Blisko 2 tys. strażackich interwencji, wciąż problemy z prądem i na kolei na Śląsku
Ponad 1900 razy interweniowali strażacy minionej doby, usuwając skutki nawałnicy, która przeszła w środę rano nad województwem śląskim - podał w czwartek rzecznik śląskiej straży pożarnej Jarosław Wojtasik. Nadal nie wszyscy mieszkańcy regionu mają prąd, są problemy na kolei.
Jak poinformował rzecznik Tauron Dystrybucja w woj. śląskim Łukasz Zimnoch, o godz. 8 rano bez prądu pozostawało ok. 60 tys. odbiorców. - Ściągnęliśmy dodatkowe brygady spoza województwa, pracujemy bardzo intensywnie - powiedział.
Jacek Karniewski z zespołu prasowego PKP PLK podał, że w czwartek nie będą już odwoływane żadne pociągi, ale na niektórych trasach podróżni muszą się liczyć z opóźnieniami. Wszystkie pociągi międzynarodowe w relacji Zebrzydowice - granica państwa - Warszawa kierowane są okrężnie od stacji Katowice przez Gliwice - Chałupki - Bohumin. To oznacza ich opóźnienia do 120 minut.
Nieco później na miejsce dotrą też zapewne pasażerowie na trasach, gdzie wprowadzono autobusową komunikację zastępczą. Tak jest na odcinkach: Czechowice - Zebrzydowice - Cieszyn, Rybnik - Żory - Pszczyna, Czechowice - Katowice - od stacji Czechowice do stacji Oświęcim.
Udrożniono już przejazd na uczęszczanych trasach w relacjach: Katowice - Rybnik oraz Katowice - Bielsko Biała - Zwardoń.
Rzecznik śląskiej straży pożarnej podał, że strażacy uporali się już z blisko 2 tys. zgłoszeń. Najwięcej było ich w powiecie pszczyńskim, rybnickim, cieszyńskim, bielskim. W czasie burzy uszkodzonych zostało 40 budynków, w tym 38 ma uszkodzone dachy, 2 dachy zostały całkowicie zerwane.
Jeden mężczyzna zginął, ranni zostali dwaj strażacy i jeden mieszkaniec powiatu bielskiego.
W akcji uczestniczyło 8 tys. strażaków państwowej i ochotniczej straży pożarnej. - Ze względu na dużą skalę zniszczeń to był ogromny wysiłek, ale daliśmy radę - powiedział Wojtasik.