Borsuk i "puszka śmierci". Spryt leśniczego uratował zwierzaka
Puszka po farbie mogła okazać się śmiertelną pułapką dla głodnego borsuka. Zwierzę natknęło się na nią wśród śmieci leżących w lesie. Skusiły go owady, które są dla niego atrakcyjną przekąską. Niestety, głowa utknęła mu w pojemniku.
Sporo szczęścia miał borsuk, który skusił się na owady utopione w puszce po farbie. Pojemnik razem z innymi śmieciami leżał w przydrożnym rowie w lesie w województwie podkarpackim.
Borsuk włożył głowę do puszki, ale nie mógł już jej wyjąć. Był zdezorientowany i przestraszony. Mógł przypłacić to życiem. Ale na szczęście dla borsuka w porę pojawił się leśniczy.
Borsuk mógł się udusić. Leśniczy w akcji
"Widziałem, że borsuk stracił orientację i bezsilnie szamocze się, a wyczuwszy mnie nie pozwalał do siebie podejść" - wyjaśnił Artur Świder, leśniczy z leśnictwa Sokole (Nadleśnictwo Tuszyma). Wtedy postawił uwolnić go "sposobem".
"Widać było, że sam się nie wyswobodzi. Wyciągnąłem z samochodu kurtkę przeciwdeszczową, złapałem i owinąłem nią borsuka, po czym udało mi się ściągnąć puszkę po farbie z jego głowy " - opowiedział.
Leśniczy dodał, że zwierzę było wyraźnie oszołomione, ale szybko uciekło do lasu. Sytuacja miała miejsce około 800 metrów od słynnego dębu "Krystyn" przy drodze pożarowej. Artur Świder przyznał, że pierwszy raz ratował borsuka, ale często natyka się na śmieci pozostawione w lesie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl