PolskaBój o głosy ze świata

Bój o głosy ze świata

O tym, że do walki o głosy Polaków za
granicą stanęli warszawscy kandydaci do Sejmu - czytamy w "Gazecie
Wyborczej".

Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO) prezentuje się z Margaret Thatcher na ulotce rozdawanej w Londynie. Szef Rady Warszawy, Karol Karski (PiS), oplakatowuje polskie sklepy w Nowym Jorku i Chicago. Wszyscy liczą na to, że głosy z zagranicy przesądzą o podziale stołecznych mandatów.

Dziennik przypomina, że zgodnie z ordynacją wyborczą głosy oddane poza Polską będą doliczone do okręgu warszawskiego. Oznacza to, że głosując w jakimkolwiek punkcie za granicą, dostaniemy kartę do głosowania z kandydatami starającymi się o mandat z Warszawy. Do Sejmu stara się tu 537 osób z 18 komitetów; o cztery miejsca w Senacie przypadające na okręg stołeczny walczy 21 osób.

Najwięcej Polaków za granicą - aż 70 tys. - wzięło udział w unijnym referendum w 2003 r. W ubiegłorocznych wyborach do europarlamentu wzięło udział 5 tys. "zagranicznych" Polaków. Średnio w wyborach za granicą brało dotychczas udział od 30 do 50 tys. - mówi gazecie ekspert PKW Miłosz Wilkanowicz.

Czy zagranica będzie w stanie wpłynąć na stołeczne wyniki? - zastanawia się dziennik. Szacuje się, że będzie to stanowiło 12-14% głosów oddanych w okręgu warszawskim. Dziennik dodaje, że Polacy poza krajem nie wpłyną najpewniej na to, ile mandatów w Sejmie zdobędą poszczególne partie. Jednak to, jak głosowała zagranica, może mieć znaczenie podczas przyznawania miejsc konkretnym osobom.

W zeszłych wyborach do Sejmu głosy Polonii przesądziły o tym, że z listy warszawskiej SLD dostał się bokser Jerzy Kulej, a nie inni, mniej znani poza Polską politycy. Zagłosowała na niego społeczność polska w USA, która pamiętała słynne mecze z jego udziałem - mówi "Gazecie Wyborczej" Ireneusz Tondera ze sztabu wyborczego SLD. (PAP)

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)