Błąd minister - przykro jej, ale odejść nie chce
Francuska minister spraw zagranicznych Michele Alliot-Marie, atakowana przez opozycję za powiązania z wpływowym tunezyjskim biznesmenem z kręgu obalonego prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego, wykluczyła swoją dymisję. Wyraziła przy tym żal, że leciała ostatnio prywatnym samolotem Tunezyjczyka.
07.02.2011 | aktual.: 07.02.2011 16:37
W ciągu ostatnich tygodni opozycja francuska domagała się kilkakrotnie od Alliot-Marie ustąpienia, oskarżając ją o bliskie powiązania z otoczeniem byłego prezydenta Ben Alego, obalonego w styczniu przez społeczną rewoltę.
Czytaj więcej: Raj stanął w płomieniach - władca uciekł w popłochu
Francuska prasa ujawniła, że podczas ostatnich tunezyjskich wakacji pod koniec grudnia, gdy trwały tam już gwałtowne antyrządowe zamieszki, szefowa MSZ podróżowała po kraju prywatnym samolotem biznesmena Aziza Mileda, uważanego za człowieka bliskiego Ben Alemu.
Alliot-Marie w wywiadzie dla "Le Parisien" przyznała, że w czasie pobytu skorzystała czterokrotnie na krótkich trasach w Tunezji z samolotu swojego "przyjaciela" Mileda.
Zaprzeczyła jednak ponownie, by ten biznesmen był członkiem klanu Ben Alego. W jej przekonaniu, był on, przeciwnie, "ofiarą" rodziny byłego prezydenta Tunezji. Podkreślała, iż Miled nie figuruje na liście członków klanu Ben Alego, wysłanej przez nowe władze tunezyjskie do Unii Europejskiej i Szwajcarii.
Minister odparła zarzut, że odpoczywała beztrosko w kraju ogarniętym rewoltą, twierdząc, że w ostatnim tygodniu grudnia zamieszki w Tunezji miały tylko lokalny charakter. - Zdaję sobie sprawę, że ludzie byli zaszokowani i będę potrafiła wyciągnąć z tego wnioski: gdyby mi zaproponowano to (korzystanie z prywatnego samolotu) ponownie, odmówiłabym - powiedziała szefowa MSZ.
Alliot-Marie oskarżyła też o hipokryzję swoich przeciwników z Partii Socjalistycznej (PS), którzy - według niej - "regularnie spędzali wakacje w Tunezji, kiedy Ben Ali był prezydentem". Dodała, że "członkowie partii Ben Alego" uczestniczyli w spotkaniu Międzynarodówki Socjalistycznej w Paryżu w listopadzie 2010 roku, na którą zaprosili ich działacze PS.
Szefowa dyplomacji podkreśliła, że ani polemika wokół jej tunezyjskiej podróży, ani też zarzuty socjalistycznej opozycji "nie odwiodą jej od pełnienia misji" na czele MSZ.
Według francuskich mediów, wbrew słowom Alliot-Marie, 70-letni Miled był do samego końca blisko związany z obalonym tunezyjskim szefem państwa. Dzięki bliskim związkom ze szwagrem Ben Alego, Belhassenem Trabelsim, Miled zbudował w krótkim czasie finansową potęgę, tworząc linie lotnicze "Nouvelair".
"Le Parisien" dodaje, że w sierpniu 2010 roku Miled podpisał petycję na rzecz reelekcji Ben Alego w 2014 roku.
W połowie stycznia część francuskiej opozycji po raz pierwszy zażądała dymisji szefowej dyplomacji. Socjaliści zarzucali jej, iż miała ona proponować Ben Alemu francuską pomoc w tłumieniu antyrządowych zamieszek. Sama szefowa dyplomacji odpierała zarzuty, tłumacząc, że chciała jedynie powstrzymać rozlew krwi w tym kraju, a prasa przypisała jej złe intencje.
Według dziennika "Le Monde", jeszcze pod koniec grudnia rząd francuski udzielił zezwolenia na wysłanie do władz Tunezji wielu ton ładunków z gazem łzawiącym, który miał służyć do tłumienia zamieszek. Ostatecznie transport został zatrzymany przez francuskich celników 14 stycznia na paryskim lotnisku zaraz po tym, jak Ben Ali uciekł z kraju.
Z Paryża Szymon Łucyk