczestniczył prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, działacze nowohuckiej opozycji z lat 80., m.in. Maciej Mach, Edward Nowak, Krystyna Marchewczyk oraz bardzo liczni działacze PO.
- Prezydentem RP musi zostać Bronisław Komorowski - mówił prezes PSL w Małopolsce Andrzej Kosiniak-Kamysz. Podkreślił, że zna Komorowskiego od 26 lat i zawsze cechowała go "jednolitość poglądów i szczerość w wypowiedziach". - Przy tworzeniu zrębów III RP mógł mieć różny stosunek do tych, którzy nie szli tą samą drogą. Wielkość Bronisława Komorowskiego, którą wtedy zauważyłem, polegała na tym, że wraz z Tadeuszem Mazowieckim czy Jackiem Kuroniem tworzyli między nami wszystkimi równość i takim powinien być człowiek, który ma być prezydentem wszystkich Polaków - podkreślił Kosiniak-Kamysz.
Dodał, że Komorowski wielokrotnie dawał przykład, że "wznosi się ponad podziały i jednakowo traktuje różnych ludzi", a dla dobra Polski "nawet byłych swoich wrogów traktował poważnie". Kosiniak-Kamysz w imieniu ludowców dziękował Komorowskiemu za przywrócenie Orderu Orła Białego Wincentemu Witosowi i za udział w uroczystościach przy grobie Wincentego Witosa.
Dyrektor Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK Anna Maria Potocka mówiła, że dla ludzi kultury "dobra polityka, to taka, która szanuje wolność tworzenia i nie narzuca nam ideologii". - Stojący za mną kandydat na prezydenta RP te rzeczy gwarantuje - mówiła Potocka. Jak podkreśliła, w kandydacie na prezydenta niekoniecznie trzeba się zakochać, ale powinien on rozumieć wartości takie jak tradycja rodzinna, historia i umieć łączyć je ze współczesnością. - Chodzi przede wszystkim o nienarzucanie nam złych emocji politycznych - dodała Potocka, zaznaczając, że to jest ogromna wartość Bronisława Komorowskiego.
Z kolei studentka UJ Karolina Śliwińska mówiła, że studiuje na wydziale prawa UJ, "tym samym, na którym swój etat blokuje od lat pan poseł Andrzej Duda". - Apeluję panie pośle, to szansa dla wielu młodych naukowców na zrobienie swojej kariery: proszę dla nas zwolnić ten etat - powiedziała.
Przed Nowohuckim Centrum Kultury czekało na Komorowskiego kilkunastu działaczy NSZZ "S" z transparentami: "Nie dla likwidacji części surowców ArcelorMittal" i "Nie dla likwidacji miejsc pracy i zwolnień".
Prezydent po spotkaniu ze swoimi zwolennikami złożył kwiaty pod pomnikiem Krzyża Nowohuckiego, który upamiętnia walkę mieszkańców w obronie krzyża ustawionego w miejscu, gdzie miał powstać pierwszy w dzielnicy kościół. PRL-owskie władze zgodziły się na budowę świątyni po odwilży w 1956 r., ale trzy lata później ją cofnęły. Gdy 27 kwietnia 1960 r. na polecenie władz przystąpiono do demontażu krzyża, w jego obronie stanęli mieszkańcy Nowej Huty, doszło do starć z milicją i ZOMO, które trwały kilkanaście godzin. Policja użyła gazu łzawiącego i ostrej amunicji. Po zajściach zatrzymano niemal 500 osób, 147 z nich aresztowano. Krzyż został zniszczony. Pierwsza świątynia w Nowej Hucie - Arka Pana - została wybudowana dopiero kilkanaście lat później.
Po wizycie w Krakowie Komorowski wraz z małżonką gościli u wielopokoleniowej rodziny państwa Migasów i Sarnów w Mętkowie w powiecie chrzanowskim w woj. małopolskim. Rodzina gospodaruje na typowym dla Małopolski gospodarstwie o powierzchni 2,5 hektara. Uprawiają zboża, ziemniaki, hodują krowę i drób z przeznaczeniem przede wszystkim na własne potrzeby. Jak mówią, ziemia jest ciężka do uprawy, piaszczysta.
Jak powiedziała najstarsza w domu Kazimiera Migas, w gospodarstwie mieszka sześć osób: oprócz seniorów także ich córka z zięciem i dwójką synów. Prezydencką parę ugościli domowym obiadem: bitkami z ziemniakami i podsmażaną kapustą, do tego był kompot z własnych owoców i chleb z domowego wypieku. "Nie wiem, dlaczego prezydent akurat wybrał gościnę u nas, ale może zdecydowało o tym to, że wszyscy na niego głosowaliśmy" - powiedziała.