Boże Narodzenie w listopadzie - dotykamy granic absurdu?
Chociaż do świąt jeszcze miesiąc z okładem, to w supermarketach i centrach handlowych pojawiły się pierwsze oznaki Bożego Narodzenia. Choinki, stroiki i Święci Mikołajowie w różnych postaciach - wnoszą trochę świątecznej atmosfery w listopadową szarugę. Jednak ich podstawowym zadaniem jest przekonanie nas do zakupów.
Mimo, że bożonarodzeniowa forma marketingu może męczyć, to jednak jest skuteczna - podkreśla psycholog reklamy Norbert Maliszewski. Tradycyjnie, to w listopadzie i grudniu handlowcy mają swoje żniwa. Bożonarodzeniowe reklamy sprawiają, że przestajemy zachowywać się racjonalnie - tłumaczy psycholog.
Nastrój świąteczny - kolędy i stroiki służą wzbudzaniu emocji. Świąteczne atrybuty powodują, że zaczynamy kierować się sercem - chcemy jak najwięcej i jak najlepiej. I w efekcie kupujemy.
Zdaniem Norberta Maliszewskiego - komercja i szał zakupowy już wrosły w polską kulturę świętowania. Reklama, niestety, przyczynia się do desakralizacji Bożego Narodzenia, bo odwołuje się do potrzeb związanych ze statusem i prestiżem - tłumaczy psycholog.
W listopadzie i grudniu obroty marketów wzrastają średnio o kilkadziesiąt procent, i stanowią 20%-30% obrotów rocznych.