Bogusław Kowalski: zostawmy świstaka w norce
Wszyscy czekamy na pointę (rozmów dot. paktu stabilizacyjnego) i chcielibyśmy już świstaka zostawić w jego norce - powiedział poseł Ligi Polskich Rodzin Bogusław Kowalski w audycji "Salon polityczny Trójki".
Czego jeszcze brakuje, by ten pakt stabilizacyjny podpisać?
- Myślę, że może kilku albo kilkunastu godzin.
A po co te godziny jeszcze są potrzebne?
- Dlatego, że wczoraj w późnych, bardzo późnych godzinach rozstaliśmy się z uzgodnionym tekstem w brudnopisie. Spotykamy się dzisiaj rano, żeby jeszcze nanieść w zasadzie już korektę językową, redakcyjną, bo uważam, że wszystkie kwestie są już uzgodnione. I przekazać to liderom, kwestie ich kalendarza, żeby się mogli spotkać we trzech i dokument podpisać. Myślę, że możemy ogłosić, że przynajmniej przez najbliższy rok polski Sejm będzie pracował stabilnie.
No dobrze, a nie bierze pan pod uwagę takiej sytuacji, w której okaże się, że panowie negocjowali liderzy przeczytają i powiedzą - nie podpisujemy.
- Oczywiście, wszystko się może zdarzyć i zmiana decyzji politycznej może nastąpić, ale właśnie mówię o decyzji politycznej, ponieważ ona jest podjęta, że idziemy w kierunku paktu stabilizacyjnego, inaczej nie byłoby zespołu negocjatorów, nie byłoby naszego mandatu do tych negocjacji.
Ale pan mówi że potrzeba jeszcze kilku, kilkunastu godzin. Wicemarszałek Sejmu Andrzej Lepper z Samoobrony mówił dziś w "Sygnałach Dnia", że ten pakt może być najwcześniej podpisany w sobotę albo w poniedziałek.
- Być może to wynika z kalendarza, ponieważ jest dzisiaj pielgrzymka parlamentarzystów na Jasną Górę. Wiem, że niektórzy z nich się wybierają, między innymi pan marszałek Lepper. Jest w piątek msza za ofiary w Katowicach. Też wiem, że niektórzy chcą być obecni, być może z tego tytułu jest kłopot z uzgodnieniem terminu. Ale słyszałem, że w piątek znajdzie się możliwość spotkania w Warszawie wszystkich trzech panów.
A jak to się stało, że ten pakt, który właściwie wydawało się, że nie może być podpisany nagle jest możliwy do podpisania. Skąd się wzięło to, że nagle możliwe stały się rozmowy? Mało tego, że te rozmowy kończą się jakąś pointą, a nie jest tak, że kończą się politycznym "dniem świstaka" numer kolejny.
- Wszyscy czekamy na tę pointę i chcielibyśmy już świstaka zostawić w jego norce.
Zwłaszcza, że dzisiaj jest Dzień Świstaka.
- Zwłaszcza, że dzisiaj jest ten dzień. Cóż, historia paktu stabilizacyjnego jest stosunkowo krótka, ale pierwotnie mowa była o sześciu miesiącach i o tym, że to będzie wstęp do koalicji rządowej. I chyba ta perspektywa bardzo konkretnych uzgodnień co do koalicji rządowej dla Prawa i Sprawiedliwości była pewnym kłopotem. W obecnej wersji paktu stabilizacyjnego nie mówimy nic konkretnego o rządzie w przyszłości. Chociaż wszyscy sobie zdajemy sprawę, że jeżeli współpraca przez ten okres dobrze się ułoży i uda nam się wspólnie znaleźć, nie tylko deklaracjami, ale czynami płaszczyznę programową, to być może przerodzi się to w jakąś głębszą współpracę.
Przeczytaj cały wywiad