Bronisław Komorowski: międzynarodowa komisja ws. katastrofy - pomysł niestosowny i przedwczesny
Prezydent Bronisław Komorowski ocenił, że pomysł powołania międzynarodowej komisji ws. katastrofy smoleńskiej - zanim polska prokuratura zakończy śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy - jest "czymś zdecydowanie niestosownym i przedwczesnym".
10.04.2015 | aktual.: 10.04.2015 09:21
Prezydent był pytany w Programie I Polskiego Radia o apel części rodzin smoleńskich, które chcą powołania międzynarodowej komisji, złożonej z niezależnych ekspertów, która zbadałaby przyczyny katastrofy smoleńskiej.
- Jeśli ktoś chce udowadniać całemu światu, że Polacy sami nie potrafią załatwiać swoich spraw i że muszą mieć doradców, rozjemców i ekspertów zewnętrznych, to ja się mogę tylko temu dziwić. Pomysł, żeby suwerenne państwo sięgało po czynnik zewnętrzny - zanim jeszcze polska prokuratura zakończy śledztwo, wydaje mi się czymś zdecydowanie niestosownym i przedwczesnym - ocenił Komorowski.
Jak podkreślił, "albo się stawia na to, że prokuratura - niezależna od czynników politycznych i władzy - zajmie w tej kwestii niezależne stanowisko, albo się stawia na to, że ktoś z zewnątrz ma rozwiązywać polskie problemy".
Moralna odpowiedzialność za katastrofę
Pytany o zarzuty prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w mediach mówił, że moralna odpowiedzialność za katastrofę smoleńską spada na Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego, prezydent powiedział: - To wypowiedź motywowana absolutnie politycznie, chyba nawet powiem, że wprost kampanijna, straszliwie niesprawiedliwa i dla mnie bolesna. Jak ocenił, ze strony Kaczyńskiego chodzi tu o "czystą politykę". - Takie sądy chyba kiedyś trafią do jakiś annałów negatywnych skutków nienawiści w polityce" - dodał.
Rosjanie nie oddają wraku
Komorowski był też pytany o oświadczenie Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, który zarzucił Polsce, że nie odpowiedziała na kilka wniosków o pomoc prawną w śledztwie ws. katastrofy smoleńskiej. Komitet oświadczył też, że wrak tupolewa jest dowodem rzeczowym w śledztwie i że jego przekazanie stronie polskiej zostanie rozważone po zakończeniu dochodzenia.
- To znaczy, że się nic nie zmienia od wielu lat, Rosjanie rozważają (zwrot wraku) to znaczy nie oddają wraku. My chyba z tego powodu na wojnę nie wyślemy dywizji. Zawsze jest pytanie, czy wrak jest absolutnie niezbędny do tego, aby dokonać ostatecznego podsumowania śledztwa - powiedział Komorowski. Jego zdaniem, nieoddanie wraku przez Rosjan jest problemem w kategoriach symbolicznych, ale - jak zastrzegł - jest pytanie do polskiej prokuratury, "czy bez wraku nie potrafi sobie poradzić z zamknięciem śledztwa".
Jak ocenił, zachowane Rosji w sprawie wraku może świadczyć, że "świadomie dążą do maksymalnego przewleczenia sprawy i podjęcia decyzji (o zwrocie wraku) jak najpóźniej".
"Prokuratura jest w sytuacji trudnej"
Pytany o ocenę działań Naczelnej Prokuratury Wojskowej w sprawie śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej, Komorowski powiedział: - Prokuratura jest w sytuacji trudnej, ze względu na to, że nie mogą liczyć na łatwą współpracę ze stroną rosyjską, aczkolwiek tu też podobno jest jakiś postęp. Oprócz tego prokuraturze przyszło działać w warunkach bardzo trudnych wewnętrznie w Polsce, w momencie śledztwa w Polsce niektóre środowiska ogłosiły - nie czekając na jakiekolwiek ustalenia - wersję o zamachu, wybuchu, mgle i innych rzeczach.
Lokalizacja pomnika w Warszawie - godna
- Pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej, który ma stanąć w Warszawie u zbiegu ul. Focha i Trębackiej, to godne miejsce, które będzie sprzyjało zadumie, wspomnieniu i modlitwie - mówił Komorowski.
Prezydent podkreślił w radiowej "Jedynce", że część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej zwróciła się do niego z prośbą o podjęcie działań, by w centrum Warszawy powstał pomnik wszystkich ofiar tej katastrofy. - Zwróciłem się do miasta stołecznego Warszawy, do pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz i do Rady Miasta St. Warszawy o podjęcie decyzji o takiej lokalizacji - zaznaczył.
Komorowski ocenił tę lokalizację jako wyjątkowo prestiżową. - To fragment Placu Marszałka Piłsudskiego, w pobliżu Grobu Nieznanego Żołnierza i miejsca, gdzie odbyła się przede wszystkim msza żałobna, która zgromadziła wtedy wszystkie właściwie rodziny katastrofy smoleńskiej w zgodnej modlitwie" - podkreślił. Jak mówił, to chyba jest jedyne miejsce, w którym była "wspólnota żałoby, niekwestionowana przez nikogo i bez politycznego podtekstu".
- Wydaje mi się więc, że to jest absolutnie godne i ładne miejsce - dodał Komorowski. Wyjaśnił, że będzie ono całe przebudowane, bo tam dzisiaj znajduje się pętla autobusowa. - Będzie zrobiony odrębny plac - zaznaczył.
Według prezydenta pomnik smoleński, który ma stanąć u zbiegu ul. Focha i Trębackiej, może być "czymś dającym satysfakcję osobom, które chcą pamiętać o katastrofie smoleńskiej i osobom, które mają z tym związane bardzo silne własne emocje". - To jest bardzo piękne miejsce w pobliżu pomnika Mickiewicza, a jednocześnie wyodrębnione. Chyba o to chodzi, żeby nie gubić gdzieś pamięci o katastrofie smoleńskiej w natłoku różnych innych pomników (...), ale wyodrębnić, stworzyć miejsce takie, które by sprzyjało zadumie i wspomnieniu, i modlitwie - podkreślił.
W czwartek Rada Warszawy zdecydowała, że pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej ma stanąć właśnie u zbiegu ul. Focha i Trębackiej. Przeciwny takiej lokalizacji jest PiS, który zwraca uwagę, że do tego terenu są roszczenia; wcześniej postulowało, wraz z częścią rodzin ofiar, by pomnik stanął na Krakowskim Przedmieściu. Według prezydent Warszawy pomnik powinien powstać w ciągu dwóch lat.
W przeddzień 5. rocznicy katastrofy smoleńskiej odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Warszawy, podczas której podjęta została uchwała ws. wzniesienia pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęli wszyscy pasażerowie - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.