PolskaBłaszczak: decyzja Drzewieckiego jest spóźniona

Błaszczak: decyzja Drzewieckiego jest spóźniona

Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak uważa, że decyzja ministra sportu Mirosława Drzewieckiego o podaniu się do dymisji jest spóźniona. Według posła, minister powinien podać się do dymisji już w sobotę. - Wtedy był dobry czas, aby taką decyzję podjąć - podkreślił.

Błaszczak: decyzja Drzewieckiego jest spóźniona
Źródło zdjęć: © PAP

05.10.2009 | aktual.: 05.10.2009 15:32

Drzewiecki podał się do dymisji w związku z nieprawidłowościami podczas prac nad projektem ustawy o grach i zakładach wzajemnych.

Błaszczak zapowiedział, że na najbliższym posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych PiS złoży wniosek o zbadanie relacji jakie łączyły wicepremiera Grzegorza Schetynę oraz Drzewieckiego z biznesmenem Ryszardem Sobisiakiem, który wraz z Janem Koskiem miał zabiegać o wykreślenie z projektu ustawy o grach zapisu o dopłatach.

Poseł, jak mówił, był zdumiony sobotnią decyzją premiera Donalda Tuska, który powiedział, że losy ministra sportu rozstrzygną się we wtorek na posiedzeniu rządu. Błaszczak zwrócił uwagę, że premier w przypadku dymisji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego decyzję podjął bardzo szybko. - Mamy wrażenie, że chodziło o zbadanie poparcia dla zapowiedzianej decyzji; to był taki swoisty sondaż - ocenił.

Zdaniem posła, sprawa wymaga dalszego wyjaśnienia. Jak ocenił, najlepszym rozwiązaniem byłoby powołanie komisji śledczej ws. tzw. afery hazardowej . - Jest bardzo wiele znaków zapytania w tej sprawie - podkreślił. - Czy działanie polityków Platformy były roztropne? Nie były. Czy były dla dobra wspólnego? Nie - dla dobra firm z branży hazardowej - mówił.

Błaszczak odniósł się również do zapowiedzi Donalda Tuska przedstawienia w sejmie informacji rządu na temat szczegółów prac nad projektem ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Jego zdaniem, dyskusja bez możliwości np. przesłuchania świadków, czy zapoznania się z dokumentami "być może nie doprowadzi do prawdy".

Tymczasem zdaniem senatora Zbigniewa Romaszewskiego (PiS), postawienie przez prokuraturę w Rzeszowie zarzutów szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu ma na celu odwrócenie uwagi od tzw. afery hazardowej. Chodzi o śledztwo w sprawie działań CBA w czasie tzw. afery gruntowej w resorcie rolnictwa. Treść zarzutów objęta jest tajemnicą, wiadomo, że są to zarzuty urzędnicze, dotyczące nadużycia władzy.

- Atmosfera, która powstaje wokół CBA, jest złą atmosferą, która w jakiś sposób miałaby odwrócić uwagę od tych najważniejszych wydarzeń, kiedy nagle z budżetu znika pół miliarda, kiedy następują najrozmaitsze dziwne powiązania - mówił Romaszewski.

Zdaniem Romaszewskiego, działania przeciwko Kamińskiemu podejmowane były już wcześniej. Jako przykład podał raport o nadużyciach CBA opracowany przez minister w kancelarii premiera odpowiedzialną za walkę z korupcją Julię Piterę. Senator ocenił, że "wściekły atak" przeciwko Kamińskiemu jest próbą sterroryzowania tych, którzy mają walczyć z korupcją.

Szef CBA Mariusz Kamiński wysłał informację do premiera, prezydenta, sejmu i senatu dotyczącą zagrożenia interesu ekonomicznego państwa w związku z przygotowywaniem projektu nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Kamiński złożył do Prokuratora Generalnego zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa w tej sprawie.

Według czwartkowej "Rzeczpospolitej" minister sportu, a także Zbigniew Chlebowski (który poza stratą stanowiska szefa klubu PO przestał również kierować sejmową komisją finansów) mieli lobbować w sprawie ustawy o grach w interesie firm hazardowych. O skreślenie z projektu zapisu o dopłatach mieli zabiegać u polityków PO biznesmeni z Dolnego Śląska: Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)