Bielan zabrał nie tylko kody dostępu - i nie chce oddać
Wykluczony z ugrupowania Polska Jest Najważniejsza Adam Bielan zabrał ze sobą nie tylko hasła do strony internetowej, ale również listę sympatyków partii - donosi tygodnik "Newsweek". Sam europoseł wszystkiemu zaprzecza.
W rękach Bielana została baza z nazwiskami ludzi, którzy tuż po powstaniu stowarzyszenia zapisali się do niego. Chodzi o prawie 15 tys. nazwisk - pisze "Newsweek".
Według ustaleń gazety, europoseł "uparł się", że nie zamierza jej oddać. Pytany o sprawę kodów do strony internetowej odpowiada, że ma je jego asystent Tomasz Marciniuk, który "pracuje też dla całego PJN".
Zapytana o całą sytuację przewodnicząca PJN Joanna Kluzik-Rostkowska potwierdziła ustalenia tygodnika. - Tak, w rękach Bielana znajduje się baza sympatyków PJN, którzy się do nas przyłączyli – powiedziała w rozmowie z "Newsweekiem".
Zdaniem Bielana, PJN nie mógł zarejestrować bazy swoich zwolenników w GIODO, ponieważ nie miał osobowości prawnej. - Joanna nie próbowała się ze mną skontaktować w omawianych sprawach, za to wydaje coraz bardziej kuriozalne oświadczenia w mediach - odpowiada europoseł.
Kluzik-Rostkowska uznała w piątek za zakończoną współpracę z Bielanem. Jak mówiła nie usatysfakcjonowała jej odpowiedź europosła na ultimatum, by określił on swój stosunek do PJN.
Wcześniej tego dnia szefowa klubu PJN zaapelowała do Bielana, by publicznie zdeklarował, że nie uczestniczy w działaniach PiS, mających osłabić lub rozbić PJN. W ocenie Kluzik-Rostkowskiej jej apel wynikał z "powtarzających się plotek o dwuznacznej roli Adama Bielana".
Bielan komentując to żądanie powiedział wówczas, że nie ma zamiaru odpowiadać na żadne ultimatum i może jedynie powtórzyć, że nie prowadzi żadnych rozmów z PiS.