Ból kręgosłupa przeszkodził w rozmowach o ropie
Zorganizowany w Aszchabadzie
szczyt pięciu państw nadkaspijskich, które chciały ustalić podział
podmorskich zasobów ropy naftowej, zakończył się w środę bez
podpisania deklaracji końcowej.
Problem jest większy niż oczekiwaliśmy - oświadczył
dziennikarzom prezydent Kazachstanu, Nursułtan Nazarbajew.
24.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Fiasko szczytu zarysowało się już we wtorek, gdy prezydent Iranu Mohammad Chatami wcześniej opuścił obrady, motywując to bólem kręgosłupa.
Nowe porozumienie o podziale zasobów ropy i gazu pod dnem Morza Kaspijskiego stało się konieczne po rozpadzie ZSRR, gdy jako samodzielne państwa wystąpiły nadbrzeżne Azerbejdżan, Rosja, Kazachstan i Turkmenistan.
Obecny w Aszchabadzie prezydent Rosji Władmiir Putin starał się mimo wszystko przedstawić pozytywny bilans rozmów. Po raz pierwszy w historii stosunków międzynarodowych w regionie kaspijskim szefowie państw szczegółowo przedyskutowali wszystkie aspekty współdziałania - powiedział dziennikarzom.
Rejon Morza Kaspijskiego stanowi jeden z najbogatszych w świecie rezerwuarów ropy naftowej. Kraje regionu są jednak wyraźnie podzielone w kwestii zagospodarowania złóż, a zwłaszcza kierunków eksportu. Wyraźnie wbrew Rosji, Azerbejdżan wsparł amerykański projekt budowy kosztownego rurociągu z Baku przez Gruzję do tureckiego portu Ceyhan nad Morzem Śródziemnym. W dalszej perspektywie rurociąg ten byłby przedłużony do Turkmenistanu i Kazachstanu, a być może nawet do chińskiego Sinkiangu.
Również Iran starał się storpedować ideę rurociągu Baku-Ceyhan. W tym celu proponował Azerbejdżanowi, by dostarczał ropę odbiorcom w gęsto zaludnionym północnym Iranie, a w zamian sprzedawał na rynkach światowych jako własną irańską ropę, wydobywaną ze złóż nad Zatoką Perską. Azerbejdżan odrzucił tę ofertę, ku wielkiej uldze Amerykanów.(ck)