Bohaterski czyn Brytyjczyka. Osłonił swoją narzeczoną przed strzałami podczas ataku w Tunezji
Bohaterski czyn Brytyjczyka - osłonił swoim ciałem narzeczoną, z którą przebywał na plaży w trakcie ataku terrorystycznego w Susie. - Kocham cię. Uciekaj, przekaż naszym dzieciom, że tatuś je kocha - powiedział do swojej ukochanej Matthew James. - Był cały we krwi - wspomina te dramatyczne chwile Sarea Wilson. Mężczyzna przebywa w szpitalu, jest już po operacji. Lekarze mówią, że Matthew miał wiele szczęścia.
Brytyjczyk walczy o życie po tym, jak otrzymał trzy strzały w brzuch, próbując ocalić swoją narzeczoną przed terrorystą, który zaatakował kurort turystyczny w Susie w Tunezji.
Matthew James razem ze swoją ukochaną Sareą Wilson opalali się na plaży przy hotelu, w którym się zatrzymali. Niestety, napastnicy wybrali właśnie tę plażę jako cel ataku.
Narzeczona mężczyzny opowiedziała, że jej wybranek użył swojego ciała jako ludzkiej tarczy, aby osłonić ją od strzałów. - Był cały we krwi. Powiedział, że mnie kocha i poprosił, żebym uciekała i przekazała naszym dzieciom, że "tatuś je kocha" - opowiada kobieta. - Zawdzięczam mu życie, ponieważ w chwili, gdy rozpoczęła się strzelanina on rzucił się przede mnie i przyjął kule, które trafiłyby we mnie - dodaje Wilson.
- To była najodważniejsza rzecz, jaką mogę sobie wyobrazić. Posłuchałam go i uciekłam z plaży, ponieważ strzelanina trwała dalej. Pobiegłam do naszego hotelu, po drodze mijałam ciała leżące na piasku. Panował ogromny chaos - relacjonuje ten dramatyczny dzień Brytyjka. - Wszędzie była krew, cały czas słychać było krzyki i strzały - dodała Wilson.
Kobieta schowała się w bezpiecznym miejscu w hotelu, jednak cały czas nie mogła przestać myśleć o tym, czy jej narzeczony jeszcze żyje. Gdy ucichły strzały, próbowała go odnaleźć. Okazało się, że prawie nikt nie mówił po angielsku, co utrudniało poszukiwania.
Po dwóch godzinach do kobiety zadzwonił Matthew. Powiedział, że miał operację i przebywa w szpitalu. Okazało się, że Brytyjczyk miał dużo szczęścia - kule strzaskały mu miednicę, ale ominęły najważniejsze narządy. Mężczyzna cały czas przebywa na intensywnej terapii, dochodzi do siebie. - Najważniejsze, że on żyje. Modlę się o to, żeby jak najszybciej udało nam się stąd wyjechać. W domu czekają nasze dzieci, Tegan i kaden - powiedziała Sarea Wilson.
Narzeczeństwo planuje wziąć ślub latem 2017 roku.
Atak terrorystyczny w Tunezji
W wyniku wczorajszego ataku terrorystycznego zginęło 39 osób. Dotychczas zidentyfikowano ciała ośmiu Brytyjczyków, jednego Belga i jednego Niemca. Wiadomo, że na skutek zamachu zginęli też Francuzi. Z informacji Ministerstwa Spraw Zagranicznych wynika, że wśród ofiar nie ma Polaków.
Przedstawiciel tunezyjskiego ministerstwa zdrowia Naoufel Somrani wyjaśnił, że identyfikacja ofiar wymaga czasu w związku z tym, iż większość z nich była w strojach plażowych i nie miała przy sobie dokumentów. Z kolei premier Tunezji Habib Essid poinformował, że większość ofiar masakry stanowili Brytyjczycy.
W związku z wczorajszym zamachem turyści wracają z Tunezji do swych państw. Tylko brytyjskie biura podróży zorganizowały powrót do kraju około 2500 obywateli Wielkiej Brytanii. Terroryści zaatakowali turystów na plaży, w pobliżu dwóch hoteli niedaleko miasta Susa. Do zorganizowania zamachu przyznało się tak zwane Państwo Islamskie. Był to drugi w tym roku w Tunezji atak na turystów. W marcu w Muzeum Bardo w Tunisie terroryści zabili 23 osoby, w tym 3 Polaków. Również do zorganizowania tamtego zamachu przyznało się tak zwane Państwo Islamskie.
Źródło: dailymail.co.uk,express.co.uk,WP,PAP