Bp Tadeusz Pieronek: są dwie odpowiedzialności, ale tylko jedna moralność

Monika Olejnik rozmawia z biskupem Tadeuszem Pieronkiem

09.04.2003 | aktual.: 09.04.2003 10:57

Obraz
© (Archiwum)
Obraz
© (RadioZet)

Księże Biskupie, ksiądz Stanisław Musiał napisał w „Rzeczpospolitej”: „Polacy, którzy walczą w Iraku, są poszukiwaczami przygód, swoistą Legią Cudzoziemską. W moich oczach nie reprezentują oni Polski”. Czy ksiądz biskup zgadza się z tą tezą? To jest przecież bardzo wyraźna opinia osobista księdza Musiała. On wyraźnie pisze – „w moich oczach”. A w księdza oczach, kogo reprezentują Polacy? Sprawa nie wydaje mi się taka prosta, ponieważ ci żołnierze pojechali tam i ze względu na nasz kontakt ze Stanami, nasze układy międzynarodowe, i z rozkazu swoich dowódców - i pewno też za zgodą własną. Ja nie wiem, czy tutaj chodzi o reprezentację. Tu chodzi o wojnę, w której bierzemy udział jako sprzymierzeńcy i wydaje mi się, że żołnierze nie są od reprezentowania, tylko od wypełniania tego, co jest im powierzone. Ksiądz Musiał pisze, że przyszłym pokoleniom Polaków przyjdzie wymazywać z pamięci Arabów i wyznawców islamu, że byliśmy kiedyś u boku najeźdźców na kraj muzułmański. To jest jego opinia. Czy ksiądz biskup nie
zgadza się z tym, że Amerykanie są najeźdźcami, że jest to krucjata z podtekstem religijnym, jest to wojna z podtekstem religijnym? Jestem bardzo ostrożny, jeżeli chodzi o oceny, ponieważ sprawa jest skomplikowana. Już to wyraziłem kilkakrotnie: jeżeli Ojciec Święty jest przeciwko wojnie, to jest rzecz zrozumiała, nie może być inaczej, to jest jego odpowiedzialność; a jeżeli Bush ogłasza wojnę, to też jest jego odpowiedzialność. Nie Ojciec Święty odpowiada za bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych, tylko władze, które mają to przypisane z konstytucji, z innych przepisów obowiązujących w danym kraju. Oczywiście nie można z tego wyciągać wniosku, że są dwie moralności. Ale są na pewno dwie odpowiedzialności. Ja jestem bardzo ostrożny w ocenie, kto tu ma rację, a kto jej nie ma, bo może obydwie strony mogą mieć rację. Ale jak obydwie strony mają rację, skoro Ojciec Święty jest przeciwko wojnie, a ta wojna się toczy? Jest przeciwko wojnie i, jak powiadam, trudno od człowieka, którego zadaniem jest głoszenie
Ewangelii, wymagać, żeby poparł rozwiązywanie konfliktów drogą walki, drogą przymusu, wojny. To jest kwestia zasad. Natomiast odpowiedzialność za bezpieczeństwo kraju spoczywa na tych ludziach, którzy zostali do tego wybrani. Uważam, że to nie jest łatwe do rozstrzygnięcia. Zobaczymy, jak ta wojna się potoczy, bo trudno także przykładać tutaj jakieś miary opinii publicznej do tego, czy to jest wojna słuszna czy niesłuszna. Ja jestem bardzo ostrożny. Ale w tej wojnie giną cywile, w tej wojnie giną dziennikarze. Zawsze w wojnie ginęli cywile i to w masach. Dzisiaj wydaje się, że ta ilość cywili, która zginie w wojnie, będzie co prawda duża, ale nie aż tak duża, jak mogłaby być, gdybyśmy byli pod Verdun na przykład. Tam co prawda ginęli żołnierze, ale w czasie pierwszej wojny światowej czy drugiej wojnie światowej iluż zginęło cywili... Giną również dziennikarze. Wczoraj Amerykanie ostrzelali hotel, w którym mieszkali dziennikarze. Oni doskonale wiedzieli, że tam mieszkają dziennikarze. Nie mogę się wypowiadać
w tej sprawie, bo nie wiem, po czyjej stronie jest prawda. Czy po stronie tych, którzy twierdzą, że byli zaatakowani, czy po stronie tych, którzy nie słyszeli żadnego ataku ze strony, znaczy od strony hotelu, w którym mieszkają dziennikarze, nie wiem, po prostu. Czy ksiądz biskup popiera tę wojnę? Ja wojny nie popieram. Ale czy ksiądz biskup popiera te działania, które są prowadzone? Proszę pani, jeżeli nie popieram wojny, to trudno mi popierać działania. Chociaż - jak mówię - mój sąd dotyczący wojny jest w zawieszeniu. Ja nie mam, nie mam jasnych poglądów na to, czy tak powinno być, czy powinno być inaczej. Jeżeli okaże się, że Irak posiadał broń biologiczną czy masowego rażenia, to zarówno opinia publiczna, jak i wielu ludzi zmieni poglądy, skoryguje te, które miało. Myślę, że jeżeli by nie znaleziono takich środków, które byłyby groźne dla Ameryki, dla świata, to wtedy ten mój sąd będzie bardziej surowy. A w tej chwili nie jest tak surowy? Nie jest tak surowy. Uważam, że za tą wojną stały jakieś racje. A
czy stoją racje za słowami księdza Stanisława Musiała, który powiada, że wysyłanie kapelanów do Iraku to tak, jakby dawać kapelanów do domu publicznego? Nie, nie przesadzajmy. Kapelani idą tam, gdzie są żołnierze, niezależnie od tego, kto ich posłał i po co. Rozpoczęła się kampania europejska, opozycja mówi „tak” dla Unii Europejskiej, ale „nie” dla Leszka Millera. To nie jest dobre hasło, ale wydaje się, że zostało ono wymuszone i jest na życzenie samego premiera, ponieważ premier przypisywał sobie jako sukces osobisty i partyjny koalicji wejście do Unii. Gdy się od złego zaczęło, to niedobrze, że się źle kończy, ale niestety takie są konsekwencje. A według księdza biskupa, co należy zrobić, żeby to nie było głosowanie przeciwko rządowi? Bo jak wiadomo, rząd ma bardzo niskie notowania. Dotąd nikt nie miał pomysłu na to, w jaki sposób propagować idee integracji europejskiej. Wydaje mi się, że po prostu wskazywano za wiele lęków, choć one są realne. Nie wskazywano perspektyw, bo one są zawsze odległe i mało
przekładalne na język taki, który byłyby akceptowany przez społeczeństwo dziś. Myślę, że trzeba spokojnie patrzeć w przyszłość i przyglądać się chociażby tym krajom, które w tej Unii są, bo to jest najlepszy dowód, że ona ma sens. A czy duchowieństwo powinno się włączyć czynnie w kampanię europejską? W kampanię samą nie, ale myślę, że jeżeli się mówi prawdę, to jest to w dobrym sensie kampania prounijna. Czy ksiądz biskup również jest w tej grupie, która bardzo źle ocenia rząd Leszka Millera? Ja się tym specjalnie nie zajmuję. To znaczy od pewnego czasu wydaje mi się, że takie oceny dobry – zły... Dotąd żaden rząd nie był dobry - to jest chyba przypisane tej pracy, która wiąże się z reformami, z prowadzeniem kraju. Rzeczywiście, wydaje mi się, że jest bardzo wielka różnica między ideałami głoszonymi na samym początku tych rządów, zwłaszcza przez premiera, a rzeczywistością. Jeżeli się chciało wykorzystać zwycięstwo poniżając przeciwników, to – niestety - ten sam los potem dotyka przywódców, którym także
rządy się nie udały. Sekretarz generalny SLD mówił o tym, że SLD jest tłamszone przez Kościół? Czy takie wypowiedzi mogą spowodować to, że nawet ci duchowni, którzy do tej pory opowiadali się za Unią, będą stać z boku, bo właśnie nie będą chcieli popierać rządu Leszka Millera? Z całą pewnością nie jest to wypowiedź szczęśliwa. W kontekście europejskim, powiedziałbym, bardzo niezgrabna i niepolityczna, nie służąca na pewno integracji. A może to spowodować właśnie takie reakcje wśród duchowieństwa, o których mówiłam wcześniej. Myślę, że już przyzwyczailiśmy się do patrzenia trochę ponad różnymi wydarzeniami. To jest jedno z wielu, które przeżywamy, tak więc myślę, że tak wielkiego wpływu to nie będzie miało, ale jakiś może mieć. A co zrobić, żeby dla przeciwników Unii Europejskiej Unia Europejska nie była synonimem eutanazji, aborcji i tak dalej? Trzeba jakiegoś rodzaju oświecenia, bo ostatecznie te rzeczy nie idą z Unii - one są złe, nie można się na nie zgadzać, ale nie Unia jest ich przyczyną, ale tak
naprawdę to chyba my sami. Jeżeli istnieją niebezpieczeństwa w dziedzinie etycznej dla Polski integrującej się z Unią Europejską, to one płyną raczej z naszego parlamentu niż skądkolwiek. A kto może oświecić Polaków, że tak nie jest? Myślę, że zmiana sytuacji czasem robi swoje, zobaczymy. Czyli jaka powinna być zmiana sytuacji? Jak wejdziemy do Unii, jak się zacznie ludziom trochę inaczej powodzić, bo to zazwyczaj przez żołądek i przez kieszeń te punkty widzenia się zmieniają. Nie chciałbym, żeby to był jedyny sposób, bo widzę, że żadne argumenty do tych ludzi nie docierają. A na koniec chciałam się jeszcze zapytać, czy ksiądz biskup uważa, że prezydent Aleksander Kwaśniewski powinien stanąć przed komisją śledczą, czy powinniśmy oszczędzić chociaż prezydenta? Ponieważ nie łączę wielkich nadziei z wynikami prac komisji śledczej, myślę, że nie ma takiej potrzeby. To jest kwestia, która wynika zarówno z interpretacji konstytucji, jak i pewnej woli politycznej - to zależy, czy chcemy być demokracją typu
amerykańskiego, czy chcemy mieć trochę inny model. Nie uważam, żeby to była rzecz aż tak bardzo ważna. Dlaczego ksiądz biskup uważa, że komisja nie wyjaśni sprawy? Bo dość pilnie śledzę tę komisję. Ona wyjaśni bardzo wiele wątków i myślę, że w tym sensie to jest jej sukces. Natomiast żeby doprowadziła do jakiegoś określenia winy, prawdziwych mechanizmów, nie za bardzo w to wierzę. Sam mechanizm komisji, robi to w sposób dosyć wyraźny. Jeżeli ktoś patrzy i widzi, to dostrzega te wszystkie nici, które prowadzą tam czy ówdzie. Uważam natomiast, że ostateczne orzeczenie komisji nie będzie żadnym sukcesem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)