Borowski: sobotnie manifestacje to zwycięstwo demokracji
W ocenie kandydata centrolewicy na
prezydenta Warszawy, Marka Borowskiego fakt, że w sobotę w stolicy
mogło naraz demonstrować wielu ludzi o odmiennych poglądach
politycznych, a ich manifestacje przebiegły w spokoju, jest
"zwycięstwem demokracji". Borowski wziął udział w "Błękitnym
marszu" PO.
07.10.2006 | aktual.: 07.10.2006 20:11
Ulicami Warszawy przeszły w sobotę dwa duże marsze - PO i LPR, a przed Pałacem Kultury i Nauki odbył się prorządowy wiec PiS. Według szacunków policji, w marszu "Białej Róży", organizowanym przez LPR, wzięło udział ok. 2 tys. osób, w "Błękitnym marszu" organizowany przez PO - ok. 11 tys. i w wiecu PiS - ok. 8 tys.
Takie jest prawo obywatelskie i jeśli ludzie chcą z niego skorzystać, to muszą mieć taką możliwość - ocenił w rozmowie z PAP Borowski. Dodał, że wcześniejsze straszenie, które uprawiał komisarz Marcinkiewicz, było po prostu na wyrost i niepotrzebne. Można powiedzieć, że Warszawa stanęła na wysokości zadania - powiedział kandydat centrolewicy na gospodarza Warszawy.
Zdaniem Borowskiego, najlepiej by było, gdyby ludzie nie musieli demonstrować na ulicach Warszawy, bo ich sprawy byłyby załatwiane choćby w wyniku konsultacji społecznych. W Polsce akurat sytuacja polityczna jest taka, że wielu ludzi, którzy nie mają innej możliwości wyrażenia swojej opinii - bo w gazetach nikt nie zamieszcza ich wypowiedzi, w telewizji też nie - ma możliwość wypowiadania się właśnie na ulicy - podkreślił.
Jego zdaniem, na marsz Platformy przyszło oprócz działaczy partyjnych, wielu zwykłych warszawiaków, którzy chcieli zaprotestować przeciwko obecnemu stylowi i sposobowi sprawowania rządów, pokojowi Renaty Beger, tym ciągłym koalicjom, które zbierają się i rozchodzą z powodów, które nie mają nic wspólnego z interesem kraju.
Jak zaznaczył Borowski, on sam, właśnie z takich powodów poszedł na manifestację PO mimo, że nie jest zwolennikiem tej partii. Było jasne, że ta demonstracja ma charakter szerszy, wykraczający poza intencje partyjne - powiedział. Dodał, że "jako kandydat na prezydenta Warszawy i jako obywatel, któremu to się nie podoba" poszedł "tam, gdzie chodzą warszawiacy".
Są sprawy, które są ponadpartyjne, ja z Platformą Obywatelską mogę się spierać w wielu sprawach, ale akurat w sprawie rządów Jarosława Kaczyńskiego sporu nie ma - podkreślił.
Borowski dodał, że na marsz PO wybrał się wraz z rodziną i wnukami. Jak zaznaczył, został dobrze przyjęty przez jego organizatorów.
Przypomniał też, że z jego inicjatywy w piątek uruchomiona została strona internetowa www.e-marsz.pl. To było pomyślane jako otwarcie możliwości dla wszystkich tych Polaków, którzy nie mogą być na tym marszu (antyrządowym PO), bo są gdzieś w Polsce, albo nie chcą chodzić na marsze - żeby mieli możliwość wypowiedzi - powiedział PAP Borowski. Na razie - poinformował - nie zamierza organizować żadnego "rzeczywistego" marszu.