Bratobójcze walki w Bitwie pod Grunwaldem
15 lipca 1410 roku stanęły naprzeciwko siebie dwie wrogie armie: krzyżacka oraz unii polsko-litewskiej. Według zapisów kronikarzy Polacy walczyli również po stronie Krzyżaków...
Na Ziemi Chełmińskiej i Pomorzu Zachodnim, które należały w XV wieku do Zakonu Krzyżackiego, mieszkało wielu przedstawicieli polskiego rycerstwa. W przypadku wojny musieli służyć osobiście w armii krzyżackiej. Ich obowiązki wojskowe były określone w aktach nadań ziemskich i zależały od wielkości majątku. Jeśli któryś z nich starałby się wyłamać, groziłaby mu konfiskata dóbr lub bardzo wysoka grzywna. Zdrada była karana śmiercią, o czym przekonał się polski rycerz walczący u boku Krzyżaków Mikołaj z Ryńska.
Sprawa jego egzekucji była głośna jeszcze jakiś czas po bitwie z 1410 roku. Komentował ją i Jan Długosz, i kronikarze pruscy. W czasie Bitwy grunwaldzkiej Mikołaj z Ryńska herbu Rogala stał na czele chorągwi miasta Chełmna. Rycerz ten znany był Krzyżakom bardzo dobrze jako jeden z założycieli działającego legalnie Towarzystwa Jaszczurczego, które powołano w 1397 r. Celem organizacji miała być walka z bezprawiem.
Za zgodą władz krzyżackich zrzeszeni w Towarzystwie posiadali nawet wikarię w kościele parafialnym w Radzyniu Podlaskim, potem przeniesioną do kościoła św. Jakuba w Toruniu. Ale Towarzystwo miało też inny, niejawny cel: jego członkowie dążyli do oderwania ziemi chełmińskiej od państwa zakonnego i przyłączenia jej ponownie do Królestwa Polskiego. Kiedy więc w trakcie walki Mikołaj z Ryńska opuścił powierzoną mu chorągiew, co było znakiem poddania oddziału, Krzyżacy zarzucili mu zdradę. Twierdzili, że gdyby chorągiew walczyła dłużej, to armia krzyżacka odniosłaby zwycięstwo.
Nowy wielki mistrz Zakonu Krzyżackiego Henryk von Plauen kazał rycerza aresztować już jesienią 1410 roku. Ale Mikołaj zdążył uciec do Polski, a do Prus wrócił dopiero wtedy, gdy otrzymał gwarancję bezpieczeństwa. Mimo to, von Plauen ponownie kazał go podstępnie aresztować pod zarzutem udziału w spisku komtura Jerzego von Wirsberg, który chciał jakoby przejąć władzę w zakonie. Mikołaj Ryński został uwięziony na zamku w Grudziądzu, a wkrótce stracony – bez procesu – na tamtejszym rynku. Już wtedy był wszystkim znany rzeczywisty powód ścięcia polskiego rycerza – jego antykrzyżackie zachowanie na polu bitwy.
Chyba o nikim Jan Długosz nie pisał z taką pogardą jak o księciu szczecińskim Kazimierzu V niosącym piątą chorągiew krzyżacką: „nie bez największej hańby i niesławy swojej i imienia swego, oraz szczepu i narodu swego i mowy, opanowany przeklętą żądzą złota, wypaliwszy na sobie, rodzie swym i potomstwie wieczyste piętno hańby. We własne wnętrzności wbił miecz, na ojczyznę własną i Królestwo Polskie, z którego on sam i przodkowie jego mieli i byt i życie, wraz z całym ludem swoim zdolnym do noszenia broni, powstał zbrojny…”.
Podczas bitwy grunwaldzkiej Kazimierza V pojmał i uwięził polski rycerz Skarbek z Góry herbu Habdank walczący pod znakiem ziemi krakowskiej. Prawie rok później książę był wolny. Decyzja księcia o udziale w bitwie u boku Krzyżaków była podyktowana stosunkami pomiędzy Pomorzem Zachodnim a Królestwem Polski, które zmieniały się jak w kalejdoskopie. W XIV w. istniał sojusz, który zerwano w 1386 r., w wyniku czego książęta pomorscy sprzymierzyli się z Zakonem. W 1390 r. znowu związali się z Polską i Czechami przeciw Krzyżakom. Stosunki popsuły się niedługo przed bitwą grunwaldzką – Bogusław VIII Słupski oraz jego bratanek Kazimierz V ponownie przeszli na stronę krzyżacką.
Inny był przypadek księcia oleśnickiego Konrada VII, który stał na czele czwartej chorągwi krzyżackiej. Konrad VII z pochodzenia Piast – wbrew swemu ojcu Konradowi III Staremu – stanął u boku wielkiego mistrza. Książę za młodu przebywał wśród Krzyżaków, gdzie uczył się rycerskiego rzemiosła. Stanął po stronie Krzyżaków prawdopodobnie dlatego, że tak nakazywał mu rycerski honor i czuł wdzięczność dla swych nauczycieli i opiekunów z czasów młodości. I dla niego nie miał zrozumienia Jan Długosz potępiając go w „Banderia Prutenorum”: „Z wieczną hańbą i wstydem [odniósł porażkę], ale wypuszczony został na wolność z łaskawości Władysława króla polskiego”.
Nie wiadomo ilu Polaków znajdowało się wśród 15-20 tys. wojowników armii krzyżackiej. Trudno też powiedzieć czy czuli się jak zdrajcy. Wiadomo na pewno, że rycerski honor nakazywał im lojalność wobec suwerenów i wierność wojennym zobowiązaniom, które znaczyły więcej niż więzy krwi.
Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski