Bp Tadeusz Pieronek: telewizja o. Rydzyka musi być zgodna z przesłaniem Kościoła

09.12.2002 10:16, aktual.: 09.12.2002 10:44

Monika Olejnik rozmawia z biskupem Tadeuszem Pieronkiem - rektorem Papieskiej Akademii Teologicznej

Obraz
© (Archiwum)

Księże biskupie, podczas sobotnich uroczystości z okazji powstania Radia Maryja ksiądz biskup Stanisław Stefanek powiedział: „Ataki na Radio Maryja i Kościół pochodzą od tych, którzy boją się prawdy”. Czy ksiądz biskup boi się prawdy? Nie, prawdy się nie boję i o prawdę walczę jak tylko mogę. Sądzę, że takie stwierdzenia plasują się w tych rejonach lęków, obaw, jakoby cały świat sprzymierzył się przeciwko Radiu Maryja i otaczali je tylko ludzie, którzy chcą kłamać i poniżać drugich. To nie jest prawda. Do ludzi, którzy kłamią, chyba zaliczany jest również ksiądz Michał Czajkowski, po którego krytycznych uwagach na temat Radia Maryja, od jego wypowiedzi odcięła się jego rodzima uczelnia. To jest przedziwna praktyka, bardzo niedobra. Ona przypomina właśnie takie oświadczenia, odcinanie się, które znamy sprzed piętnastu, dwudziestu lat – tak więc bardzo mi się to nie podoba. A ponieważ księdza profesora Michała Czajkowskiego szanuję i cenię, jest to mój kolega, przykro mi z tego powodu. Przykro mi przede
wszystkim dlatego, że środowisko akademickie powinno być bardzo uwrażliwione na tego typu zachowania, bo jeżeli uczelnia w tak wysokim gronie jak kolegium rektorów odnosi się do wystąpień w końcu prywatnych, to podważa także swój własny autorytet. Każdy z nas może mieć swoje poglądy. Ale jak to jest, księże biskupie, czy film „Imperium ojca Rydzyka” jeszcze bardziej podzielił biskupów w sprawie Radia Maryja? Trudno mi powiedzieć. Wydaje mi się, że stała się jedna rzecz bardzo niepokojąca, mianowicie chęć zamknięcia ust wszystkim, którzy mają na ten temat ochotę coś powiedzieć. Myślę, że nie tylko ochotę, bo to jest także pewien obowiązek, wynikający z jednej strony z troski o to, by Kościół docierał do wszystkich i by docierał z takim orędziem, które nie rani, nie bulwersuje, a jest zachętą do wzrostu dobra w nas i w drugich. A czy treści, które są emitowane w Radiu Maryja, zachęcają do tego, żebyśmy byli lepsi? Wiele z nich tak. Ja ciągle powtarzam, że rozróżniam to, co jest w tym radiu dobrego, i to, co
niestety powoduje nasze zastrzeżenia od początku, od 1991 roku. Wydaje mi się, że następują momenty poprawy, jakiejś refleksji, ale trzeba pamiętać nie tylko o tych, którzy z entuzjazmem i absolutnie bezkrytycznie podchodzą do wszystkiego, ale także i tych, którzy od początku mają, niestety, inne zdanie... czy może właśnie dobrze, że mają inne zdanie. I trzeba tych ludzi uszanować. Ja nie wiem, ilu słuchaczy ma Radio Maryja, niech ich ma milion, niech ich ma dziesięć milionów, ale jeszcze i tak pozostaje drugie tyle ludzi, którzy mają pretensje o to, że tak się zachowuje i nie szanuje ich, i wyzywa, i jest pełne agresji. To są niestety fakty. Biskup Stanisław Stefanek przyrównał tych, którzy krytycznie wyrażają się o Radiu Maryja, do „ekipy wyspecjalizowanych terrorystów”. Chętnie biorę na siebie ten epitet, dlatego, że już mam ich tyle, że i ten uniosę. Czy uniesie ksiądz biskup epitet „terrorysta”? Boże drogi, jeżeli ja się odnoszę do tego, co mam w sercu - a wydaje mi się, że bardzo wiele spadło już na
mnie różnego rodzaju określeń, bo jestem i Żydem, i komunistą, i masonem – to może i bycie terrorystą jakoś wytrzymam. A jak rozumieć pozdrowienia Ojca Świętego dla Radia Maryja, zostało odebrane to jako wzmocnienie Radia Maryja? Nie wiem. Wzmocnienie dla ojca Tadeusza Rydzyka? Nie wiem, trudno mi powiedzieć dlatego, że przecież jeżeli się wykorzystuje każdy minimalny gest, do którego mogło dojść na skutek - czy ja wiem - jakiejś prośby czy czegoś, to jest to niepoważne. Trzeba się przyjrzeć sobie, zrobić dobrze rachunek sumienia. Ksiądz ojciec Tadeusz Rydzyk zamierza otworzyć telewizję. Jak ksiądz biskup przyjmuje tę wiadomość? Nie niepokoję się. Uważam, że trzeba dążyć do tego, by istniała telewizja inna od tych, które mamy, ale będę patrzył na to swoim okiem, będę żądał od tego przedsięwzięcia, żeby było zgodne z tym przesłaniem, jakie przystoi Kościołowi czy zgromadzeniu, które ewentualnie chce to zrobić. Ale czy nadal księża biskupi są podzieleni w sprawie Radia Maryja? Bo po ostatnim spotkaniu w
Częstochowie dziennikarze dostali po głowie za to, że śmieli postawić pytania. Pani redaktor, myślę, że istota sprawy polega na tym, że nie można wyjmować pewnych ludzi spod prawa i nie można, zwłaszcza w ocenie Kościoła, patrzeć na tego typu zjawiska, które zostały ukazane w filmie, czy wszystkie prawdziwe, czy nie, czy to jest tylko podejrzenie, czy są to fakty - do tego się nie odnoszę. Nie wolno natomiast ze strony Kościoła patrzeć na to tylko przez pryzmat obowiązującego prawa - które gdzieś tam interweniowało i nic z tego nie wyniknęło - ponieważ pozostaje jeszcze kwestia o wiele ważniejsza i głębsza, to znaczy kwestia moralna. Od tej odpowiedzialności nie wolno się uchylać i nie wolno powiedzieć, że nic się nie stało, bo sądy nie zadziałały, nie potrafiły niczego dokonać. To jest dla mnie bulwersujące. To dlaczego niektórzy biskupi lękają się albo być może uważają, że to, co się dzieje, jest słuszne? Trzeba by ich o to zapytać. Sądzę, że przeceniają te korzyści, które niewątpliwie daje radio, to
znaczy dostęp do modlitwy - to jest bardzo duże dobro, ale niektórzy poza tym nie widzą nic - biorą część za całość. Ja korzystam z tego dobra, ale z tej drugiej połowy, że tak powiem, chociaż jej słucham, bo chcę mieć własne zdanie, muszę powiedzieć, że korzystam mało, w każdym razie nie wzrastam przy tej pomocy. Czy jest to ostoja wiary, rodziny, ojczyzny, polskości - jak mówi ojciec Zdzisław Klawka, prowincjał warszawskiej prowincji redemptorystów? Zostawmy te określenia, niech każdy je zweryfikuje na sobie. Ksiądz Stanisław Musiał w „Gazecie Wyborczej” napisał, że dla niego jest bulwersujące mieszanie treści ewangelicznych z treściami przesyconymi nietolerancją. I dla mnie jest to też bodaj najpoważniejszy zarzut. To co można zrobić? Cierpliwości... A jak rozumieć ostatnie przesłanie Ojca Świętego, żebyśmy się modlili za tych, którzy będą walczyć o nasze warunki wejścia do Unii Europejskiej? Myślę, że to przesłanie Ojca Świętego, w niedzielę na Anioł Pański, było bardzo jasne. Dotyczyło zadowolenia z
tego powodu, że kraje, które stanowią część Europy, wchodzą do niej i wnoszą do jej skarbca kulturowego to dziedzictwo, jakie mają. I że to wielkie bogactwo jest ubogaceniem całej struktury, która powstaje i powstanie dzięki wejściu dziesięciu nowych krajów do Unii Europejskiej. Tak to odebrałem. Czy to jest przesłanie na tyle jasne, że mówi, iż papież opowiada się za tym, żeby Polska znalazła się w Unii Europejskiej? A kiedy się nie opowiadał? Myślę, że zadawanie takiego pytania - czy papież się opowiada - jest po prostu zaciemnianiem sobie oczu i brakiem zupełnej szczerości w odczytywaniu tego, co papież powiedział, chociażby tylko do samych Polaków - czy to podczas wystąpienia w Sejmie, czy na błoniach krakowskich, czy też w parlamencie włoskim. Tych wypowiedzi jest mnóstwo i dajmy sobie spokój z pytaniem, czego papież chce, czego nie chce, bo daje tego dowody od dwudziestu pięciu lat. Pytam o to dlatego, że zupełnie inaczej te słowa są interpretowane na przykład przez posłów Ligi Polskich Rodzin. Tak
więc właśnie, zawsze można, jak to się brzydko mówi - obejrzeć kota do góry nogami i go przewrócić. Zostawmy tych ludzi, niech sobie robią tę ekwilibrystykę, niech się nią posługują. Zostańmy przy swoim.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także