PolitykaBłaszczak: kwestia Frontexu to efekt zaniechań PO

Błaszczak: kwestia Frontexu to efekt zaniechań PO

Minister Błaszczak potwierdził doniesienia RMF FM dotyczące odwołania wizyty unijnego komisarza ds. migracji Dimitrisa Awramopulosa w Warszawie. Zdaniem szefa MSWiA nie jest oczywiste, czy ma to związek z napiętymi negocjacjami między Polską i Brukselą ws. siedziby Frontexu, polityk przyznał jednak w rozmowie z Polsat News, że rozmowy w tej sprawie "utknęły".

Błaszczak: kwestia Frontexu to efekt zaniechań PO
Źródło zdjęć: © PAP/DPA | Tobias Hase

13.01.2017 | aktual.: 13.01.2017 11:48

- Kością niezgody jest to, że rząd PiS nie przyjmuje emigrantów z Afryki Północnej i z Bliskiego Wschodu - powiedział Błaszczak w Polsat News. Szef MSW wyjaśnił, że dyrektor Frontexu chce przewiezienia do Polski muzułmańskich imigrantów z Włoch i Grecji. - Póki ja jestem ministrem spraw wewnętrznych, decyzja premier Ewy Kopacz o ściągnięciu do Polski tysięcy emigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej nie będzie wdrożona - stwierdził Błaszczak.

Polityk przyznał w programie, że Polsce "zależy" na utrzymaniu w kraju siedziby Frontexu, jednak odpowiedzialność za obecne komplikacje ponosi koalicja PO-PSL. - Mieli osiem lat, żeby doprowadzić do tego, aby siedziba Frontexu była w Polsce na stałe. W 2007 roku rząd PiS doprowadził do tego, że Frontex ma siedzibę w warszawie, ale tylko tymczasowo - powiedział szef MSW.

Negocjacje w tej sprawie trwają. Według ustaleń brukselskiej korespondentki RM FM komisarz Awramopulos miał przebywać w Polsce w dniach 18-19 stycznia i porozmawiać z przedstawicielami Frontexu o problemach w negocjacjach z Polską. Oficjalna informacja o wizycie komisarza obecnie obejmuje jedynie wizytę w 27 stycznia w Auschwitz, w 72 rocznicę wyzwolenia obozu.

Porozumienie w sprawie immunitetu dla pracowników Agencji, nowych pomieszczeń oraz europejskiej szkoły dla ich dzieci Polska i Bruksela muszą osiągnąć jak najszybciej. Jeżeli do 7 kwietnia 2017 r. nie będzie w tej kwestii zgody, Unia może legalnie przenieść siedzibę do innego kraju. Jak tłumaczy w rozmowie z korespondentką RMF FM zaangażowany w rozmowy przedstawiciel polskiego MSZ, Frontex jest roszczeniowym partnerem w negocjacjach.

- Chcą, żeby status dyplomatyczny został przyznany wszystkim pracownikom, także Polakom oraz pracownikom technicznym. Chcą zwolnień podatkowych, chcą, żeby im dać nową siedzibę. To przesada. Oni myślą, że mają do czynienia z państwem, które za wszelką cenę chce ich utrzymać. Zrywają obrady, wracają do spraw już raz uzgodnionych. I tak to trwa od miesięcy - mówi rozmówca RMF FM.

Z informacji brukselskiej korespondentki radia wynika, że dla przedstawicieli Frontexu ich racje są uzasadnione: niebawem liczba pracowników potroi się i przestrzeń jest potrzebna, większość z nich to przedstawiciele służb, co powinno iść w parze z immunitetem, a szkoła europejska jest wymogiem UE.

Jeden z rozmówców RMF FM przyznaje, że decyzja o odebraniu Polsce siedziby Frontexu nie byłaby możliwa do zablokowania ze względu na nadszarpnięty przez spór o Trybunał Konstytucyjny wizerunek Polski na arenie unijnej.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (255)