Bliskowschodnie ścieżki Putina
Charles de Gaulle powtarzał, że państwa nie mają przyjaciół, mają tylko interesy. Stwierdzenie to jak echo krąży w przestrzeniach międzynarodowej polityki. Nie będzie przesady, jeśli zaznaczymy, że współcześnie oddaje ono istotę bliskowschodniej strategii Putina.
24.04.2006 10:37
Transakcja wiązana - tak można by nazwać coraz wyraźniej zacieśniające się stosunki między Palestyńskim Hamasem a Rosją. Polityka Putina na Bliskim Wschodzie jest dokładnie przemyślana. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć wizytę przedstawicieli radykalnej palestyńskiej organizacji 3 marca w Moskwie i kwietniową obietnicę pomocy finansowej dla Hamasu złożoną przez rosyjskie władze?
Putin nie ukrywa przed światową opinią publiczną swojej „politycznej sympatii” dla palestyńskiej organizacji. Jeszcze przed marcową wizytą kierownictwa Hamasu w Rosji powiedział: „Palić za sobą mosty, zwłaszcza w polityce – to najłatwiejsza, ale nie najbardziej efektywna metoda. Kierując się tym, Rosja nie spieszyła się, by uznawać Hamas za organizację terrorystyczną. Dziś należy przyznać, że organizacja „Hamas” doszła do władzy w rezultacie legalnych wyborów”. Dodał jednocześnie, że stosunek Rosji do Hamasu różni się od stanowiska Stanów Zjednoczonych i Zachodniej Europy.
Ta deklaracja wyłącza Rosję z dotychczasowego kwartetu Madryckiego (USA, UE, ONZ i Rosja), który inicjował propozycje pokojowego porozumienia na Bliskim Wschodzie, uzależniając jednocześnie pomoc dla Autonomii od uznania przez nowy rząd palestyński państwa Izrael i wyrzeczenia się wszelkich aktów terrorystycznych. Oskarżanie Hamasu o działania sprzeczne z normami „cywilizowanego świata”, zdaje się być w świetle samych słów statutu organizacji w pełni uzasadnione. Jak podaje bowiem artykuł 7 tego dokumentu: „Dzień sądu ostatecznego nie nadejdzie, dopóki muzułmanie nie staną do walki z Żydami i zabiją ich. Żydzi będą chować się za skały i drzewa, a skały i drzewa będą wykrzykiwać: Muzułmaninie, jest tutaj Żyd ukrywający się za mną, chodź i zabij go”.
Specjalny przedstawiciel szefa rosyjskiego MSZ ds. bliskowschodnich Aleksandr Kaługin zaznaczył, że Hamas „świetnie rozumie, czego się od niego oczekuje w Moskwie i w innych stolicach”, dodał jednak, że Moskwa nie będzie uzależniać dwustronnych stosunków od kwestii „moralnej przemiany Hamasu”.
Polityczna arytmetyka nakazuje Rosji spojrzeć na nowo utworzony rząd w Autonomii w nieco innym świetle. Bilans zysków i strat ewentualnych kontaktów rosyjsko-palestyńskich, zdecydowanie przeważa po stronie tych pierwszych.. Hamas otwiera przed Rosją drogę powrotu na strategiczny obszar Bliskiego Wschodu, dając jednocześnie szansę na odbudowanie jej mocarstwowej pozycji. Należy dodać, że obecność Rosji na tych terenach, przy jednoczesnym impasie na linii Zachód - Autonomia Palestyńska, pozwala jej stworzyć przeciwwagę dla globalnej dominacji Waszyngtonu.
W tym miejscu cel rosyjskiej polityki jest jak najbardziej zbieżny z wizją nowego rządu palestyńskiego, o czym świadczą słowa Chaleda Maszaala: „Jesteśmy zainteresowani tym, aby Rosja odgrywała odrębną rolę na Bliskim Wschodzie” - powiedział szef delegacji Hamasu podczas wizyty w Moskwie.
Poprawne relacje z radykalną organizacją, oznaczają dla Putina dodatkowe pozytywy w sprawie Czeczenii. Delegacja Hamasu podczas wizyty w Moskwie nie poruszyła kwestii dramatycznego losu swoich braci w Koranie, uznając tym samym sytuację Czeczenii za wewnętrzną sprawę Rosji. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że dwustronnym stosunkom przyświeca przede wszystkim zasada wzajemności. Nowy rząd w Palestynie również dokładnie przemyślał polityczną strategię kontaktów z Rosją. Oznaczają one osłabienie krytycznych głosów pod adresem palestyńskiej organizacji, płynących ze strony światowej opinii publicznej oraz „fiasko nacisków amerykańskich, wywieranych na świat z zamiarem osaczenia Hamasu”.
Co więcej, deklarowana lojalność Rosji przekłada się na konkrety, o czym świadczy obietnica udzielenia wsparcia finansowego dla Autonomii złożona przez rosyjskiego ministra spraw wewnętrznych Siergieja Ławrowa. W obliczu zawieszenia takiej pomocy ze strony Unii Europejskiej i USA, „rosyjski gest” wydaje się wręcz zbawienny.
Czegoż uczy nas ta lekcja współczesnej polityki? Po raz kolejny pokazuje, że w materii państwowych interesów, takie pojęcia jak „dobro, prawda i moralność” mają zawsze odmienną zawartość treściową, zależną od punktu spojrzenia poszczególnych podmiotów politycznych. Nie ma jednej wizji porządku światowego i uniwersalnych, globalnych celów. Jak słusznie wskazuje Ortega y Gasset: „Perspektywa jest jednym ze składników rzeczywistości. (…) Rzeczywistość widziana z każdego punktu jako identyczna jest pojęciem absurdalnym.(…) Każde życie jest punktem widzenia świata. (…)”.
Olga Nadskakuła