Władze izraelskie i palestyńskie zaaprobowały w środę, ogłoszoną dzień wcześniej przez prezydenta USA w Szarm el-Szejk, deklarację powstrzymania rozlewu krwi i zawarcia rozejmu.
Zarówno Izrael, jak i władze palestyńskiej autonomii oświadczyły jednak, że realizacja porozumienia zależeć będzie od działań drugiej ze stron, którą oskarżyły o doprowadzenie do niepokojów.
Osiągnięcie pokoju nie będzie jednak łatwe. Przywódca prawicowej opozycyjnej partii Likud, Ariel Sharon zerwał rozmowy z premierem Izraela Ehudem Barakiem na temat powołania rządu jedności narodowej. Przyczyną jest przyjęta w Szarm el-Szejk deklaracja izraelsko-palestyńska o przerwaniu starć. Z rozejmu nie są zadowoleni również Palestyńczycy. Jeden z przywódców skrajnej palestyńskiej islamskiej organizacji Hamas oświadczył w środę, że nie przerwie ona walki z Izraelem. Dodał, że podobne jest stanowisko innych organizacji przeciwnych porozumieniu z Izraelem.
Z kolei armia izraelska poinformowała w środę o zatrzymaniu 8 Palestyńczyków, podejrzanych o udział w linczu dwóch żołnierzy izraelskich sił specjalnych. Tłum arabskich demonstrantów dokonał samosądu w miniony czwartek w Ramallah.
Mimo zawartego rozejmu, w środę w kilkunastu punktach Zachodniego Brzegu Jordanu i Strefy Gazy nadal dochodziło do starć demonstrantów palestyńskich z izraelską armią i żydowskimi osadnikami. Według różnych ocen, zginęły 3 osoby, a 50 innych zostało rannych. W dotychczasowych zamieszkach, trwających od 28 września, zginęło już ponad 111 osób, głównie Palestyńczyków. (miz)