Brak poparcia dla ukarania Busha naganą
Pomysł demokratycznego senatora Russa
Feingolda, żeby ukarać prezydenta Busha naganą za polecenie
zakładania podsłuchów telefonicznych Amerykanom po 11 września
2001 r. nie znalazł uznania nawet wśród Demokratów w Kongresie.
Feingold wezwał Senat do ukarania prezydenta Busha naganą za zarządzenie telefonicznej inwigilacji Amerykanów bez nakazu sądowego.
W niedzielę w wywiadzie dla telewizji ABC News powiedział, że Bush "zagrał na nosie narodowi amerykańskiemu" i jego decyzja o podsłuchach wyczerpuje znamiona "przestępstwa i wykroczenia".
W poniedziałek wniósł w Senacie projekt rezolucji o naganie. Oświadczył, że prezydent naruszył konstytucję i ustawę z 1976 r. o kontroli wywiadu. Podsłuchy prowadziła po 11 września podlegająca Pentagonowi Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA).
Demokratyczni senatorowie odmówili jednak głosowania nad naganą. Przywódca demokratycznej mniejszości Harry Reid powiedział, że nie czytał tekstu rezolucji i musi się z nią najpierw zapoznać. Inni Demokraci oświadczali, że wolą poczekać na wyniki dochodzenia w sprawie podsłuchów prowadzonego przez Komisję ds.Wywiadu.
W historii USA tylko jeden prezydent - Andrew Jackson w XIX wieku - został upomniany naganą.
Bush uzasadnia swoją decyzję o inwigilacji potrzebą zapewnienia bezpieczeństwa USA - podsłuchy były zakładane w celu wychwycenia kontaktów Amerykanów z Al-Kaidą.
Z sondaży wynika, że większość Amerykanów zgadza się w tej sprawie z prezydentem. Obserwatorzy tym właśnie tłumaczą niechęć Demokratów do poparcia pomysłu senatora Feingolda.
Feingold jest w Senacie głównym obrońcą swobód obywatelskich. Jesienią 2001 roku jako jedyny senator głosował przeciwko tzw. Ustawie Patriotycznej o nasileniu walki z terroryzmem, m.in. przez rozszerzenie uprawnień FBI i wywiadu do inwigilacji obywateli.
Tomasz Zalewski