Brak konsekwencji Zachodu wobec Rosji grozi eskalacją konfliktu - ostrzega "Washington Post"
Brak odpowiedniej reakcji Zachodu na działania Rosji na wschodzie Ukrainy doprowadzi tam do powstania zamrożonego konfliktu, który w konsekwencji może zdestabilizować sąsiednie państwa. USA i UE nie mogą do tego dopuścić - pisze "Washington Post".
Dziennik podkreśla w komentarzu redakcyjnym, że prezydent Rosji Władimir Putin od początku konfliktu na wschodzie Ukrainy gra na podziałach wśród państw Zachodu. Wszelkie różnice zdań są wykorzystywane do umacniania pozycji prorosyjskich separatystów, o czym świadczą chociażby ich ostatnie zdobycze terytorialne - stwierdza "WP". Gazeta przypomina jednocześnie, że brak wprowadzenia w życie przyjętych w poniedziałek sankcji UE świadczy o skuteczności tej strategii.
"To dokładnie taki rodzaj miękkiej odpowiedzi, na jaką liczy Putin. Jeżeli Zachód nie potrafi wykorzystać gospodarczej i handlowej presji, aby pomóc władzom w Kijowie w usunięciu rosyjskich oddziałów i uzbrojenia ze wschodniej Ukrainy to ryzykuje, że Moskwa stworzy tam zamrożony konflikt, który w konsekwencji doprowadzi do destabilizacji sąsiednich państw" - podaje "WP".
W związku z tym USA i UE nie mogą dopuścić do utrzymywania się na Ukrainie status quo. Szczególnie, że działania Rosji prowadzą do poszerzenia jej strefy wpływu kosztem sąsiednich państw. Aby powstrzymać ten proces Zachód musi konsekwentnie wdrażać przyjmowane sankcje szczególnie, że mogą one poważnie zaszkodzić interesom Moskwy, gdyż dotykają rosyjskiego przemysłu naftowego - pisze "Washington Post".