Blok szyicki zdobył najwięcej miejsc w nowym parlamencie
Iracka komisja wyborcza ogłosiła, że blok szyickich partii religijnych zdobył najwięcej miejsc w nowym parlamencie kraju, ale za mało, by rządzić bez partnerów koalicyjnych. Sukces odniosły partie arabskich sunnitów, które będą miały ponad trzy razy więcej mandatów niż dotychczas.
20.01.2006 | aktual.: 20.01.2006 15:02
Wybory odbyły się 15 grudnia, ale ostateczne wyniki ogłoszono dopiero teraz, bo komisja długo badała około 2000 skarg na nieprawidłowości przy głosowaniu, a potem czekała na wynik prac ekspertów międzynarodowych, którzy na żądanie opozycji sprawdzali, czy nie doszło do oszustw. Ani komisja, ani eksperci zagraniczni nie dopatrzyli się poważniejszych naruszeń.
W piątek przedstawiciel komisji, Safwat Raszid, podał na konferencji prasowej, że rządzący dotychczas w koalicji z partiami kurdyjskimi szyicki Zjednoczony Sojusz Iracki (ZSI) uzyskał w 275- miejscowym parlamencie 128 mandatów, 18 mniej niż w poprzednich wyborach w styczniu zeszłego roku.
Główny sojusz arabskich sunnitów, Iracki Front Zgody, zdobył 44 mandaty, a koalicja sunnicka Saleha Mutlaka 11. Arabskim sunnitom przypadło też kilka mandatów z innych list.
Dzięki takiemu wynikowi arabska mniejszość sunnicka (20 proc. Irakijczyków) będzie miała znacznie silniejszą reprezentację niż w poprzednim, tymczasowym parlamencie. Zasiadało w nim tylko 17 przedstawicieli tej społeczności, stanowiącej społeczną bazę antyrządowej rebelii.
Arabscy sunnici byli uprzywilejowani za Saddama Husajna i teraz wielu z nich nie może pogodzić się z tym, że demokratyczne przeobrażenia w kraju zapewniły dominującą pozycję szyitom (60 proc. Irakijczyków), za Saddama dyskryminowanym.
W wyborach w styczniu zeszłego roku większość arabskich sunnitów nie poszła do urn. Później politycy sunniccy uznali ten bojkot za błąd i 15 grudnia ich społeczność tłumnie głosowała. Za głosowaniem była nawet część ugrupowań rebelianckich, które tego dnia powstrzymywały się z atakami.
Udział arabskich sunnitów w wyborach automatycznie zmniejszył pulę mandatów dostępnych innym ugrupowaniom. W rezultacie koalicja kurdyjska, główny sojusznik bloku szyickiego, zdobyła 53 mandaty, 22 mniej niż w styczniu zeszłego roku, a blok świecki byłego premiera Ijada Alawiego 25, wobec 40 w styczniu.
Ogłoszenie wyników wyborów otwiera drogę do oficjalnych rozmów o utworzeniu rządu koalicyjnego. Wszystkie ugrupowania opowiadają się za powołaniem rządu jedności narodowej. Nalegają na to także USA i inne kraje koalicji wielonarodowej, widząc w tym najpewniejszy sposób poskromienia rebelii. Jednak na przeszkodzie mogą stanąć rozbieżności w sprawie zakresu autonomii regionalnej, podziału dochodów z ropy i miejsca byłych członków saddamowskiej partii Baas w życiu publicznym.
Blok szyicki, podobnie jak Kurdowie, opowiada się za przekształceniem Iraku w federację regionów o rozległych uprawnieniach. Arabscy sunnici, którzy na swoich terenach nie mają złóż ropy, są temu przeciwni, argumentując, że autonomiczne szyickie południe dostałoby się pod wpływy Iranu, po czym doszłoby do rozpadu kraju.
Szyici i Kurdowie, którzy wiele wycierpieli za Saddama, opowiadają się ma ogół za usunięciem z ważnych stanowisk publicznych wszystkich dawnych aktywistów partii Baas. Partie arabskich sunnitów chcą ograniczyć czystkę do osób, które dopuściły się jawnych przestępstw.
Analitycy sądzą, że rozmowy na temat utworzenia rządu mogą potrwać nawet kilka miesięcy. Po wyborach styczniowych na nowy rząd trzeba było czekać prawie trzy miesiące.
Choć wyniki ogłoszone w piątek są ostateczne, partie mogą teraz przez dwa dni składać skargi i odwołania. Uwierzytelnienie rezultatów głosowania może zabrać nawet do dwóch tygodni.