Bogdan Borusewicz spotkał się w Tbilisi z gruzińską Polonią
Z przedstawicielami gruzińskiej Polonii spotkał się w Tbilisi marszałek Bogdan Borusewicz wraz z delegacją Senatu. Podkreślił, że Polonia, której korzenie na Kaukazie sięgają daleko wstecz, dziś żyje w "zmieniającym się pozytywnie" państwie.
Marszałek dziękował przedstawicielom Polonii za kultywowanie polskości. Wszystkie organizacje polskie działające w Gruzji "starają się wrócić do języka, zaszczepić go młodemu pokoleniu" - zaznaczył. Apelował przy tym, by pamiętano o tych ludziach, którzy mają polskie korzenie, "nieraz czują się Polakami z pochodzenia, ale już polskiego nie znają", ponieważ ich przodkowie przybyli do Gruzji dawno temu. Marszałek podkreślał, że dziś Polacy w Gruzji mieszkają w państwie "demokratycznym, suwerennym", które "zmienia się pozytywnie".
Borusewicz zaznaczył też, że spotkanie z Polakami w Gruzji to stały element jego wizyt w tym kraju.
Przedstawiciele polskich organizacji w Gruzji nie ukrywali w rozmowie z dziennikarzami, że za najważniejszy problem uważają niedostateczne finansowanie. - Z finansami jest bardzo źle. Odczuwamy zainteresowanie ze strony Senatu, ale Senat jest teraz raczej duchowym patronem, natomiast finansowo jest niedobrze - powiedziała dziennikarzom prof. Maria Filina, szefowa Związku Kulturalno-Oświatowego Polaków w Gruzji "Polonia". Podkreśliła, że Wspólnota Polska pomaga w pokrywaniu czynszu, ale ocenia, że dotychczasowy dorobek organizacji "może pójść na bruk".
Według Filinej problem pomogłoby rozwiązać powstanie w Tbilisi Domu Polskiego, który mógłby być, prócz swojej podstawowej funkcji, np. miejscem spotkań biznesowych czy treningów dla młodzieży. - Tam naprawdę powinna być cząstka historii polskiej na Kaukazie i jednocześnie perspektywy na przyszłość - uważa Filina. Chodzi o pracę "już na innym poziomie, zwłaszcza teraz, gdy Gruzja jest bliżej Europy", co - jak tłumaczy Filina - otwiera możliwości realizowania różnych projektów.
W poprzednich wiekach nie było w Gruzji "ani jednej dziedziny, gdzie by Polacy śladu nie pozostawili" - podkreśla szefowa związku. Jest przekonana, że w przyszłości "polskość w Gruzji nie zginie, a odwrotnie, odrodzi się". Przyznaje jednak, że najlepsi uczniowie, którzy wyjeżdżają do Polski, nie zawsze wracają.
W Polsce studiuje, po nauce w sobotniej szkole polskiej w Tbilisi, m.in.. 23-letnia Sofiko. Razem z siostrą Niną są w zespole, który śpiewał na spotkaniu polskie pieśni. Polką była ich babcia i to z jej inicjatywy obie uczyły się w polskiej szkole. - To była naturalna decyzja - mówi Sofiko.
Do Polski wybiera się, na studia do Warszawy, 19-letni Walery. Chodził do polskiej szkoły 10 lat, również jego babcia była Polką. Mówi o Polsce, że jest atrakcyjniejszym krajem. Polacy są otwarci - mówi Nina. - Jesteśmy dumni, że jesteśmy Polakami - dodaje Sofiko.
O polskiej babci, z którą rozmawiała po polsku, mówi też wicedyrektorka polskiej szkoły sobotniej im. Św. Królowej Jadwigi Nina Demetradze. Ona sama ukończyła tę szkołę, a następnie studia na Uniwersytecie Warszawskim. Podkreśla, że działalność w tbiliskiej szkole traktuje jako spłacenie długu wobec tej placówki i wobec Polski.
Dziś szkoła, która powstała w 1998 roku, ma 120 uczniów w wieku od 7 do 18 lat. Działa jako organizacja pozarządowa. Lekcje polskiego odbywają się cztery razy w tygodniu, ale szkoła prowadzi również zespół taneczny i teatralny. Kadrą jest dziesięcioro nauczycieli i instruktorów, głównie absolwentów szkoły. Ze względu na duże zainteresowanie szkołą zdecydowano się przyjmować również dzieci niepolskiego pochodzenia.
Wiceszefowa szkoły również mówi, że najważniejsze jest wsparcie finansowe. Tłumaczy, że dotacje zmniejszają się z roku na rok. Przekonuje, że tbiliska Polonia ma pomysły i chęć, by robić dużo więcej niż do tej pory.
- To jest odległość 3 500 km - Tbilisi-Warszawa. To jest trzecie, czwarte pokolenie Polonii, a więc kultura, język i historia są tymi narzędziami, przez które możemy przekazać i pokazać dzieciom, kim byli ich przodkowie - tłumaczy Demetradze.
Polonia gruzińska jest jedną z najstarszych na świecie. Pierwszymi Polakami, którzy trafili na Kaukaz byli zesłańcy polityczni pod koniec XVIII wieku, głównie uczestnicy powstania kościuszkowskiego. W wieku XIX fale polskich emigrantów zesłańców przybywały po kolejnych powstaniach; a na przełomie XIX i XX wieku napłynęła emigracja zarobkowa, związana z rozwojem gospodarczym imperium rosyjskiego.
Polskie korzenie ma np. szef polsko-gruzińskiej grupy parlamentarnej, deputowany koalicji rządzącej Gruzińskie Marzenie, Giorgi Volski. - Dziadek mojego dziadka był zmuszony uciekać, ponieważ wtedy, na początku XIX wieku było w Polsce niespokojnie. Nazywał się Leonid Wolski. Musiał uciekać do Gruzji, zakochał się w Gruzince i ożenił - opowiada deputowany.
Dziś liczebność gruzińskiej Polonii wynosi według Stowarzyszenia Wspólnota Polska 6 tysięcy osób. Natomiast gruziński spis powszechny ludności podaje liczbę 1 100 osób deklarujących narodowość polską. Gruzińscy Polacy mieszkają głównie w Tbilisi, ale Polonia jest również w separatystycznej republice Abchazji, gdzie działają dwie polskie organizacje.
W Tbilisi Polacy skupiają się m.in. wokół kościoła pw. św. Piotra i Pawła, zbudowanego w latach 70. XIX wieku, gdzie służą polscy księża. Łącznie w całej Gruzji zarejestrowanych jest 10 organizacji polonijnych. Największą jest Związek Kulturalno-Oświatowy Polaków w Gruzji "Polonia".