Bitwa o Anglię. Jamie Stokes: spieram się z absurdalną opinią
Podczas Bitwy o Anglię samoloty brytyjskie sterowane przez pilotów z czternastu krajów zapobiegły przejęciu przez siły niemieckie kontroli nad przestrzenią powietrzną nad kanałem La Manche i południową Anglią. Spośród 2900 pilotów walczących po stronie aliantów 145 było Polakami. Prócz nich wymienić można 135 Nowozelandczyków, 112 Kanadyjczyków, 88 Czechów i jednego Jamajczyka - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Jamie Stokes.
Większość Brytyjczyków wie, że polscy piloci walczyli w Bitwie o Anglię oraz że wysoko ceniono ich za umiejętności i odwagę. Wiedziałem o tym bardzo dobrze kiedy przeprowadziłem się do Polski. Nie wiedziałem natomiast, że spędzę kolejne pięć lat swojego życia, spierając się z absurdalną opinią, że polscy piloci "ocalili Wielką Brytanię".
Nie będę udawał, że takie spory zdarzają się co dzień, zadziwia mnie jednak, jak często do nich dochodzi. Trochę mnie to martwi, zwłaszcza, że opinie takie słyszę z ust młodych ludzi. Martwi mnie dlatego, że pokazuje zniekształconą i uproszczoną interpretację historii. Ludzie, którzy nie rozumieją historii, nie mogą się z niej uczyć, a ludzie, którzy nie uczą się z historii, bywają skłonni do popełniania głupstw.
Jeśli ktoś wierzy, że polscy piloci uratowali Wielką Brytanię albo uczestniczy w rozmowie, w której ktoś takie zdanie wypowiada, powinien zadać sobie jedno pytanie: jeśli garstka polskich pilotów ocaliła Anglię, dlaczego nie mogła ocalić Polski? Całe polskie lotnictwo przebywało w kraju we wrześniu 1939 roku, a jednak Polska upadła. Tylko niewielka część polskiego lotnictwa brała udział w Bitwie o Anglię, Anglia jednak wygrała. Czy polscy piloci niewystarczająco się starli w 39 roku? Zależało im bardziej na obronie Anglii niż własnego kraju?
Z pewnością sądzicie, że odpowiedź na takie pytania jest oczywista i pewnie macie rację – Naziści mieli w 1939 roku lepsze samoloty niż Polacy i w dodatku mieli ich więcej. Wracamy więc natychmiast do pierwszego powodu, dla którego mówienie, że polscy piloci ocalili Anglię jest błędne – nie ma pożytku z pilotów bez samolotów. Wielka Brytania miała dużo samolotów i były to samoloty dobre.
Oczywiste jest też, że nie ma pożytku z dobrych samolotów bez dobrych pilotów. Wielu Polaków, którzy walczyli w Bitwie o Anglię, było wyśmienitymi pilotami. Czy takimi się urodzili? Czy przeciętny Polak jest lepszy w lataniu niż przeciętny Brytyjczyk? Nie. Byli wyśmienitymi pilotami, bo posiadali doświadczenie. Wielu z nich walczyło wcześniej przeciwko niemieckim siłom powietrznym w obronie Polski, a potem w obronie Francji. Nie jest zaskakujące, że był to niezwykle dobry trening przed walką z Niemcami w obronie Anglii.
Najlepszym dowodem na to, że doświadczenie czyni pilotów myśliwców najskuteczniejszymi są dokonania słynnego polskiego dywizjonu 303. Na nieszczęście dla wymachujących biało-czerwonymi flagami, pierwsze miejsce nie należy do Polaka. Zestrzelenie największej liczby samolotów przypisuje się Josefowi Frantiskowi, który był Czechem. Nie do końca wiadomo, dlaczego znalazł się on w polskim, a nie czeskim dywizjonie. Nie ma to znaczenia. Znaczenie ma to, że walczył wcześniej w obronie Polski i Francji. Innymi słowy: miał życiowe doświadczenie.
Dywizjon 303 zestrzelił więcej niemieckich myśliwców niż wszystkie inne. Z sześciu najlepszych pilotów w dywizjonie jeden był Czechem, jeden Kanadyjczykiem i jeden Brytyjczykiem. Dowodzi to tylko temu, że piloci z największym doświadczeniem i ci, którzy latali z nimi i mogli się od nich uczyć, byli najskuteczniejsi.
Niebezpiecznie jest polegać na statystykach, pewne ogólne liczby można tu jednak przytoczyć. Polscy piloci stanowili około pięć procent obrońców Anglii i, zgodnie z ich własnymi zeznaniami, strącili 201 niemieckich samolotów, czyli 10 procent wszystkich. Nie ma wątpliwości, że polscy piloci byli bardziej efektywni niż piloci niepolscy, nie aż tak efektywni jednak, by pozostałych 2,750 pilotów mogło tam w ogóle nie być. Pozostałe 90 procent niemieckich samolotów też ktoś bowiem musiał zestrzelić.
Spędziłem sporo czasu na różnych forach, starając się zbadać temat. Ciągle napotykałem na te same argumenty, czasem pisane w spokojnym i racjonalnym tonie, częściej – językiem półliterackim, ciężkim od inwektyw. Kłótnie utykają zwykle przy statystykach i odniesieniach do nieznanych publikacji. Powodem, dla którego kłótnie o polski udział w Bitwie o Anglię kończą się w punkcie bez wyjścia, jest to, że nie chodzi w nich tak naprawdę o polski udział w Bitwie o Anglię, ale o to, co – zdaniem Polaków – sądzą o nich Brytyjczycy. Jest dużo złości po polskiej stronie i wynikłej z zaskoczenia złości po stronie brytyjskiej. Przeciętny Brytyjczyk nie ma pojęcia, dlaczego Polska może być zła na Wielką Brytanię, a przeciętny Polak jest zszokowany, że Brytyjczyk naprawdę nie wie. W następnym tygodniu spróbuję zastanowić się, skąd taka sytuacja się wzięła.
Specjalnie dla WP.PL Jamie Stokes