PolskaBronisław Komorowski i Joachim Gauck na Westerplatte

Bronisław Komorowski i Joachim Gauck na Westerplatte

Trzeba było dopiero dramatu II wojny światowej, by Europa zwróciła się w stronę tego, co narody europejskie łączy, w stronę integracji, umacniania wolnego rynku i demokracji - powiedział podczas obchodów 75. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte prezydent Bronisław Komorowski. - Żaden naród nie stawiał oporu w takiej skali i tak długo, jak Polacy, którzy chcieli żyć w wolnym, niepodległym kraju, stanowiącym o swoim losie - stwierdził prezydent Niemiec Joachim Gauck.

Prezydent przypomniał, że w tym roku przypada 100. rocznica wybuchu I i 75. rocznica wybuchu II wojny światowej. - Obie wojny były dramatem wielu rodzin, wielu narodów, do dzisiaj trwa żywa pamięć o bolesnych stratach wtedy poniesionych, o ranach, które do dzisiaj nie zagoiły się w pełni - mówił. Dodał, że obie wojny dzielił dystans zaledwie jednego pokolenia.

Prezydent zauważył, że oba pokolenia wyciągnęły z "przeżytych katastrof" zupełnie odmienne wnioski. - Po I wojnie światowej Europa podążyła drogą umacniania narodowych egoizmów, podkreślania narodowych różnic i interesów, umacniania dążeń do rewizji wyników wojny, do rewanżu za poniesione klęski - zaznaczył. Jak dodał, "te zjawiska sprzyjały rozprzestrzenianiu się lewicowych i prawicowych ekstremizmów, powstawaniu systemów autorytarnych i totalitarnych".

- Trzeba było dopiero dramatu II wojny światowej, by Europa zwróciła się w stronę tego, co narody europejskie łączy, a nie dzieli, w stronę integracji, umacniania wolnego rynku i demokracji - podkreślił Komorowski.

Prezydent: doświadczenie II wojny ma znaczenie także dzisiaj

- Doświadczenie II wojny światowej ma znaczenie także dzisiaj, gdy stoimy w obliczu zagrożeń na wschód od obszaru Unii Europejskiej i NATO - podkreślił prezydent Komorowski.

- To historyczne doświadczenie ma istotne znaczenie i dzisiaj, gdy stoimy w obliczu zagrożeń na wschód od obszaru zintegrowanego w ramach Unii Europejskiej, bezpiecznego w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego - powiedział prezydent.

- Tu, na Westerplatte, gdzie 1 września 1939 roku salwy z pancernika Schleswig-Holstein obwieściły wojnę przeciwko Polsce, trzeba przypomnieć, że wojna ta była poprzedzona paroletnimi ustępstwami wobec agresywnej polityki III Rzeszy. Poprzedziły ją rewizje granic, łamanie prawa międzynarodowego, stosowanie w relacjach z sąsiadami nacisku militarnego, łamanie umów o rozbrojeniu. Trzeba pamiętać także o tym, że konflikt niemiecko-polski szybko przerodził się w wojnę europejską, a ta w wojnę światową - mówił Komorowski.

- Wojnę, która pochłonęła miliony istnień ludzkich, uruchomiła mechanizm niebywałej zbrodni ludobójstwa, spowodowała niewyobrażalne nieszczęścia i cierpienia. Warto przypominać także o tym, że na koniec nieszczęścia i cierpienia stały się udziałem nie tylko ofiar napaści, ale wszystkich, także sprawców agresji - dodał prezydent.

Komorowski: można przestać bać się sąsiada, jeśli jest się razem

- Można przestać bać się sąsiada jeżeli jest się razem z nim w jednym, wielkim projekcie politycznym - powiedział prezydent Bronisław Komorowski.

- Sześć długich, strasznych lat dla nas, Polaków, to historia nie tylko bohaterstwa walki, takiego jak tu, na Westerplatte, czy w powstaniu warszawskim. To nie tylko historia wytrwałości i determinacji, której przejawem było jedyne w okupowanej Europie Polskie Państwo Podziemne. To nie tylko dumna pamięć o walkach naszych żołnierzy na wszystkich nieomal frontach II wojny światowej. To przede wszystkim doświadczenie bezpośredniego zetknięcia się z masowym terrorem i barbarzyństwem - mówił.

Odnosząc się do bilansu ofiar i strat materialnych przypomniał, że "co piąty polski obywatel zginął, głównie w obozach koncentracyjnych, w gettach i obozach zagłady, w pacyfikacjach polskich miast i wsi. Pamiętamy - dodał - że około 2/5 polskich dóbr kultury zostało bezpowrotnie zrabowanych, zniszczonych, że zniszczeniu uległa prawie połowa naszej infrastruktury, że w wyniku wojny doświadczyliśmy masowych wysiedleń, przesiedleń, wywózek na wschód, na zesłanie".

- Dlatego gdy zamilkły działa, gdy zakończyła się wojna, nieomal w każdej polskiej rodzinie opłakiwano bliskich, którzy zginęli w tej wojnie. Ale wielu ofiar nie miał nawet kto opłakiwać, przecież często ginęły całe rodziny. Do rangi symbolu urasta los Rafała Lemkina, twórcy konwencji przeciw ludobójstwu, wybitnego polskiego prawnika żydowskiego pochodzenia, który stracił w Holocauście kilkudziesięciu członków swojej rodziny. On jeden - jak napisał - ocalał, prowadzony na rzeź - kontynuował prezydent.

Prezydent podkreślił, że dla Polaków zakończenie wojny, wyzwolenie się spod niemieckiej okupacji nie przyniosło wymarzonej wolności i suwerenności. - Pozostaliśmy po złej, wschodniej stronie, zapadającej wtedy na Łabie, żelaznej kurtyny. Mogliśmy jedynie z daleka obserwować zachodzące w Europie procesy, związane z wyciąganiem dobrych wniosków ze złego, tragicznie złego, doświadczenia wojny. To wtedy znaleźli się dzielni mądrością ale i bolesnym, europejskim doświadczeniem polityczni ojcowie pojednania i integracji - powiedział.

- To wtedy, w obliczu żywej jeszcze pamięci bólu i strachu, przekonano społeczeństwa i narody europejskie, że tak naprawdę można przestać bać się sąsiada jeżeli jest się razem z nim w jednym, wielkim projekcie politycznym. Jeżeli, przełamując uprzedzenia i własny ból, dokona się skutecznego pojednania ponad tragiczną historią - powiedział Komorowski.

Komorowski: marzenie o pokoju oznaczało imperatyw pojednania

- Integracja europejska zrodziła się z przekonania, że gdy nie było Europy zjednoczonej, była wojna - mówił prezydent Komorowski.

- Marzenie o pokoju oznaczało imperatyw pojednania, wejścia w dialog z niedawnym przeciwnikiem, postrzeganym wcześniej jako wróg śmiertelny i odwieczny. Wiązał się z tym zawsze wysiłek, aby zrozumieć także cudze racje, cudze doświadczenia, aby budować wzajemne zaufanie, by świadomie kłaść podwaliny pod przyszłą współpracę. Aby to mogło dokonać się skutecznie, konieczne było stanięcie w prawdzie, uznanie win, wykazanie skruchy, zachowanie i przeżycie pamięci o strasznych zbrodniach niemieckiego nazizmu - mówił Komorowski.

W jego ocenie to zadanie najpełniej mogli po wojnie przeprowadzić obywatele Europy Zachodniej, krajów demokratycznych, "wolnych krajów wolnych ludzi". - Ale i my, oddzieleni żelazną kurtyną, wciśnięci siłą w totalitarny system komunistyczny, w enklawach naszej ograniczonej wolności uruchamialiśmy analogiczne procesy - powiedział.

Przypomniał, że pojednanie z Niemcami zapoczątkowane zostało listem biskupów polskich do biskupów niemieckich. - Zawierał ono niezwykłe zdanie-klucz do wzajemnych relacji narodów, mówiący o tym, że "przebaczamy i prosimy o przebaczenie". To pojednanie było zwalczane przez komunistyczny reżim, ale zatriumfowało po latach w wolnej już Polsce - podkreślił prezydent.

Dodał, że jednym z osiągnięć polskiej wolności było właśnie pojednanie polsko-niemieckie. - Już nie tylko ponad bolesną historią, ale także w obliczu rysującej się wspólnoty dobrego losu Polski i Niemiec, Polaków i Niemców. Symbolem tego był fakt, że kanclerz Kohl o obaleniu muru berlińskiego dowiedział się w czasie pobytu w Warszawie, w czasie rozmów z pierwszym niekomunistycznym rządem po wschodniej stronie stojącej jeszcze żelaznej kurtyny, z rządem Tadeusza Mazowieckiego - zaznaczył Komorowski.

Komorowski: w cywilizowanym świecie siły używa się w ostateczności

- Tu na naszych oczach, w Europie, narasta zjawisko używania sił zbrojnych jako pierwszego środka, w pierwszym szeregu środków, przed innymi metodami, argumentami, na rzecz dochodzenia własnych interesów. Tu bez wahania narusza się pokój i ład międzynarodowy w imię marzeń o własnej wielkości czy o własnej strefie wpływów - powiedział prezydent Komorowski.

Według niego "to przecież te same zagrożenia, które dręczyły i niszczyły Europę przez nieomal cały XX wiek". - To te same zagrożenia, które jak do tej pory skutecznie powstrzymywał, ograniczał proces pojednania i integracji - mówił.

Komorowski podkreślił, że "w cywilizowanym świecie wiemy, że sił zbrojnych używa się w ostateczności".

Jak zaznaczył, "na Westerplatte historia przemawia w sposób szczególnie mocny, przemawia do nas wszystkich". - Historia uczy, ale i zobowiązuje do wyciągania wniosków z bolesnych doświadczeń. Historia podpowiada, że nadal potrzebna jest odwaga i determinacja w przeciwstawianiu się tym, którzy grożą ładowi międzynarodowemu, pokojowi i wolności, że nadal konieczny jest wysiłek na rzecz pojednania i integracji, że trzeba wspomagać tych, którzy pragną iść ku światu, gdzie sąsiad nie musi dbać się sąsiada - zaznaczył.

Gauck: Polacy chcieli żyć w kraju, który stanowi o swoim losie

- Żaden naród nie stawiał oporu w takiej skali i tak długo, jak Polacy, którzy chcieli żyć w wolnym, niepodległym kraju, stanowiącym o swoim losie - mówił prezydent Niemiec Joachim Gauck podczas obchodów 75. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte.

Prezydent Niemiec podkreślił, że Hitler "dążył do całkowitego unicestwienia państwa, zagłady jego elity i wyzysku pozostałej ludności", "wykorzystywał Polskę jako laboratorium dla swojego fanatyzmu rasowego, jako pole doświadczalne dla polityki ucisku i zagłady wobec Słowian i Żydów".

- Jest jeszcze coś, co charakteryzuje ten kraj, Państwa kraj: żaden inny naród nie stawiał oporu w takiej skali i tak długo. Polacy chcieli samodzielnie wyzwolić swój kraj. Polacy chcieli żyć w wolnym, niepodległym kraju, który stanowi o swoim losie - podkreślił Gauck.

Przypomniał, że pięć lat temu na Westerplatte zebrali się szefowie dwudziestu europejskich państw i rządów. - Wierzyliśmy i chcieliśmy wierzyć, że również Rosja, kraj Tołstoja i Dostojewskiego, mogłaby stać się częścią wspólnej Europy - dodał.

- Przeżyliśmy szok, gdy skonfrontowano nas z faktem, że na obrzeżach Europy znów trwa konflikt zbrojny. Konflikt zbrojny toczący się o nowe granice i nowy ład. Tak, prawdą jest, że znowu zagrożone są stabilność i pokój na naszym kontynencie - powiedział Gauck.

- My pragniemy partnerstwa i dobrego sąsiedztwa także w przyszłości. Jednak jego podstawą musi być zmiana polityki rosyjskiej i powrót do poszanowania zasad prawa międzynarodowego - podkreślił prezydent Niemiec.

Gauck: nie będziemy tolerować aneksji cudzego terytorium

Przeciwstawiamy się wszystkim tym, którzy naruszają prawo międzynarodowe i dokonują aneksji cudzego terytorium - mówił prezydent Niemiec Joachim Gauck. Przestrzegał przed ustępstwami terytorialnymi, ale i przed eskalacją napięcia międzynarodowego.

- Historia uczy nas, że ustępstwa terytorialne często wzmacniają apetyt agresorów. Historia uczy nas jednak również tego, że z niekontrolowanej eskalacji sytuacji może wyniknąć dynamika, która w pewnym momencie wymknie się spod kontroli - powiedział Gauck. Dlatego - jak zaznaczył - Niemcy, tak jak cała Unia Europejska, będą prowadzić politykę zagraniczną łączącą wierność zasadom z dążeniem do deeskalacji, łączącą "stanowczość z elastycznością".

Prezydent Niemiec przekonywał, że Europa będzie stać na straży "wartości, którym zawdzięczamy naszą wolnościową i pokojową koegzystencję".

Dziś, jak mówił, są one zagrożone także ze strony brutalnych fundamentalistów islamskich, którzy uzyskali wpływy w Syrii i Iraku. - Sfanatyzowani i zbrutalizowani mężczyźni i kobiety z różnych krajów nadużywają religii i moralności, aby prześladować i w razie potrzeby mordować wszystkich tych, którzy im się sprzeciwiają - podkreślał Gauck. - Zwalczają demokrację, tę formę społeczeństwa, która wyrosła z Oświecenia, zaprzeczając uniwersalności praw człowieka - podkreślał.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (41)