HistoriaBohdan Staszynski - zabójca Stepana Bandery

Bohdan Staszynski - zabójca Stepana Bandery

• Bohdan Staszynski to agentem KGB, który zabił Stepana Banderę
• Kagebista odpowiada również za śmierć innego ukraińskiego nacjonalisty - Lwa Rebeta
• W 1961 roku Staszynski ujawnił się przed CIA

Bohdan Staszynski - zabójca Stepana Bandery
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons

04.03.2016 16:34

• Bohdan Staszynski to oficer KGB, który zabił Stepana Banderę
• Kagebista odpowiada również za śmierć innego ukraińskiego nacjonalisty - Lwa Rebeta
• W 1961 roku Staszynski ujawnił się przed CIA

Najpierw o tym, co wiadomo na pewno. Stepan Bandera zginął 15 października 1959 roku w Monachium. Około popołudnia zaparkował przed blokiem przy Kreittmayrstrasse 7, wysiadł ze swojego Opla i z siatkami w dłoni wszedł do klatki. Gdy próbował otworzyć drugie drzwi, podszedł do niego wysoki mężczyzna w płaszczu. Nim Bandera zdążył sięgnąć do kabury pod pachą, nieznajomy prysnął mu w twarz gorzką substancją o zapachu migdałów. Śmierć nastąpiła prawie natychmiast. Krwawiący z nosa i uszu Ukrainiec resztkami sił zdołał wczołgać się zaledwie na półpiętro.

Niemal dokładnie dwa lata wcześniej w tym samym mieście - i w identyczny sposób - zamordowano innego ukraińskiego nacjonalistę, Lwa Rebeta. Główny ideolog banderowców wchodził po schodach do swojej redakcji, kiedy nieznany mu napastnik zaatakował go gorzkawym gazem. Dwadzieścia sekund później Rebet był martwy. Lekarze za przyczynę zgonu uznali zawał serca.

Chociaż przy ciele Bandery znaleziono drobinki potłuczonego szkła, a w żołądku ślady skrajnie trującego cyjanku potasu, to monachijska policja nie potrafiła stwierdzić, kto stał za jego zabójstwem - ani czy rzeczywiście było to zabójstwo. Śledztwo zamknięto po kilku miesiącach bezowocnego dochodzenia. Wydawało się, że sprawa jest skazana na zapomnienie. Ale wtedy wszystko się zmieniło.

12 sierpnia 1961 roku do jednego z policyjnych posterunków w zachodnim Berlinie weszła dwójka młodych ludzi. Ona, Inge Pohl, była Niemką z NRD. On, jej mąż, pochodził z Ukrainy i nazywał się Bohdan Staszynski. Uciekli właśnie z bloku wschodniego i, jak twierdzili, musieli przekazać coś naprawdę ważnego CIA. Jeśli berlińscy policjanci mieli wątpliwości co do angażowania w sprawę Amerykanów, to kolejne słowa całkowicie je rozwiały: Staszynski był oficerem KGB i to on stał za niewyjaśnionymi zgonami Rebeta oraz Bandery. Jak się miało okazać, znał każdy szczegół dotyczący tych zbrodni. Nie mógł więc kłamać. Choć to jedna z ostatnich rzeczy, które w tej sprawie są pewne.

Gapowicz?

Urodził się w 1931 roku w Barszczowicach pod Lwowem, który należał jeszcze wtedy do Polski. Jego rodzina od zawsze podkreślała swoje ukraińskie korzenie. Starsze siostry Bohdana działały nawet jako łączniczki w UPA - założonej przez Stepana Banderę armii powstańczej, która w trakcie II wojny światowej współpracowała z nazistami (popełniając przy tym potwornie zbrodnie m.in. na Polakach), a w późniejszych latach walczyła z okupującymi Ukrainę Sowietami. Choć Staszynski był zbyt młody, by dać się porwać banderowskiemu nacjonalizmowi, komunistyczne służby bezpieczeństwa miały go na oku.

W 1950 roku, wracając z zajęć pierwszego roku pedagogiki na Uniwersytecie Lwowskim, dziewiętnastoletni chłopak został zatrzymany za jazdę pociągiem bez biletu. Jak zeznał lata później, to właśnie wtedy miał trafić przed oblicze oficerów KGB, którzy zaproponowali, by został ich szpiclem - zarówno na uczelni, jak i we własnej rodzinie. W nagrodę ochroniłby swoich najbliższych przed wywózką na Sybir.

Nawet jeśli współpraca z wywiadem była początkowo efektem przymusu, to Staszynski wywiązywał się ze swoich konfidenckich zadań celująco. W 1953 roku KGB przeniosło go do specjalnego ośrodka treningowego w Kijowie, gdzie szkolono najzdolniejszych ukraińskich oficerów terenowych. Hartując ciało, poznając tajniki sztuki szpiegowskiej i szlifując znajomość polskiego oraz niemieckiego, Staszynski przygotowywał się do swojej pierwszej zagranicznej misji.

Po nieco ponad roku usłyszał, że udaje się do Niemiec Zachodnich. Tam, pod przykrywką prostego robotnika, czekał na dalsze rozkazy. Przyszły kilka miesięcy później: miał zabić Lwa Rebeta, jedną z czołowych postaci banderowskiej Organizacji Nacjonalistów Ukraińskich (OUN).

Kwas pruski

W 1956 roku Staszynski przyjął tożsamość niemieckiego biznesmena Josefa Lehmana i przeniósł się do Monachium. Podobnie jak wielu innych dysydentów, Rebet zamieszkał po wojnie w bawarskiej stolicy. Stamtąd próbował utrzymać przy życiu dogasającego ducha ukraińskiego nacjonalizmu.

Dowództwo KGB zadecydowało, że śmierć Rebeta ma wyglądać naturalnie. Aby to osiągnąć, naukowcy ze specjalnego Wydziału XIII KGB opracowali przypominający podwójny cylinder pistolet, który porażał ofiarę rozproszoną zawartością ukrytej w środku broni ampułki z tzw. kwasem pruskim, czyli cyjankiem potasu. Substancja wywoływała zatrzymanie pracy serca i była prawie niewykrywalna. Staszynski wykonał kilka testów na przywiązanych do drzewa psach, dzięki czemu zyskał pewność, że dostarczone mu narzędzie jest prawdziwie zabójcze. Prędkość, z jaką umarł zaskoczony na krętych schodach swojej redakcji Lew Rebet, była tego ostatecznym potwierdzeniem.

Likwidacja ukraińskiego publicysty mocno podniosła notowania Staszynskiego w KGB. Najwyższe zaszczyty spotkały go jednak dopiero po zamordowaniu osłabionego, ale cieszącego się ciągle pewną popularnością na Ukrainie Bandery. Dwa miesiące po zabójstwie Staszynski został wezwany do Moskwy. Szef KGB Aleksadr Szelepin osobiście udekorował go Orderem Czerwonego Sztandardu.

W rosyjskiej stolicy Ukrainiec usłyszał, że zostanie skierowany na intensywne kursy języka angielskiego, a następnie otrzyma kolejne ''zadania specjalne'' na terenie Europy Zachodniej. Ale to już go nie zachwyciło. Na krótko przed eliminacją Rebeta, Staszynski poznał w czasie wieczornej potańcówki młodą fryzjerkę z NRD, Ingę Pohl. Mimo przeciętnej urody i ''ogólnego nieokrzesania'', energiczna kobieta wywarła na nim ogromne wrażenie. Udając Josepha Lehmana, kagebista przez lata ukrywał przed nią swoją tożsamość i grzechy. Prawdę wyznał jej dopiero na krótko przed ślubem w 1960 roku, na który Moskwa - bardzo niechętnie - zgodziła się jedynie ze względu na jego zasługi. Gdy Inge zaszła w ciążę, kazano Staszynskiemu zawieźć ją do kliniki aborcyjnej. Mężczyzna kategorycznie odmówił. Cierpliwość KGB zaczynała się kończyć.

Ulegając namowom żony i przewidując odwet ze strony przełożonych, zabójca zaczął opracowywać plan wspólnej ucieczki. Okazja nadarzyła się dopiero w sytuacji osobistej tragedii małżonków. W październiku 1961 roku zmarł ich nowo narodzony syn, a Centrala zezwoliła Staszynskiemu wziąć udział w pogrzebie. Wykorzystując okoliczności, tuż przed mszą żałobną Inge i Bohdan zniknęli. Dzień później wyjawiali już wszystkie sekrety niemieckim i amerykańskim oficerom w Berlinie Zachodnim.

Zmartwychwstanie

Dzięki przyznaniu się do winy, Staszynski otrzymał bardzo łagodny jak na podwójne zabójstwo wyrok - osiem lat. Sąd w zachodnioniemieckim Kalsruhe orzekł, że głównym winowajcą w obu przypadkach był Związek Radziecki, wobec czego odpowiedzialność Ukraińca była ograniczona. Cztery lata później - prawdopodobnie dzięki współpracy z CIA - Staszynski wyszedł na wolność, a razem z żoną otrzymali nową tożsamość oraz azyl w USA. O jego dalszych losach informacji praktycznie nie było. Do czasu.

W sierpniu 2011 roku ukraiński serwis internetowy ''Lewy Brzeg'' - określający się jako ''źródło niezależnego dziennikarstwa'' - opublikował wywiad z człowiekiem, który podawał się za Bohdana Staszynskiego. Przeprowadzona przez Natalię Prikhodko rozmowa obfitowała w sensacyjne wyznania, które całkowicie przeczyły wcześniejszym słowom oficera z Barszczowic i faktom ustalonym przez historyków. Cytowany przez ''Lewy Brzeg'' Staszynski stwierdzał m.in. że nigdy nie został zmuszony do współpracy z KGB, lecz zgłosił się do niej sam, a także zaprzeczał, by kiedykolwiek testował broń na zwierzętach.

Najważniejsze rewelacje dotyczyły jednak jego zdrady i ucieczki. - Podczas poufnej rozmowy w Moskwie Aleksandr Szelepin, szef KGB, powiedział mi, że powinienem pojechać do Berlina Zachodniego, oddać się w ręce władz, a w trakcie śledztwa i procesu przyznać się do zamordowania Bandery - mówił rzekomy Staszynski. - Szelepin nie był wtedy traktowany poważnie ani w ZSRR, ani za granicą, a chciał być szefem organizacji, która wzbudzałaby strach. Chciał, by każdy obawiał naszego karzącego miecza. Postanowiono mnie więc poświęcić. Zakładano, że dostanę maksymalnie dziesięć lat. Potrzebowałem tylko rozbudowanej i niepodważalnej historii - rozwijał. Jego miłość do Inge Pohl oraz śmierć ich dziecka miała być częścią zmyślonej legendy. Po wyjściu z więzienia Staszynski trafił, jak utrzymywał rozmówca ''Lewego Brzegu'', najpierw do USA, później Panamy, a następnie - już z pomocą KGB - do Paragwaju, RPA (gdzie przeszedł operację plastyczną) i Moskwy, by w końcu osiedlić się w Kijowie.

Prihodko pisała, że wywiad został zaaranżowany przez emerytowanego oficera ukraińskich służb bezpieczeństwa, który twierdził, że ''Staszynski ma 80 lat i nie chce zabrać pewnych tajemnic do grobu''. Przyznała, że nie była w stanie potwierdzić tożsamości swojego rozmówcy. Również jej redakcja zaznaczyła, że nie można wykluczyć, iż pojawienie się domniemanego Staszynskiego jest ''intelektualną prowokacją''.

- Być może człowiek ten faktycznie był Bohdanem Staszynskim, ale jego historia mnie nie przekonuje, brzmi jak spóźniona próba ukrywania własnych słabości za złożoną intrygą - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Alexander Motyl, ukraińsko-amerykański profesor stosunków miedzynarodowych z Rutgers University. - Nie wiem, co ZSRR miałby zyskać na takim podstępie. Ten proces był propagandowym sukcesem Zachodu, a Staszynski nie mógł uzyskać żadnych wartościowym informacji jako podwójny agent - dodaje.

Badacz ukraińskiej historii z Harvardu, prof. Serhii Plokhii, jest z kolei całkowicie przekonany, iż wywiad z ''Lewego Brzegu'' to mistyfikacja. - Dezercja Staszynskiego była bolesnym ciosem dla KGB i samego Szelepina. Chruszczow był wściekły, że służby nie zapobiegły tej ucieczce, czego rezultatem były czystki wśród oficerów stacjonujących w Berlinie Wschodnim. Zachodnie protesty przeciwko roli Szelepina w tej sprawie przyczyniły się z kolei do pogrzebania jego kariery w połowie lat 70., gdy Leonid Breżniew zmusił go do opuszczenia Politbiura - mówi Wirtualnej Polsce autor czekającej na premierę biografii Staszynskiego pt. ''The Man with the Poison Gun: A Cold War Spy Story''. - Inge została poddana bardzo dokładnemu śledztwu przez zachodnioniemiecką policję. Podała wiele nazwisk oficerów KGB, których spotkała w Berlinie i Moskwie, powtórzyła je w trakcie procesu i w później, w długim wywiadzie dla ''Der Spiegel''. Gdy opisywali ucieczkę, zeznania Inge i Bohdana nie wykazywały żadnych nieścisłości -
podkreśla historyk.

Profesor Plokhii zwraca uwagę, że za ''zmartwychwstaniem'' Staszynskiego na łamach ''Lewego Brzegu'' może stać coś więcej niż dziennikarska pogoń za sensacją. - Już w ostatnich latach rządów Juszczenki zaczęto kreować Staszynskiego na ukraińskiego bohatera, a za Janukowycza cały proces nabrał na sile. Miało to przeciwdziałać rosnącej popularności Bandery. Od początku brały w tym udział struktury rządowe z Rosji, a później także na Ukrainie. Efektem było co najmniej stworzenie atmosfery, w której takie ''wywiady'' mogły się ukazywać - ocenia ekspert.

Nie byłby to pierwszy raz, gdy odległa już historia staje się politycznym narzędziem.

###Michał Staniul dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Kobieta
historiaciakgb
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)