Ból kręgosłupa przeszkodził w rozmowach o ropie
Zorganizowany w Aszchabadzie
szczyt pięciu państw nadkaspijskich, które chciały ustalić podział
podmorskich zasobów ropy naftowej, zakończył się w środę bez
podpisania deklaracji końcowej.
Problem jest większy niż oczekiwaliśmy - oświadczył
dziennikarzom prezydent Kazachstanu, Nursułtan Nazarbajew.
Fiasko szczytu zarysowało się już we wtorek, gdy prezydent Iranu Mohammad Chatami wcześniej opuścił obrady, motywując to bólem kręgosłupa.
Nowe porozumienie o podziale zasobów ropy i gazu pod dnem Morza Kaspijskiego stało się konieczne po rozpadzie ZSRR, gdy jako samodzielne państwa wystąpiły nadbrzeżne Azerbejdżan, Rosja, Kazachstan i Turkmenistan.
Obecny w Aszchabadzie prezydent Rosji Władmiir Putin starał się mimo wszystko przedstawić pozytywny bilans rozmów. Po raz pierwszy w historii stosunków międzynarodowych w regionie kaspijskim szefowie państw szczegółowo przedyskutowali wszystkie aspekty współdziałania - powiedział dziennikarzom.
Rejon Morza Kaspijskiego stanowi jeden z najbogatszych w świecie rezerwuarów ropy naftowej. Kraje regionu są jednak wyraźnie podzielone w kwestii zagospodarowania złóż, a zwłaszcza kierunków eksportu. Wyraźnie wbrew Rosji, Azerbejdżan wsparł amerykański projekt budowy kosztownego rurociągu z Baku przez Gruzję do tureckiego portu Ceyhan nad Morzem Śródziemnym. W dalszej perspektywie rurociąg ten byłby przedłużony do Turkmenistanu i Kazachstanu, a być może nawet do chińskiego Sinkiangu.
Również Iran starał się storpedować ideę rurociągu Baku-Ceyhan. W tym celu proponował Azerbejdżanowi, by dostarczał ropę odbiorcom w gęsto zaludnionym północnym Iranie, a w zamian sprzedawał na rynkach światowych jako własną irańską ropę, wydobywaną ze złóż nad Zatoką Perską. Azerbejdżan odrzucił tę ofertę, ku wielkiej uldze Amerykanów.(ck)