Biuro posłanki Nowoczesnej wymazane kałem. "Boję się, że coś gorszego się wydarzy"
Okna biura poselskiego Kornelii Wróblewskiej z Nowoczesnej wymazano kałem. – W ostatnim czasie było dużo ataków na biura polityków. Gdy i mnie to dotknęło, zaczęłam myśleć o swoim bezpieczeństwie – mówi Wirtualnej Polsce posłanka.
Po zawiadomieniu o zabrudzeniu okien w biurze poselskim przy ul. Ormiańskiej w Zamościu, policja przesłuchała asystentkę Kornelii Wróblewskiej i spisała notatkę. – Po licznych atakach na biura poselskie PiS, PO i Nowoczesnej współpracujemy z policją. Rozmawiałam z komendantem, który monitoruje sprawę. W okolicy mojego biura jest więcej patroli policji – mówi posłanka Wróblewska.
Zaznacza jednak, że dopiero gdy zaatakowano jej biuro, poczuła się zagrożona. – Gdy dochodzi do takiej sytuacji, człowiek myśli o różnych rzeczach, o swoim bezpieczeństwie. Boję się, że coś gorszego się może się wydarzyć – mówi polityk Nowoczesnej.
Do ataku na biuro posłanki doszło kilka dni po tym, jak wbrew linii politycznej swojej partii zagłosowała przeciwko projektowi zaostrzającemu prawo aborcyjne. Posłanka nie zgadza się z dwoma zapisami projektu Ratujmy Kobiety. - Pierwszym jest aborcja na żądanie do 12 tygodnia ciąży, czyli aborcja trzymiesięcznego dziecka. Bo dla mnie to jest już dziecko. Drugi zapis, z którym się nie zgadzam, dotyczy tego, że 15-latki mogą dokonywać aborcji bez wiedzy opiekuna prawnego - podkreśliła.
W ostatnich tygodniach doszło do kilku ataków na biura poselskie. Do najpoważniejszego zdarzenia doszło w Sycowie. Mężczyzna podpalił drzwi biura minister Beaty Kempy z PiS. Został już zatrzymany przez policję.