Brakuje krwi dla chorych
- Brakuje nam krwi każdej grupy. W jednakowym stopniu. Proporcje chorych do zdrowych są bowiem w każdej grupie równe. Ale sytuacja nie upoważnia do użycia słowa dramat - uważa dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, Jolanta Zatorska.
19.07.2003 11:07
Na deficyt krwi w Małopolsce nie wpłynęło zmniejszenie ilości pobrań. Zresztą, rokrocznie jest ich więcej o 3 tys. Znacząco wzrosło zużycie krwi. Dlatego 20 proc. preparatów trzeba sprowadzać z innych województw, w których nie zawsze mają czym podzielić się z sąsiadami. Wtedy ,dar życia" trzeba sprawiedliwie dzielić.
Obecnie ok. 30 tys. małopolskich krwiodawców zapewnia ok. 70 tys. pobrań. W kraju ich liczba sięga miliona. Statystyka jest korzystna: na 1 tys. mieszkańców przypada 26 dawek terapeutycznych. W regionie największy niedobór krwi występuje w Krakowie, gdzie trzeba zapewnić ją licznym szpitalom i klinikom kardiochirurgicznym m.in. na potrzeby kardiochirurgii oraz przeszczepiania narządów i szpiku. Dyrektor Zatorska wie również o kłopotach nowosądeckiej lecznicy.
- Krew nie jest towarem, ale darem. Ludzie ofiarowują ją z dobrej woli, nie można ich do tego zmusić - mówi, podkreślając, że nie wszystkie pobrania kwalifikują się do użytku, co po zbadaniu krwi ocenia jedyne w regionie Centrum.
Najwięcej honorowych dawców, uwzględniając proporcje do liczby mieszkańców, mieszka nie w Krakowie, ale w powiatach wadowickim, tarnowskim i nowosądeckim. W Krakowie statystyki podnoszą akcje studenckie, ale np. w "Wampiriadach" najmniejszy procentowo udział mają studenci kierunków medycznych - przyszli lekarze. Warto także docenić, że połowa pracowników RCKiK regularnie honorowo oddaje krew.