Boris Johnson, czyli wszyscy śmieją się z brexitowej Wielkiej Brytanii
Według zwolenników brexitu, Boris Johnson miał być postrachem Europy. Jak dotąd jest jednak głównie pośmiewiskiem. Nawet dla państw takich jak Irlandia czy Luksemburg.
Zanim został premierem, Boris Johnson był szefem brytyjskiej dyplomacji. Jednak już jako szef rządu na polu dyplomacji zbiera ostre cięgi. Być może największe upokorzenie spotkało go w Dublinie, ze strony Leo Varadkara, premiera byłej brytyjskiej kolonii, Irlandii.
- Negocjowanie umów o handlu z UE i USA w ciągu mniej niż trzech lat będzie dla pana heraklejską pracą. Chcemy być waszym przyjacielem i sojusznikiem, waszą Ateną, w tym co robicie - stwierdził Varadkar.
Była to dyplomatyczna szpila w najlepszym stylu i Johnsona mogła zaboleć potrójnie. Po pierwsze dlatego, że odniesienia do antyku zawsze dotąd były jego domeną i to on lubił błyszczeć znajomością greki i łaciny. Po drugie dlatego, że słowa te, z pozycji siły - w imieniu Unii Europejskiej - wygłosił przedstawiciel państwa, które przez wieki Brytyjczycy uważali za swoją własność.
Przede wszystkim zaś dlatego, że Atena dla Heraklesa była kimś, kto powstrzymał go przed autodestrukcją. Kiedy Herakles wpadł w szał i po zabójstwie żony i dzieci chciał rzucić się na swojego przybranego ojca, grecka bogini obezwładniła go ciosem w głowę. Trudno o bardziej kąśliwą metaforę brexitu. Dlatego Johnsonowi pozostało jedynie uśmiechanie się pod nosem.
Luksemburg śmieje się w twarz
Ale był to tylko jeden z ciosów, które otrzymał brytyjski premier. Znacznie mniej subtelny od Varadkara był przedstawiciel jeszcze mniejszego państwa - Luksemburga. Wizyta w tym mini-księstwie miała być dla Johnsona spacerkiem. Okazała się PR-owym koszmarem. Całą wizytę zakłócali brytyjscy demonstranci i w obawie przed nimi brytyjski premier odwołał udział w konferencji prasowej.
W efekcie premier Luksemburga Xavier Bettel miał pole do popisu. Wskazując na puste miejsce przy podium, obwiniał Londyn o brexitowy impas, dementował zapewnienia Johnsona, że rozmowy zmierzają w dobrym kierunku i pouczał, że nie wolno trzymać obywateli UE na Wyspach w niepewności, robiąc z nich zakładników dla partyjnej korzyści. Nawet mocno konserwatywny dziennik "The Telegraph", w którym premier zwykł publikować felietony, stwierdził na okładce: "Luksemburg śmieje się Johnsonowi w twarz".
Zobacz także: Jerzy Stuhr pozywa państwo za smog. Zdumiewająca reakcja posłanki Lichockiej
Jakby tego było mało, otoczenie szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera opowiedziało prasie o szczegółach zakulisowych rozmowach z Borisem. W trakcie niej Juncker miał mozolnie tłumaczyć swojemu brytyjskiemu rozmówcy tajniki europejskiego jednolitego rynku. Według Junckera, miał to być pierwszy raz, kiedy Johnson w pełni zrozumiał dlaczego wyjście z UE i opuszczenie rynku wiąże się z takimi trudnościami.
Przeczytaj również: "Specjalne miejsce w piekle". Donald Tusk ma dość i gra va banque
Dyplomatyczne kpiny z rządzących Wielką Brytanią w kontekście brexitu nie są nowością. Wielokrotnie robił to np. szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Tym razem jednak ciosy były mocniejsze niż zwykle. Zamiast kpin, było upokorzenie.
Oczywiście, można mieć wątpliwości co do mądrości taktyki upokarzania dumnych Brytyjczyków, zwłaszcza że brak porozumienia boleśnie dotknie także i Unię. Ale jasne jest, że dyplomaci nawet z przyjaznych krajów - takich jak Polska - są zniecierpliwieni brytyjskim szamotaniem się i brakiem woli do kompromisu.
Główna lekcja z tych incydentów jest jednak inna. Gdyby nie członkostwo w Unii, premierzy Irlandii, Luksemburga czy Łotwy (ta też swego czasu strofowała Brytyjczyków) nie mieliby ani możliwości, ani odwagi występować z pozycji siły. Bo wbrew argumentom eurosceptyków, Unia nie zabiera państwom suwerenności, lecz wzmacnia pozycję swoich członków. Zwłaszcza jeśli chodzi o państwa średnie i małe. Ale już wkrótce Zjednoczone Królestwo przekona się, że dotyczy to nie tylko małych.
Przeczytaj również: Unia traci cierpliwość do premiera Johnsona. Stawia ultimatum
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl