Boją się wyjść z domu. Nie chcą zarazić bliskich. Dzieci przeżywają koronawirusową traumę
Mają ogromną obawę nie przed zakażeniem ich samych, a przed przeniesieniem wirusa na najbliższych. Nie chcą się widzieć z rodziną, a szczególnie z dziadkami, bo obawiają się o ich życie. Przesadnie myją i dezynfekują dłonie. Nie wychodzą z domów. Tak objawia się lęk przed koronawirusem wśród dzieci.
Temat lęku związanego z koronawirusem wśród młodych osób przybliża nam Paulina Rydz, warszawska psycholożka. Prowadzi ona terapię poznawczo-behawioralną dla dzieci i młodzieży. Zajmuje się również poradnictwem dla rodziców.
Magdalena Raducha, Wirtualna Polska: Pracuje pani z dziećmi, które przeżywają traumę związaną z koronawirusem. Wydaje się, że to dorośli mówią głośno o swoich koronawirusowych obawach, a "dzieci głosu nie mają". Lecz to również ich problem?
Paulina Rydz: Oczywiście. Lęk przed wirusem to nowy temat - dotyczy osób dorosłych, ale równie silnie objawia się wśród dzieci i młodzieży. Szczególnie tych trochę starszych, od 10. roku życia, które mają większą świadomość tego, co się wokół nich dzieje.
Kiedy te lęki zaczęły się ujawniać? Na którym etapie pandemii?
Ciężko powiedzieć. Raczej nie wydarzyło to się od razu, na początku epidemii. Sytuacja zaczęła przybierać na sile wraz z wprowadzaniem kolejnych obostrzeń oraz z niepewnością, kiedy dzieci powrócą do szkół. Są ogółem dwie podstawy powstawania takiego lęku.
Jakie?
Po pierwsze, geneza traumy związanej z koronawirusem ma podłoże w zaburzeniach lękowych i depresyjnych, jak i w zaburzeniach obsesyjno-kompulsyjnych. Te dzieci z wielu powodów są bardziej wrażliwe i podatne na trudności emocjonalne – to tak zwana grupa ryzyka.
Jest też druga grupa - i są to dzieci, które nigdy wcześniej nie miały takich problemów. U nich taki nieracjonalny lęk po raz pierwszy może się pojawić podczas izolacji – początek pandemii jest tak zwanym "trigerem". Nerwowa amosfera w domu, napięcie, brak poczucia bezpieczeństwa nasilają niekorzystne strategie radzenia sobie z nową sytuacją.
W takim razie wpływ na to mogą mieć rodzice?
Tak. Często zaburzenia lękowe się nasilają lub mają swój początek przy unikającej postawie rodziców. Dziecko od 3-4 roku życia zaczyna świadomie obserwować swojego rodzica - jeżeli ten czegoś się obawia, tu koronawirusa, to maluch uczy się nieadaptacyjnych strategii radzenia sobie z takimi trudnościami.
A jak zachowuje się dziecko, u którego pojawia się lęk?
Ogólne objawy zaburzeń lękowo-depresyjnych są następujące: zaburzenia snu, apetytu, obniżenie nastroju, apatia, wycofanie społeczne, objawy somatyczne - takie jak pocenie się, bóle brzucha, bóle głowy, przyspieszona akcja serca - a także zaburzenia koncentracji.
I dochodzą do tego obawy związane z koronawirusem. Jak wówczas zachowuje się dziecko?
Takie dzieci mają ogromną obawę nie przed zakażeniem ich samych, a przed przeniesieniem wirusa na najbliższych. Kiedy słyszą, że są transferem koronawirusa i mogą stanowić zagrożenie, nie chcą się widzieć z rodziną, a szczególnie z dziadkami, bo obawiają się o ich życie. Przesadnie myją i dezynfekują dłonie. Nie wychodzą z domów, panicznie się tego boją, co prowadzi na przykład do agorafobii, czyli lęku przed przebywaniem w otwartej przestrzeni.
Zobacz też: Czy szkoły są przygotowane na powrót dzieci do szkół?
Zbliża się początek roku szkolnego. Jak te dzieci pełne lęku do niego podchodzą?
Mają obawy, że to czas, w którym to przez nie pandemia się nasili. Czują, że to będzie ich wina. Biorą za to odpowiedzialność. Takie dzieci będą obawiały się pójść do szkoły. To ogromne obciążenie psychiczne, kiedy mówi się, że wrócą ze szkół do domów i przeniosą wirusa na rodziców, na bliskich. Są w pewnym stopniu, można powiedzieć, "naznaczone".
Przekonanie "to moja wina" będzie od początku września jeszcze bardziej narastać. Spodziewam się, że wrzesień będzie trudnym momentem i temat traumy koronawirusowej wśród dzieci może zacząć przybierać na sile.
Czy rodzice, bliscy, mogą w jakimś stopniu zapobiec powstaniu takiej traumy?
Ważne w tym wszystkim jest to, by przekazywać dziecku informacje wspierające. Postawa rodzicielska jest niezwykle istotna. Zachowujmy się racjonalnie – oczywiście, zagrożenie pewne jest i to normalne, że dzieci to odczuwają. Nie można bagatelizować emocji dziecka i go strofować na zasadzie – nie bój się, nie histeryzuj. Rozmawiajmy z nimi, uspokajajmy, przekazujmy rzetelne informacje.
Zaburzenia psychiczne różnego rodzaju dotykają około 20 proc. dzieci w Polsce.