"Bomba upałowa". Pierwszy taki weekend w roku
- Do niedzieli włącznie spodziewamy się bardzo wysokiej temperatury. Codziennie ta maksymalna w najcieplejszym momencie dnia będzie w wielu miejscach kraju osiągała lub nawet przekraczała 30 st. C - mówi Wirtualnej Polsce synoptyczka Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ewa Łapińska.
26.06.2024 14:46
Końcówka czerwca zapowiada się iście tropikalnie. Do niedzieli włącznie termometry w kraju będą pokazywać temperaturę powyżej 30 st. C. - W piątek w centralnej Polsce prognozujemy nawet 32 st. C. Mówimy tu oczywiście o temperaturze w cieniu - podkreśla Łapińska.
- W piątek na przeważającym obszarze kraju 30-31 st. C. Nad samym morzem troszeczkę chłodniej, między 26 a 28 st.C. Najchłodniej będzie na Helu - jedynie 23 st.C. Turyści, którzy na weekend wybiorą się nad morze, nie będą mieli jednak powodów do narzekania. W Ustce czy w rejonie Koszalina słupki rtęci będą pokazywać 26-28 st. C.
Meteorolog IMGW mówi nam, że w temperatura spadnie nieco w sobotę, natomiast w niedzielę będzie zdecydowanie najgorętsza. - Tego dnia może być między 25 a 28 st. C, najcieplej będzie na wschodzie - do 30 st. C. Nad morzem będzie nieco chłodniej 21-22 st. C. Będzie jednak bardzo dużo słońca, dużo pogodnego nieba. Tego dnia będzie fajna letnia pogoda - mówi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Najgoręcej będzie w niedzielę - mówi Łapińska. - Będziemy mieli taką "bombę upałową", Miejscami może być nawet 34 st. C - to przede wszystkim w centralnej i południowej Polsce. W słońcu będzie jeszcze więcej - podkreśla.
Burze na horyzoncie
IMGW ostrzega, że upalnej pogodzie towarzyszyć mogą gwałtowne zjawiska pogodowe. W serwisie X instytut poinformował, o ostrzeżeniach 1 i 2 stopnia.
- Ogólnie będzie niespokojnie jeśli chodzi o burze. One będą lokalne czy punktowe. Ostrzeżenia mogą być wydane dla praktycznie połowy kraju - zapowiada rozmówczyni WP.
- W piątek mamy dwie strefy burzowe. Mamy strefę na południowym wschodzie - to są burze stacjonarne, ulewne. One będą się bardzo powoli przemieszczały i przez to mogą jakby dużo wygenerować opadów. Do tego porywy wiatru teoretycznie powinny być mniejsze - podkreśla.
- Natomiast na zachodzie, na południowym zachodzie kraju będzie szedł front, który się będzie przemieszczał i w związku z tym te opady mogą być nieco mniejsze. Natomiast będzie to front z silnymi porywami wiatru - tłumaczy.
Burzom będą towarzyszyć także opady gradu.
- W sobotę czeka nas uspokojenie. Burze będą jedynie lokalnie. Jeżeli się pojawią, to tylko na tych krańcach południowo-wschodnich, czyli Małopolska, Podkarpacie i południe Lubelszczyzny - prognozuje Łapińska. Burzowo zrobi się wraz z ponowną falą upału, czyli w niedzielę.
- Przez to, że będzie te 30-34 st. C w zasadzie wszędzie, późnym popołudniem i wieczorem na zachodnią, północno-zachodnią Polskę nasunie się kolejny front. I ten front już będzie taki, że on jakby przesunie całą tę gorącą masę powietrza na wschód i następnego dnia zrobi się o ok. 10 st. C chłodniej. W związku z tym, czyli od poniedziałku już tych upałów nie będzie. Jedynie na wschodzie może być ciągle do 28 st. C - podkreśla.
- Przejście tego frontu może spowodować naprawdę bardzo gwałtowne zjawiska. Nie wszędzie, ale spodziewamy się naprawdę groźnej pogody z niedzieli na poniedziałek, no bo jakby zmiana takiej masy powietrza przy tak dużej ilości wilgoci, która napłynie z południa Europy, to zawsze kończy się jakimiś, no nieładnymi zjawiskami - zapowiadała Łapińska.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski