Brak wotum zaufania nie będzie końcem świata
Gabinet PiS, choć mniejszościowy i ciągle
bez oficjalnego programu działania uzyska prawdopodobnie poparcie
bezwzględnej większości Sejmu - a to za sprawą Samoobrony, LPR i
być może PSL - pisze "Rzeczpospolita".
09.11.2005 | aktual.: 09.11.2005 06:45
Gdyby jednak PiS z jakichś powodów zraziło do siebie potencjalnych sojuszników i nie zebrało większości głosów, gabinet Marcinkiewicza automatycznie by upadł. To jednak nie jest powód do zmartwień dla PiS.
Konstytucja stanowi, że w takiej sytuacji inicjatywa powołania rządu przechodzi do Sejmu. Wysoka Izba przed upływem kolejnych 14 dni musiałaby wybrać nowego premiera oraz proponowanych przez niego ministrów. Podobnie jak przy pierwszym kroku konstytucyjnym potrzebne jest do tego poparcie bezwzględnej większości. Tak wybraną Radę Ministrów zaprzysiągłby prezydent - wyjaśnia dziennik.
W rzeczywistości drugi krok konstytucyjny w procesie wyłaniania rządu w niewielkim stopniu różniłby się od pierwszego, bo począwszy od 1997 r. utarł się zwyczaj, że prezydent powierza misję sformowania rządu kandydatowi tego ugrupowania, które wygrało wybory.
Gdyby i to się nie udało, trzeci rząd tworzyłby premier ponownie desygnowany przez prezydenta, tyle że do wotum zaufania wystarczałaby mu zwykła większość - informuje "Rzeczpospolita". (PAP)