Trwa ładowanie...
21-09-2005 13:22

Bijące serce Olejniczaka


Młode twarze liderów SLD to tylko telewizyjny kamuflaż. Byli zomowcy i milicjanci, bojówkarz, który katował niegdyś studentów – takich kandydatów do parlamentu wystawiły partie odmłodzonej lewicy. Nie zabrakło miejsca nawet dla Romana Jagielińskiego – twórcy sejmowego koła skupiającego aferzystów, którzy musieli odejść z innych partii
„Szansą dla Sojuszu jest Wojciech Olejniczak” – tłumaczy w swojej wyborczej internetowej reklamówce kandydat SLD Marek Lewandowski, zwolennik zmiany pokoleniowej w partii. Krytycznie odnosi się do poprzednika Olejniczaka – Leszka Millera. Kim jest odnowiciel SLD Lewandowski?

Bijące serce OlejniczakaŹródło: PAP, fot: Adam Ciereszko
de5mk9r
de5mk9r

Rok 1968. Partia inspiruje antysemicką nagonkę. Marek Lewandowski zaczyna pracę w milicji i wstępuje do PZPR. W 1972 r. trafia do Wyższej Szkoły Oficerskiej MO w Szczytnie. Od 1976 r. wykłada w szkole milicyjnej w Słupsku, znanej z ballady o Janku Wiśniewskim, w której „krwi się zachciało słupskim bandytom”. W latach 80. towarzysz Lewandowski służy w samym „bijącym sercu partii” jako zastępca komendanta ZOMO ds. spraw politycznych w jednostce w Rząsawie pod Częstochową. W 1988 r. doceniono jego zasługi – zostaje sekretarzem Komitetu Miejskiego PZPR w Częstochowie. Kilkanaście lat później zasługi Lewandowskiego docenia też rząd Leszka Millera mianując go dyrektorem w MSWiA.

Rok 2005. SLD odmładza się i reformuje pod wodzą Wojciecha Olejniczaka. Jednym z jego pretorian zostaje Marek Lewandowski. „Zawsze ten sam” – to wyborcze hasło Lewandowskiego. Wbrew niemu w życiorysie kandydata na jego stronie internetowej próżno szukać informacji o służbie w ZOMO. Sojusz zomowca z hip-hopowcem

Młoda posłanka SdPL Sylwia Pusz w programie „Polityk też człowiek” w Wielkopolskiej Telewizji Kablowej z entuzjazmem wychwala zalety SdPl, partii innej, nowej, czystej lewicy. – Marian Marczewski nie startuje w wyborach – zapewnia pytana o partyjnego kolegę. Rok 1979. Marian Marczewski awansuje na dowódcę jednostki ZOMO w wielkopolskim Turku. Wybucha stan wojenny. Chłopcy Marczewskiego uzbrojeni w pały tłuką ludzi podczas solidarnościowych manifestacji, m.in. we Wrocławiu i Poznaniu. – Jak coś się działo, to jeździli do dużych miast i brali udział w akcjach zabezpieczających i innych – wspomina Marczewski. W Wielkopolsce w ramach „akcji zabezpieczających” od ciosów pałką milicyjną zginęli w 1982 r. m.in. 19-letni uczeń Piotr Majchrzak i 29-letni początkujący dziennikarz i prawnik Wojciech Cieślewicz. Partia docenia zasługi towarzysza Marczewskiego i awansuje go na naczelnika wydziału prewencji MO w Koninie.

Rok 2005. Poznański hip-hopowiec Mezo śpiewa wyborczy hymn dla partii „nowej lewicy” – SdPl. Kilka dni po telewizyjnym występie posłanki Pusz okazuje się, że minęła się ona z prawdą. Marczewski otrzymuje wysokie drugie miejsce na liście kandydatów SdPl w Koninie. Lektury milicjanta – Bez przerwy pracuje nad sobą. Bardzo dużo czyta – tak niegdyś charakteryzowała sylwetkę posła Ryszarda Hayna liderka wielkopolskiej listy SLD Krystyna Łybacka. Wysiłek umysłowy Hayna doceniło także odmłodzone SLD Wojciecha Olejniczaka – Hayn znów kandyduje do Sejmu z Kalisza.

de5mk9r

Rok 1975. Ryszard Hayn, absolwent szkoły oficerskiej MO w Szczytnie rozpoczyna pracę w Komendzie Wojewódzkiej MO w Lesznie. Szybko awansuje. W 1980 r. zostaje sekretarzem komitetu zakładowego PZPR w Wojewódzkim Urzędzie Spraw Wewnętrznych. Zza biurka, pod portretami Marksa i Lenina, dba o kręgosłup ideologiczny funkcjonariuszy MO i SB. Na egzekutywach partii podpowiada, komu dać awans, a komu nie. Stan wojenny. Sekretarz Hayn broni władzy ludowej jako członek dowództwa leszczyńskiego zgrupowania Rezerwowych Oddziałów Milicji Obywatelskiej (ROMO). Rok 1989, wiosna. Hayn broni na Wydziale Nauk Społecznych UAM w Poznaniu pracę doktorską „Charakterystyka życia politycznego w Polsce na łamach paryskiej „Kultury”. Wnikliwie stara się ustalić, „na ile słuszne jest określenie „Kultury” ośrodkiem dywersji ideologicznej i eksponentem koncepcji politycznych Zachodu (zwłaszcza Stanów Zjednoczonych)”. W tym samym 1989 r. płk Hayn prosi ministra spraw wewnętrznych Czesława Kiszczaka o zgodę na odejście ze służby ze
względu na „sytuację polityczno-propagandową wokół MO” i zły stan zdrowia.

Z kopem w brzuch i podniesionym czołem

„Z podniesionym czołem zabiegam o Państwa głosy” – zapewnia kolejny z kandydatów odmłodzonego SLD Ireneusz Tondera. Zgodnie z obowiązującym trendem zapowiada, że w Sejmie planuje dbać „zwłaszcza o młodych i tych, którzy nie radzą sobie w obecnej, jakże trudnej rzeczywistości”.

Rok 1979. Do jednego z bloków na warszawskim Ursynowie schodzą się studenci na wykład Adama Michnika. Pod blokiem czeka grupa bojówkarzy. Łapią Michnika i wybijają nim szybę w klatce schodowej. Dwóch młodych ludzi idących na wykład – Konrada Bielińskiego i Jana Cywińskiego – brutalnie zderzają głowami. Jeden z bojówkarzy, trenujący na co dzień kulturystykę, kopie Cywińskiego w brzuch. Cywiński zapamiętuje twarz napastnika. Udaje mu się ustalić jego imię i nazwisko: Ireneusz Tondera. „Tylko SLD może się przeciwstawić kampanii ksenofobii, nienawiści i hipokryzji” – napisze Tondera do warszawiaków w swej ulotce w 2005 r. Zaprzecza, że był bojówkarzem.

Ja po Zbyszku Sobotce

Lektura list kandydatów SLD do parlamentu pokazuje, że te przykłady to nie wypadki przy pracy, lecz reguła. Widowiskowa rezygnacja Leszka Millera ze startu w wyborach, „ukaranie” Józefa Oleksego czy Marka Dyducha startem „tylko” do Senatu to zasłona dymna. Liderami list odmłodzonego Sojuszu, którzy w przypadku dostania się tej partii do parlamentu mają niemal zapewniony mandat, pozostają nadal liczni dawni baronowie i przyboczni Millera: Krystyna Łybacka, Jerzy Szmajdziński, Krzysztof Janik, Janusz Zemke, Marek Wikiński, Witold Gintowt-Dziewałtowski, Janusz Krasoń i Jacek Piechota (ten ostatni kandyduje na pierwszym miejscu ze Szczecina, podczas gdy dopiero za nim, drugi na liście jest najbardziej reklamowany w telewizji po Olejniczaku młody Grzegorz Napieralski).

de5mk9r

Wysokie drugie miejsca dostali natomiast Tadeusz Iwiński, Grzegorz Kurczuk, Grażyna Ciemniak, Ryszard Zbrzyzny i kosmonauta Mirosław Hermaszewski. Nie zabrakło także miejsca dla Jerzego Wenderlicha i Marcina Wnuka, w stanie wojennym sekretarza Komitetu Miejskiego PZPR w Inowrocławiu, który znany był z tego, że sumiennie pilnował, by w zakładach i szkołach prenumerowano radziecką „Prawdę” czy „Sowietską Żenszczinę”. Na listę SLD dostał się nawet znany twórca parlamentarnego koła skupiającego skompromitowanych aferzystów wyrzucanych z innych partii – Roman Jagieliński.

Z kolei do Senatu, oprócz Oleksego i Dyducha, tradycyjnie kandydują „betonowi” Longin Pastusiak i Ryszard Jarzembowski. Nie ma na listach SLD kolegów z wyrokami. Ale nawet oni czasem się pojawiają, wspominani z sentymentem, w wyborczych reklamówkach. Andrzej Brachmański, wiceszef MSWiA w rządzie Millera, na promującej swoją kandydaturę stronie z czułością wyraża się o koledze, skazanym na trzy lata więzienia za aferę starachowicką, Zbigniewie Sobotce: „W lutym 2004 r. zostałem sekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji po Zbyszku Sobotce”.

Piotr Lisiewicz

de5mk9r
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
de5mk9r
Więcej tematów