Borusewicz: nie idę do prezydenta - nie znam formuły
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz powiedział, że nie weźmie udziału w spotkaniu u prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sprawie informacji CBA o ewentualnych nieprawidłowościach w pracach nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej. Jak zaznaczył, nie jest mu znana formuła prawna, w jakiej takie spotkanie miałoby się odbyć.
01.10.2009 | aktual.: 01.10.2009 14:17
Jak dowiedziała się PAP w Biurze Prasowym kancelarii prezydenta, L. Kaczyński zaprosił na piątek na godz. 11 premiera Donalda Tuska, marszałków Sejmu i Senatu - Bronisława Komorowskiego i Bogdana Borusewicza - oraz ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumę. Spotkanie ma się odbyć w Belwederze.
Borusewicz poinformował, że jak do tej pory nie otrzymał zaproszenia ze strony prezydenta. Dodał, że nie wie też, "jaki jest zakres osób zaproszonych".
- Nie znam formuły, w jakiej mielibyśmy się spotkać, bo jakaś formuła prawna powinna być - podkreślił marszałek Senatu. Jego zdaniem taką formułą mogłaby być Rada Gabinetowa lub Rada Bezpieczeństwa Narodowego.
- Ja do Rady Gabinetowej nie należę (tworzą ją członkowie Rady Ministrów, obradujący pod przewodnictwem prezydenta), z Rady Bezpieczeństwa Państwa zostałem przez pana prezydenta odwołany - zaznaczył Borusewicz.
Jak dodał, o ile mu wiadomo, sprawa została przekazana do Prokuratora Generalnego. W ocenie marszałka to właśnie on powinien się nią zajmować. - W związku z tym, nie widzę konieczności takiego spotkania (u prezydenta) w nieznanej dla mnie formule - podkreślił.
Borusewicz dodał ponadto, że nie widzi też zagrożenia bezpieczeństwa ekonomicznego państwa w związku przekazanymi mu z CBA informacjami.
W środę CBA poinformowało, że szef Biura Mariusz Kamiński wysłał informację do premiera, prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu, dotyczącą zagrożenia interesu ekonomicznego państwa w związku z przygotowywaniem projektu nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Kamiński złożył do Prokuratora Generalnego zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa w tej sprawie.
Prokurator krajowy Edward Zalewski poinformował w czwartek, że warszawska prokuratura okręgowa wystąpiła do CBA o uzupełnienie tego zawiadomienia. Dodał, że zawiadomienie nie zawierało informacji z czynności operacyjnych przeprowadzonych przez CBA. Minister sprawiedliwości Andrzej Czuma wyjaśnił, że "nie było tam stenogramów podsłuchów".
Czwartkowa "Rzeczpospolita" podała, że w piśmie dotyczącym prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej CBA ostrzegło prezydenta, premiera, władze Sejmu i Senatu, iż na tych zmianach budżet państwa może stracić 469 mln zł. Taka kwota miała pochodzić z dopłat nałożonych na firmy hazardowe, ale - według "Rz" - o skreślenie z projektu zapisu o dopłatach mieli zabiegać u polityków PO biznesmeni z Dolnego Śląska: Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek.
Według "Rz" dwaj zamieszani w sprawię politycy PO to: szef klubu Platformy Zbigniew Chlebowski (jednocześnie szef Komisji Finansów Publicznych, gdzie miał trafić projekt) oraz minister sportu Mirosław Drzewiecki (pieniądze z dopłat miały być przeznaczone na przygotowanie Euro2012). "Rz" podała, że obaj mieli lobbować w interesie firm hazardowych.
Jak wynika z relacji "Rz" kontakt biznesmenów z Drzewieckim i Chlebowski wyszedł na jaw w wyniku założonych biznesmenom przez CBA podsłuchów. "Rz" podała, że CBA poinformowało o sprawie premiera Donalda Tuska 12 sierpnia; dwa tygodnie później Sobiesiak poinformował Koska, że interesuje się nimi CBA, ich kontakty wówczas urwały się.