Biorą urlop w NIK i robią karierę gdzie indziej
Do końca stycznia na bezpłatnych urlopach w
Najwyższej Izbie Kontroli było aż 73 pracowników. W tym czasie
robili kariery w spółkach państwowych, polityce lub administracji
rządowej - pisze "Rzeczpospolita".
Od stycznia prezes Izby Jacek Jezierski postanowił ograniczyć bezpłatne urlopy. Po roku pracownik musi określić, czy wraca. Jeśli nie, umowa o pracę nie będzie przedłużona - mówi Małgorzata Pomianowska, rzecznik NIK.
Jedną z rekordzistek pod względem długości urlopu jest Elżbieta Kruk, była szefowa KRRiT, obecnie posłanka PiS. Z delegaturą NIK w Lublinie rozstała się w 2000 r. Jeśli wzięłam urlop, to znaczy, że mam plany, by tam wrócić - zapewnia.
Władysław Stasiak, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, który poza NIK jest od 2002 r., nie chce oceniać decyzji Jezierskiego. Zamierzam wrócić do pracy w NIK. Urlopu udzielił mi były prezes Mirosław Sekuła, dziś poseł PO - przypomina.
Urlopowicze nie blokują miejsc - zapewnia rzeczniczka Małgorzata Pomianowska. W ich miejsce zatrudniamy nowych ludzi. W NIK pracuje 1700 osób, co roku ok. 50 osób odchodzi na emeryturę. Nie spodziewamy się, by wszyscy nagle, jednego dnia, wrócili z urlopów - mówi "Rzeczpospolitej" Pomianowska. (PAP)