Borowski: nie wycofam się z wyborów
Kandydat na prezydenta Marek Borowski
zapowiedział w niedzielę podczas konwencji wyborczej SdPl-UP-
Zieloni 2004, że nie wycofa się z kandydowania w wyborach
prezydenckich. Zapewnił jednak, że "wie gdzie jest przeciwnik
polityczny i nie zrobi niczego, co mogłoby ułatwić jakiemukolwiek
kandydatowi prawicy wygranie tych wyborów".
10.07.2005 | aktual.: 10.07.2005 18:57
Chciałbym obwieścić coś, co jest pewnie dobrą wiadomością dla moich przyjaciół i może nie najlepszą dla moich przeciwników z różnych stron: nie wycofam się - podkreślił Borowski podczas konwencji, która odbyła się w warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Na te słowa kilkuset zebranych zareagowało burzą oklasków.
Potem, dopytywany przez dziennikarzy czy jest możliwość, że po wyborach do parlamentu (które odbędą się 25 września), a przed pierwszą turą prezydenckich (9 października) wycofa się z kandydowania, jeśliby wejście Włodzimierza Cimoszewicza do drugiej tury było zagrożone, odpowiedział: Moim przeciwnikiem są kandydaci prawicy, a nie Włodzimierz Ciomoszewicz.
Zapewnił też, że nie atakował Cimoszewicza do tej pory i nie będzie tego robił w przyszłości. Ale - dodał - to, że się z Cimoszewiczem różnią "trzeba podkreślać".
W wystąpieniu podczas konwencji Borowski zaznaczył natomiast, że "kandydat na prezydenta powinien pokazać wyborcom swoje zaplecze". Musi im powiedzieć, kim jest, skąd przychodzi i z kim mu po drodze. Nie można wmawiać wyborcom, że jest się znikąd. Ja z dumą mogę powiedzieć, kto mnie wspiera, oraz że moi przyjaciele nie są dla mnie kulą u nogi - powiedział.
Podczas konwencji wspólnym motywem wystąpień przedstawicieli SdPl, UP i Zielonych 2004 było zagrożenie płynące ze strony idącej do władzy prawicy.
Szef Unii Pracy Andrzej Spychalski podkreślał, że polska prawica pokazuje "jak można biedę i nieszczęścia ludzkie wykorzystać i na nich żerować". Najpierw, żeby zdobyć władzę, później, by rzucić demokratyczną nazwę w kąt, ograniczyć i "unieszkodliwić" tych, którym nie odpowiada prawicowy porządek, by bezkarnie prześladować ludzi, którzy myślą i żyją inaczej niż panowie Giertych, Kaczyńscy czy Rokita - przekonywał.
Jego zdaniem, polska prawica chce "siać nienawiść do wszystkich sąsiadów Polski i całej Unii Europejskiej". Temu - jak przyznał Spychalski - zjednoczona lewica "ma odwagę powiedzieć: dosyć". Nie ma i nie będzie zgody dla dyktatury, dla prześladowania, dla braku tolerancji, dla robienia z Polski "odizolowanego skansenu" Europy - zapewnił.
Natomiast występujący w imieniu Zielonych 2004 Krystian Legierski, który jest mulatem zaznaczył, że choć jest dumny z polskiej tradycji i historii, to "bardzo nie podoba mu się, że polska prawica chce mu tę Polskę zabrać". Ocenił, że dzisiejsza Polska jest krajem pełnym nienawiści i niesprawiedliwości. Polska, którą widzę dzisiaj, to Polska cieknąca nienawiścią, w której coraz to nowe akty agresji są podsycane i z jakąś szaloną pasją pielęgnowane - oznajmił.
Legierski wyjaśnił też, że jego partia przyłączyła się do SdPl, ponieważ - jak powiedział - oddzielenie się Socjaldemokracji od SLD było "wyrazem porzucenia PRL-owskiej tradycji i wyrazem zmierzania ku nowej socjaldemokracji".
Z kolei Borowski oświadczył: Tym różnimy się od prawicy, że skupiamy się na sprawach ważnych dziś i ważnych dla naszej przyszłości. Przeszłość chcemy oczyścić, a wszystkie brudy władzy ujawnić i napiętnować, ale wiemy, że godne życie, praca, sukces w Europie wymagają patrzenia w przyszłość (...) Nie można prowadzić samochodu bez zerkania w lusterko wsteczne, ale ciągle gapienie się tam grozi katastrofą. Dodał, że jego formacji "nie interesuje IV RP, która ma być uzasadnieniem dla prawicowej fali wymiany kadr".
W swoim wystąpieniu kilka razy krytycznie odnosił się do Platformy Obywatelskiej: Niech nasi rodzimi liberałowie spod znaku PO nie opowiadają głupstw, że państwo polskie jest nazbyt socjalne. Jak można nazwać nazbyt socjalnym państwo, w którym milion rodzin cierpi nie tylko niedożywienie, ale wręcz głód?
Borowski pytał też "jak można poważnie potraktować partię", która polskim bolączkom chce zaradzić przez "dołożenie pieniędzy bogatym i odebranie biednym, bo taki będzie skutek podatku liniowego".
Na konwencji zaprezentowano też liderów list wyborczych SdPl-UP- Zieloni 2004, którzy na mocy niedawnych porozumień będą stratować do Sejmu z list Socjaldemokracji: Borowski z Warszawy, Tomasz Nałęcz (SdPl) z Płocka, Spychalski z Kalisza, Marek Pol z Konina, współprzewodnicząca Zielonych 2004 Magda Mosiewicz z Warszawy II oraz drugi współprzewodniczący Zielonych 2004 Dariusz Szwed z Olsztyna.
W pozostałych okręgach pierwsze miejsca na listach zajmą m.in.: w Lublinie - Izabella Sierakowska (SdPl), w Krakowie - prokurator Małgorzata Wilkosz-Śliwa, w Opolu - Arkadiusz Kasznia (SdPl), w Gdańsku - Jolanta Banach (SdPl), w Katowicach - Andrzej Celiński (SdPl), w Elblągu - Bożena Łopacka.
Atrakcją konwencji był występ hip-hopowego wykonawcy Mezo. Wśród kilkuset uczestników konwencji najbardziej wyróżniali się przedstawiciele Zielonych 2004 ze słonecznikami w rękach. Borowski szczególnie ciepło przywitał Kingę Dunin, Kazimierę Szczukę i Krystynę Koftę.