Brat dwóch ofiar tragedii pod Rysami zabrał głos. Napisał wstrząsający list otwarty
"Dlaczego nauczyciel jest postrzegany jako ofiara? Dlaczego miasto, twórca Klubu Pion i patron całej działalności własnej winy nie widzi" - pyta w liście otwartym Jakub Matyśkiewicz. Jego dwaj bracia zginęli w 2013 r. podczas zejścia lawiny pod Rysami.
01.03.2019 | aktual.: 29.03.2022 12:45
Od najtragiczniejszego w historii polskich Tatr wypadku minęło 16 lat. Lawina, która zeszła pod Rysami, zabrała ze sobą 8 licealistów idących z nauczycielem geografii. Mężczyzna i pozostali uczestnicy wycieczki z Tychów przeżyli.
Po kilkunastu latach rodzic dwóch braci, którzy wtedy zginęli, wniósł do sądu o zadośćuczynienie od geografa. Gdy je zasądzono, ludzie zorganizowali zbiórkę, by pokryć kwotę 140 tys. zł. Nauczyciel nie miał takich pieniędzy.
Zobacz także
Cała sytuacja bulwersuje brata tragicznie zmarłych nastolatków. Twierdzi, że jego rodzina nie doczekała się przeprosin ze strony mężczyzny. "W całej sprawie chodzi o elementarną sprawiedliwość tych, którzy dalej nie rozumieją wypadku i własnej winy. Dlaczego nauczyciel jest postrzegany jako ofiara? Dlaczego miasto, twórca Klubu Pion i patron całej działalności własnej winny nie widzi" - pyta w opublikowanym przez RMF FM liście otwartym Jakub Matyśkiewicz.
Ambicja geografa i miasta
Jak zaznacza, gdyby jego ojciec został przeproszony, najprawdopodobniej "sprawy by nie było". "Prawda jest taka, że to miasto stworzyło Klub Pion i człowieka, który sprzedawał wszystkim piękną wizję własnych ambicji, a moi bracia ponieśli z tego tytułu śmierć najbardziej brutalną z możliwych" - twierdzi.
I wypomina nauczycielowi, że po wypadku napisał "tomik nostalgicznych wierszy, który miasto wydaje, będąc sprawcą wypadku". "To jest kuriozum: być ofiarą a zarazem kimś wspaniałym, heroizm całej sytuacji przesłania tylko okrutna prawda" - uważa autor listu.
W jego ocenie to nie nastolatkowie zdecydowali o wyjściu w góry mimo zagrożenia lawinowego. "A prawda jest taka, że zginęli młodzi ambitni ludzie najbardziej okrutną śmiercią, jaką to można sobie wyobrazić, część zmiażdżona przez kamienie, część utopiona w zimnej, lodowatej wodzie. Ich ciała były pełne obrażeń, tych wyłowionych z jeziora nie do rozpoznania, na pogrzebie trumny były zamknięte" - dodał.
Interpunkcja w tekście pochodzi od redakcji
Źródło: RMF FM
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl