Błażej Kmieciak o swojej rezygnacji. Ujawnił, co miało na nią wpływ
Błażej Kmieciak złożył rezygnację z funkcji przewodniczącego Państwowej Komisji ds. Pedofilii. Jak się okazuje, decyzję podjął już miesiąc temu. Twierdzi, że nie było na niego nacisków po komentarzach w sprawie reportażu "Franciszkańska 3" na temat reakcji kardynała Karola Wojtyły na pedofilię wśród księży.
Błażej Kmieciak dziś poinformował, że złożył rezygnację z funkcji przewodniczącego Państwowej Komisji ds. Pedofilii. Dodał, że rezygnację złożył 27 lutego na ręce marszałek Sejmu Elżbiety Witek.
- Wstrzymywałem się z ogłoszeniem decyzji, choć przekazałem ją miesiąc temu pani marszałek - przyznał Błażej Kmieciak na konferencji prasowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Były już przewodniczący Państwowej Komisji ds. Pedofilii przekonuje, że była to decyzja przemyślana. - Potrzebna jest teraz twarda wiedza prawnicza na tym stanowisku. Od przewodniczącego będzie zależał kierunek działań, a ja jako osoba, która nie jest prawnikiem, nagle musiałbym prowadzić postępowanie. Nie mogę na to pozwolić. Zbyt wiele krzywdy i bólu już słyszałem, żeby kogoś narazić. Innej decyzji w duchu odpowiedzialność podjąć nie mogłem - wyjaśnił Błażej Kmieciak.
Błażej Kmieciak był pytany o to, czy wpływ na jego decyzję miały komentarze na temat tragicznej śmierci syna posłanki Magdaleny Filiks.
- Ten młody chłopak nie żyje między innymi przez to, że tak napisano te teksty, każdy człowiek w dobie internetu był w stanie dotrzeć do osoby pokrzywdzonej. To niegodziwe - mówił Błażej Kmieciak o śmierci Mikołaja Filiksa.
Wcześniej Kmieciak wypowiadał się na temat reportażu "Franciszkańska 3" Marcina Gutowskiego, który podejmował sprawę odpowiedzialności i reakcji kardynała Karola Wojtyły na sprawy pedofilii wśród księży, kiedy jeszcze nie był papieżem.
- Osoby, które dzisiaj na różnych Facebookach, Twitterach piszą, że stoją murem za Janem Pawłem II, OK, nikt nie przekreśla dorobku papieża Polaka, ale niestety osoby, które mówią "nie wiem", "nie pamiętam", " to był święty człowiek", "w ogóle o tym nie dyskutujmy", tak naprawdę zaprzeczają kwintesencji nauczania Jana Pawła II, który jako filozof mówił wprost, żeby poznawać prawdę" - powiedział Błażej Kmieciak na antenie TVN24.
Kmieciak: nie poproszono mnie o dymisję
Dziś Błażej Kmieciak przekonuje, że obie sprawy nie miały związku z jego rezygnacją.
- Nie było czegoś takiego, że zadzwonił czerwony telefon i poproszono mnie o dymisję. Może były podszepty - nie bierz tej sprawy, nie idź tą drogą. Ja się na takie zachowania nigdy nie zgadzałem, nie było nacisków na mnie - mówi Błażej Kmieciak. - Krzywda dokonana przez osoby duchowne musi być wyjaśniona - dodaje.
Błażej Kmieciak pytany o swojego następcę stwierdził, że nie chce wskazywać kogo widziałby na swoim miejscu.
Odchodzący przewodniczący Państwowej Komisji ds. Pedofilii dodał, że cieszyło go zdobyte zaufanie wśród osób, które doznały krzywd.
- Zadzwonił do mnie człowiek, który został potwornie skrzywdzony przez księdza. To zaszczyt dla mnie, że takie osoby chcą rozmawiać ze mną i one mi ufają. Nigdy nie pozwolę, by to zaufanie zostało zawiedzione - powiedział Błażej Kmieciak.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ